Wielkie święto oddziałów szturmowych, czyli 25 lat „Gazety Polskiej”

Artykuł

„Dzisiejszą nagrodę traktuję jako szczególny zaszczyt dlatego, że to jest nagroda >>Gazety Polskiej<<. Gazety, która była tym oddziałem szturmowym walki o zmianę w Polsce od pierwszej połowy lat 90.” – mówił podczas Gali 25-lecia „Gazety Polskiej” prezes Jarosław Kaczyński. To było wielkie święto całego środowiska skupionego wokół naszego tygodnika.

6 lutego w Teatrze Wielkim zebrali się przedstawiciele całego środowiska skupionego wokół „Gazety Polskiej”: dziennikarze, członkowie klubów „GP” i najwyższe władze państwowe, m.in. kierownictwo PiS-u na czele z Jarosławem Kaczyńskim, wicepremierzy – Beata Szydło, Piotr Gliński i Jarosław Gowin, były minister i szef podkomisji ds. wyjaśniania tragedii w Smoleńsku Antoni Macierewicz, ministrowie – Elżbieta Rafalska, Mariusz Błaszczak, Joachim Brudziński, Jerzy Kwieciński, Krzysztof Jurgiel, marszałek Sejmu – Marek Kuchciński, wicemarszałek Sejmu Beata Mazurek, wicemarszałek Sejmu i przewodniczący klubu parlamentarnego PiS Ryszard Terlecki, marszałek Senatu – Stanisław Karczewski, prezes Trybunału Konstytucyjnego Julia Przyłębska oraz sekretarz stanu w KPRM Piotr Naimski. Nie zabrakło przedstawicieli zagranicy, w tym konsul generalnej Węgier Adrienne Körmendy, sekretarza Ambasady USA w Polsce Johna Armstronga z żoną czy ambasadora Kazachstanu Margulana Baimukhana.

Podczas gali wręczono nagrody św. Grzegorza I Wielkiego, Człowieka Roku Klubów „Gazety Polskiej” oraz nagrodę 25-lecia „Gazety Polskiej”. Ich laureatami zostali kolejno: Andrzej Gwiazda, premier Mateusz Morawiecki oraz bracia Lech i Jarosław Kaczyńscy. Publiczność zgromadzona w Teatrze Wielkim ogromnymi brawami nagrodziła spontanicznie premier Beatę Szydło. Do Warszawy przyjechały bardzo licznie reprezentacje klubów „Gazety Polskiej” z Polski i z zagranicy. Uroczystości zainicjowano odśpiewaniem Roty.

– Polska się zmieniła, Polska jest zupełnie inna. Gdyby nie decydujący wpływ śp. Lecha Kaczyńskiego i Jarosława Kaczyńskiego, ta Polska by nie mogła się zmienić. To są ludzie, którzy realnie spowodowali, że Polski zazdrości nam wiele narodów – mówił w laudacji na cześć braci Kaczyńskich redaktor naczelny „Gazety Polskiej” Tomasz Sakiewicz.

Jarosław Kaczyński dużą część swojego wystąpienia poświęcił swojemu bratu, nagrodzonemu pośmiertnie śp. profesorowi Lechowi Kaczyńskiemu. – Potrafił wygrywać. To jest w polityce niesłychanie ważne – podkreślił prezes PiS. Przypomniał, że to sukcesy Lecha Kaczyńskiego w bardzo trudnych czasach – jako szefa NIK, ministra sprawiedliwości czy prezydenta Warszawy –przyczyniły się do tego, że PiS w ogóle zaistniał.

– Lech Kaczyński stał się tą opoką także po swojej tragicznej śmierci, po Smoleńsku, stał się nią dzięki wielu ludziom – dodał, zwracając się do dziennikarzy, ale przede wszystkim do członków klubów „Gazety Polskiej”, od lat zaangażowanych w walkę z postkomunistycznym układem. Przywódca obozu Zjednoczonej Prawicy określił „Gazetę Polską” i całe środowisko z nią związane „oddziałami szturmowymi walki o zmianę od pierwszej połowy lat 90.”. – „Gazeta Polska” stała się jeszcze bardziej bojowym oddziałem po katastrofie smoleńskiej – podkreślił prezes PiS.

Nagrodą im. Grzegorza I Wielkiego odznaczono Andrzeja Gwiazdę, przywódcę Wolnych Związków Zawodowych. – Nasz Laureat, mimo że nie sprawuje żadnych wysokich urzędów, dla bardzo wielu Polaków jest głosem ważniejszym niż głosy najwyższych urzędników, i tak było w tamtym roku, kiedy nasz Laureat, Andrzej Gwiazda, w sposób jednoznaczny i bardzo mocny opowiedział się po stronie głębokich zmian w wymiarze sprawiedliwości – podkreśliła w laudacji redaktor naczelna miesięcznika „Nowe Państwo” Katarzyna Gójska.

Jak powiedziała, Gwiazda dla bardzo wielu Polaków, poprzez swoją bezkompromisowość, poprzez swoją odwagę i ogromną miłość do ojczyzny, jest postrzegany jako ten, który „stoi na straży właściwego kursu zmieniania Polski”.

Sam Andrzej Gwiazda powiedział, że odbiera tę nagrodę w imieniu tysięcy swoich towarzyszy walki, bez których, jak skromnie podkreślił, „niewiele by znaczył i niewiele by zrobił”. Wspomniał m.in. swoich kolegów z 65. Pułku Artylerii, którzy w 1956 roku zbuntowali się przeciwko Sowietom. Legendarny działacz Solidarności stwierdził w swoim przemówieniu, że pojawienie się „Gazety Polskiej” w kioskach „miało absolutnie kapitalne i kluczowe znaczenie do odrodzenia patriotyzmu, do odrodzenia świadomości i do tego, że przestaliśmy się wstydzić, że jesteśmy Polakami”.

Nagrodę od ponad 400 klubów „Gazety Polskiej” otrzymał premier Mateusz Morawiecki. – Przez lata postkomunizmu, przez lata III Rzeczypospolitej – w takiej wolnej, ale jakby bezwolnej Rzeczypospolitej – staraliśmy się przechować prawdę o naszej historii, pragnienia wielkiej Polski w przyszłości, wiarę w odbudowę tej wielkiej Polski. (...) Prostowaliśmy kręgosłupy, prostowaliśmy karki, i to się udało. Dzisiaj jesteśmy w takim momencie, w którym możemy powiedzieć, że razem budujemy Polskę naszych marzeń, razem budujemy Rzeczpospolitą, do której na pewno tęskniliśmy – powiedział Mateusz Morawiecki, odbierając nagrodę Człowieka Roku Klubów z rąk Ewy Wójcik, szefowej Fundacji Klubów „GP”, i Ryszarda Kapuścińskiego, prezesa Klubów „GP”. Premier Morawiecki zadedykował swoją nagrodę ludziom Solidarności oraz Prawa i Sprawiedliwości.

Premier podziękował też klubom „Gazety Polskiej” za ich działalność i za to, co do tej pory zrobiły dla Polski. – To wasza aktywność, wasz upór, wasza wiara w zmianę Polski doprowadziły do tego stanu, w którym dzisiaj jesteśmy – powiedział. I dodał, że bez uporu środowiska „Gazety Polskiej” nie bylibyśmy „na pewno w tym miejscu, w jakim jesteśmy”. – To wymagało ogromnej cierpliwości, wiary i właśnie niesamowitego uporu, wbrew wszystkiemu, wbrew działaniom establishmentu, wbrew temu, że właśnie wolne media miały takie trudności w rozwoju – podkreślił premier. Tego wieczoru w mediach relacjonujących galę pojawiła się bardzo symboliczna fotografia, na której premier Morawiecki całuje statuetkę człowieka roku klubów „Gazety Polskiej”.

Za część artystyczną naszej gali odpowiadała Alicja Węgorzewska-Whiskerd, dyrektor Warszawskiej Opery Kameralnej, która zaprosiła do współpracy wybitnych artystów. Na scenie mogliśmy podziwiać zwyciężczynię Konkursu im. Henryka Wieniawskiego Agatę Szymczewską i światowej sławy barytona Artura Rucińskiego, którzy wykonali perełki polskiej muzyki. Orkiestrę Teatru Wielkiego poprowadził wybitny dyrygent i kompozytor José Maria Florêncio z Brazylii.

Uroczystość prowadzili Dominika Figurska i Jan Pospieszalski. Gala 25-lecia „Gazety Polskiej” uzyskała rekordowe wyniki oglądalności. Retransmisja naszej imprezy na antenie TVP2 miała większy udział w rynku niż gala Bestsellerów Empiku 2017 transmitowana w TVN, gdzie wystąpiły światowe gwiazdy, w tym Sting i Shaggy. Transmisja gali w TVN miała udział w rynku 6 proc., podczas gdy Gali „Gazety Polskiej” – 8,2 proc.

blfi_20180206_063_670

 

PRZEMÓWIENIE JAROSŁAWA KACZYŃSKIEGO

Warto walczyć! Warto być odważnym!

Powiem tutaj dzisiaj może kilka słów o moim śp. Bracie, bo rzeczywiście jego rola była niedoceniana. Pamiętam różne wątpliwości nie tylko ze strony naszych wrogów, kiedy był Wawel, kiedy planowaliśmy pomniki. Trzeba pamiętać, że cały ten łańcuch wydarzeń, który doprowadził do dobrej zmiany, nie mógłby się zacząć, a gdyby się nawet zaczął, to zostałby rozerwany w różnych miejscach, gdyby nie Lech Kaczyński. Bez Jego zaangażowania w Wolne Związki Zawodowe, później ruch sierpniowy, w organizowanie Solidarności, po wyjściu z internowania w Podziemie, we współpracę – trzeba to powiedzieć, bo trzeba być uczciwym i mówić prawdę – z Lechem Wałęsą. Gdyby nie to, że w końcu został pierwszym zastępcą przewodniczącego związku, nie byłoby ani właściwej zmiany w „Tygodniku Solidarność”, ani nie udałoby się wokół „Tygodnika Solidarność” skupić wielu ludzi, którzy widzieli, że to, co dzieje się przy Okrągłym Stole, to nie jest to, do czego naprawdę dążyliśmy. Nie powstałoby Porozumienie Centrum, nie odniosłoby bardzo częściowych sukcesów. Nie byłoby pierwszej próby zasadniczej zmiany kursu w Polsce, czyli rządu Jana Olszewskiego. Trzeba go wspomnieć, bo był premierem pierwszego rządu, który odszedł od porozumień, który powiedział, że w Polsce ma być inaczej, nie tak, jak to sobie zaplanowano. Nie byłoby też odrodzenia ruchu Porozumienia Centrum już pod nową nazwą jako Prawo i Sprawiedliwość, nie byłoby zjednoczenia prawicy i kolejnych sukcesów. Uzyskaliśmy tę szansę dzięki temu, że mój śp. Brat został ministrem sprawiedliwości i te idee porządku w Polsce, walki z przestępczością, zostały wcielone w życie. Wtedy ludzie uwierzyli, bo przedtem były to tylko słowa, a słowom Polacy często nie wierzą. Wierzą czynom. Czyny okazały się tak przekonujące, że można było stworzyć coś, co było kontynuacją i jednocześnie było czymś nowym. Coś, co pozwoliło z czasem zwyciężyć.

Nie wygralibyśmy, nie sparaliżowalibyśmy planów Platformy Obywatelskiej, żeby narzucić postkomunistę jako kandydata prawicy na prezydenta Polski, gdyby Lech Kaczyński nie zdecydował się na kandydowanie na prezydenta Warszawy. Gdyby nie wygrał tych wyborów, to by później nie wygrał wyborów prezydenckich. Potrafił wygrywać. To jest w polityce niesłychanie ważne. To była droga do tej pierwszej próby z lat 2005–2007. Wtedy przekonaliśmy się, że przy pomocy władzy, nawet tej osłabionej, nawet tej w tym szczególnego rodzaju państwie, jakim była III RP, można jednak dla społeczeństwa coś uczynić. Później przyszły trudne lata rządów Platformy Obywatelskiej, a mój śp. Brat był dla nas jeszcze jako prezydent przed tragedią opoką w tej walce. Stał się tą opoką także po swojej tragicznej śmierci, po Smoleńsku, stał się nią dzięki wielu ludziom.

Ale jeżeli tę dzisiejszą nagrodę traktuję jako szczególny zaszczyt, to dlatego, że to jest nagroda „Gazety Polskiej”. Gazety, która była tym oddziałem szturmowym walki o zmianę w Polsce od pierwszej połowy lat 90., a która stała się jeszcze bardziej bojowym oddziałem po katastrofie smoleńskiej. Powtarzam właśnie dlatego, Panie Redaktorze, Państwo – Panie i Panowie Redaktorzy – uważam, że spotkał mnie dziś i choć już pośmiertnie także mojego Brata, bo On tu jest tą postacią numer jeden, wielki zaszczyt. Za to bardzo serdecznie dziękuje. Pan Redaktor mówił o odzyskaniu godności Polaków. Mówił o tym także Pan Premier.

Chciałem Państwa zapewnić, sądzę, że mam do tego prawo i to jest mój obowiązek. Tak jak polskiej godności bronił rząd premier Beaty Szydło i sama Pani Premier, tak broni jej dzisiaj w szczególnie trudnej sytuacji rząd Mateusza Morawieckiego. I to jest obrona godności, prawa do obrony tej godności, ale także jest to sprawa obrony naszych elementarnych interesów, naszej przyszłości, naszej szansy na lepszą przyszłość Polski.

Nie zejdziemy z tej drogi, a ta piękna uroczystość 25-lecia „Gazety Polskiej”, która towarzyszyła nam w tej drodze i była często wręcz na jej czele, to moment, w którym możemy sobie powiedzieć: „Warto walczyć! Warto być odważnym!”. Lech Kaczyński prowadził politykę odważną i pokazał, że jest to możliwe. Idziemy tą drogą.

 

PRZEMÓWIENIE PREMIERA MATEUSZA MORAWIECKIEGO

Razem budujemy Polskę naszych marzeń

Chcę na początku przede wszystkim podziękować Państwu, klubom i społeczności „Gazety Polskiej”, za to, co robicie dla Polski, i za to, co już dla niej zrobiliście. To Wasza aktywność, Wasz upór, Wasza wiara w zmianę Polski doprowadziła do tego stanu, w którym dzisiaj jesteśmy. Jestem przekonany, że bez tego uporu nie bylibyśmy na pewno w tym miejscu, w którym jesteśmy. To wymagało ogromnej cierpliwości, wiary i właśnie niesamowitego uporu, wbrew wszystkiemu, wbrew działaniom establishmentu, wbrew temu, że właśnie wolne media miały taką trudność w rozwoju. Rok po roku było widać więcej siwizny na skroniach redaktora naczelnego Tomasza Sakiewicza. To właśnie walka o wolne media była niezbędnym kamieniem milowym na drodze do suwerennej Rzeczypospolitej. Chcę też bardzo wyraźnie powiedzieć, że nie byłoby nas tutaj wszystkich, gdyby nie upór całego środowiska Prawa i Sprawiedliwości i szerzej, Solidarności, z której wyrastamy. Ja tę nagrodę, której nie jestem godny, chciałem przede wszystkim zadedykować wszystkim członkom Solidarności, Prawa i Sprawiedliwości i Zjednoczonej Prawicy. Przez lata postkomunizmu, przez lata III Rzeczpospolitej, w takiej wolnej, ale jakby bezwolnej Rzeczpospolitej, staraliśmy się przechować prawdę o naszej historii, pragnienia wielkiej Polski w przyszłości, wiarę w odbudowę tej wielkiej Polski. Prostowaliśmy kręgosłupy, prostowaliśmy karki, i to się udało. Dzisiaj jesteśmy w takim momencie, w którym możemy powiedzieć, że razem budujemy Polskę naszych marzeń, razem budujemy Rzeczpospolitą, do której na pewno tęskniliśmy. Ja tęskniłem i wiem, że wszyscy na tej sali tęskniliśmy przez wiele lat, przez wiele dziesięcioleci, a niektórzy wielcy uczestnicy naszych czasów, jak pan Andrzej Gwiazda, przez 70 lat. Wielkie podziękowania za tę długą drogę dla wszystkich wspaniałych ludzi Solidarności i tych, którzy walczyli w czasach Rzeczypospolitej o lepszy kraj. To, co jest dla nas najważniejsze, to walka o prawdę. Z tej prawdy wynika nie tylko skuteczna obrona przeszłości, historii i teraźniejszości, ale także skuteczna walka o lepszą Polskę w przyszłości. Nie da się tych dwóch wymiarów rozdzielić. Kiedy ponad dwa lata temu dostałem tę zaszczytną propozycję, żeby wejść do rządu Zjednoczonej Prawicy, wiedziałem, że będzie niełatwo. Wiedziałem, że będziemy się musieli rozpychać, czasami nawet łokciami, ale powiem Państwu – nie przypuszczałem wtedy, że będziemy musieli zmagać się na tylu frontach. Nie przypuszczałem, że będziemy starali się zrzucić to jarzmo klientelizmu, korporacjonizmu, które pętało naszą Rzeczpospolitą. Robimy to coraz bardziej skutecznie, robimy to z wiarą w lepszą przyszłość, ale też tym skuteczniej będziemy mogli obronić prawdę o przeszłości tak, jak robimy to dzisiaj w kontekście ostatnich wydarzeń. Tej prawdy będziemy bronić, bo jest rzeczą dla mnie absolutnie niewyobrażalną, żeby ofiary uważać za sprawców, żeby mieszać katów z ofiarami. I my tę prawdę na pewno obronimy. (…) W III RP elity były mentalnie zależne od doradców, od podpowiedzi z zewnątrz, z zagranicy. Czasami było nam z nimi po drodze, a czasami nie po drodze. Były one też niezależne, oddzielone od tradycji, od ugruntowanej wiary w przyszłość. Wiary w to, że prawdziwa modernizacja może się odbyć tylko w oparciu o zakorzenienie się w tradycji i prawdzie. Gdybym miał tak symbolicznie określić, nazwać tę walkę, którą Panowie Lech i Jarosław Kaczyński toczyli i co im zawdzięczamy, to bym powiedział, że zawdzięczamy im przede wszystkim to, że dzisiaj nasza flaga jest coraz bardziej biało-czerwona, a nie coraz bardziej biała. Zawdzięczamy im również to, że nasz obóz polityczny jest związany ze sobą poprzez ideały, poprzez służbę Polsce i troskę o dobro wspólne, a nie więzami władzy. Ci, dla których władza była dobrem samym w sobie, na szczęście nie pe

Źródło: ArtykułSponsorowany

Komentarze
Zobacz także
Nasze programy