Wolna sztuczka, czyli damy wam klapsa

Paweł Zastrzeżyński 17-10-2017, 16:08
Artykuł

„Zostałam sama z rozwalonym klapsem” – DAMY WAM KLAPSA – protest szkół artystycznych zorganizowany 16 października 2017 r. przed siedzibą Ministerstwa Kultury przez grupę uczniów, to kolejny zryw w obronie zwolnionej Magdaleny Sroki z funkcji dyrektora PISF. Zryw młodych uczniów, którzy postanowili dać klapsa ministrowi Glińskiemu, to taki inteligentny zabieg i zbitka słowna, że to nie klaps w twarz a filmowy. Ale można odwrócić to skojarzenie i wzmocnić je, bo młodzi adepci w zamian dostali porządnego „kopa” oczywiście do nauki.


Trzeba uczyć się historii. Może warto wrócić pamięcią do Związku Młodzieży Socjalistycznej, gdy partia posługiwała się młodymi w osiąganiu swoich celów. Artysta musi być wolny, jednak ta grupa około 100 osób, która dała się wykorzystać w imię interesów jeszcze z przeszłej epoki, powinna wyciągnąć wnioski. Bezradność jaką ukazali w czasie trwania protestu poraziła nieudolnością, bo przecież jako adepci sztuki filmowej powinni reprezentować wyższy poziom. Nie można tylko wygłaszać opinii napisanej przez rektora PWSTiF czy listu starego reżysera. Zagubienie organizatorek, które wprost mówiły, że nie wiedzą co robić dalej i szukały wsparcia u zebranych: „Czy jakiś mężczyzna chciałby zabrać głos…” (nikt się nie kwapi). Nie wiemy co dalej robić, oświadcza prowadząca. Zostałam sama z rozwalonym klapsem… Z pomocą przychodzi Magdalena Łazarkiewicz, która już perfekt wygłasza hasła wyuczone jeszcze w latach 60 pod dyktando Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej: „Nie da się robić sztuki pod dyktando!”. Owacja młodych osób. „Wartości, o które walczyliśmy… - Nie pozwólcie wprowadzić cenzury!” – dodaje Łazarkiewicz. Tu hasła są wypracowane i celne. Młodzież przyjmuje założenia, za sprawą doświadczonej reżyser wchodzi na wyższy poziom świadomości, bo to również jest na ustach prelegentki, która mówi, że jest wiecznie młoda.
Po paru apolitycznych wezwaniach do wolności artysty, zaprasza młodych reżyserów aby pojechali do protestujących lekarzy i robili filmy o ich trudzie, i publikowali je w internecie. Prowadząca spotkanie w szczerym wyznaniu mówi, że jak była na zorganizowanym proteście przez kobiety filmowców to czuła stres, teraz już nie. Na chwilę zostawia zgromadzonych artystów i przemawia do mediów.

 


Dwudziestolatkowie dziś rozpoczynają swoją twórczą drogę wolną od polityki i nacisków, przed Ministerstwem walczą o pieniądze, które PISF da im na filmy, wolne, prawdziwe i szczere. Towarzyszy im siostra Agnieszki Holland, która jest wzorem postawy totalnego zniewolenia wobec polityki.
Tak oto mafia filmowa założyła kolejne sidła, tym razem na młodych adeptów szkół filmowych i artystycznych. I ci dali się złapać. W zamian za obietnicę pieniędzy z PISF na ich filmy.

 


Tak samo komuniści złapali w te same sidła tę Gildie Reżyserów Polskich, którzy stracili przywileje i dziś oddają broń w ręce młodzieży.
Wskazują cel i rozkazują szczekać w imię fałszywej wolności!

Źródło: Telewizjarepublika.pl

Komentarze
Zobacz także
Nasze programy