Warzecha: Zabawna jest próba przyklejenia gęby eurosceptyków PiS-owi, który takiej gęby absolutnie nigdy nie miał

Artykuł
Telewizja Republika

- Mamy próbę przyklejenia przez opozycję PiS-owi gęby, której PiS nigdy absolutnie, kompletnie nie miał. To, co teraz słyszymy, opowiadanie się stanowcze przeciwko Europie dwóch prędkości idzie nawet wbrew poglądom niektórych zwolenników PiS, a na pewno wbrew wielu eurosceptykom w Polsce, którzy mówią „niech się integrują, mają euro, imigrantów itp., a my zostanie w tej niższej prędkości”. PiS mówi na to: „nie, bo jest to niebezpieczne, grozi wypchnięciem nas poza krąg bezpieczeństwa politycznego” - powiedział w "Saloniku politycznym" Łukasz Warzecha. Oprócz niego, gośćmi Rafała Ziemkiewicza byli Joanna Miziołek oraz Andrzej Stankiewicz.

Gęba PiS-u i łydka Platformy?

- Polexit przede wszystkim kojarzy mi się z konferencją opozycji, podczas której opozycja chciała pokazać, że PiS na Polexit się szykuje, a chwilę później podczas konferencji Jarosław Kaczyński powiedział, że Polexit się nie szykuje, a jeszcze później Krystyna Pawłowicz w TVP Info już nie tak radykalnie mówiła o Unii Europejskiej, bardziej stonowanie, a pamiętamy, gdy jeszcze do niedawna mówiła o fladze unijnej jako o szmacie. Powiedziała, że absolutnie w Unii Europejskiej powinniśmy zostać, że w ogóle nie ma takiego tematu, choć te silniejsze państwa dyktują warunki. PO z każdej strony będzie chciała pokazywać, że PiS chce się izolować. Wypowiedzi Waszczykowskiego o izolacji też były niepotrzebne. Podobno strategia Jarosława Kaczyńskiego jest taka, że w momencie rocznicy podpisania Traktatów Rzymskich wraz z mniejszymi państwami mają sprzeciwiać się Unii dwóch prędkości i pozostawać jako państwa, które chcą równouprawnienia dla wszystkich członków UE. Czekają wtedy na reakcję Tuska – co Tusk powie o Europie dwóch prędkości. Gdy okaże się, że ją popiera, to będzie to kolejne paliwo do pokazania, że „Donald Tusk stoi za silniejszymi państwami, a my bronimy naszych interesów” - powiedziała Joanna Miziołek.

 – Polexit najbardziej kojarzy mi się z nazwami takich spółek nomenklaturowych z lat 90. Mówiąc serio, sytuacja jest z lekka schizofreniczna. Mamy PiS, który zawsze bardzo podkreślał konieczność pozostania Polski w Unii, mało tego – nie szedł nawet w tę stronę, którą wyznaczali niezbyt radykalni eurosceptycy tacy jak David Cameron - zauważył Łukasz Warzecha. - Mamy próbę przyklejenia przez opozycję PiS-owi gęby, której PiS nigdy absolutnie, kompletnie nie miał. To, co teraz słyszymy, opowiadanie się stanowcze przeciwko Europie dwóch prędkości idzie nawet wbrew poglądom niektórych zwolenników PiS, a na pewno wbrew wielu eurosceptykom w Polsce, którzy mówią „niech się integrują, mają euro, imigrantów itp., a my zostanie w tej niższej prędkości”. PiS mówi na to: „nie, bo jest to niebezpieczne, grozi wypchnięciem nas poza krąg bezpieczeństwa politycznego”. Dosyć zabawna jest próba przyszycia gęby kompletnych eurosceptyków partii, która idzie w tym momencie wyraźnie wbrew nurtowi eurosceptycznemu - dodał.

- Polexit to pułapka polityczna. Platforma chce wykorzystać sukces Donalda Tuska, by przedstawić PiS jako partię niechętną integracji europejskiej, Unii w takim kształcie, w jakim się znajduje. Wynik 27:1 to element, który można przedstawić, że PiS został sam w Unii, że jest przeciwny Unii w obecnym jej wyglądzie. Było kilka niezręcznych w przeszłości wypowiedzi polityków PiS-u ze skrzydeł antyunijnych. Jarosław Kaczyński od lat godzi ogień z woda i czasem instrumentalnie wykorzystuje hasła antyunijne, by żadna partia eurosceptyczna nie wyrosła mu po prawej stronie - zauważył Andrzej Stankiewicz.


 

"Co zrobi PiS, gdy jednak część państw UE przyspieszy?"

- Co będzie, gdy jednak UE ucieknie do przodu na dwie prędkości? Tusk będzie mógł starać się to zablokować, ale może nie mieć instrumentów, by zablokować duże kraje, które do tego prą. Nawet Hiszpania i Włochy widziana jest w takim gronie przyspieszaczy. Cztery największe kraje Unii, z których dwa mają znacznie poważniejsze problemy gospodarcze niż Polska, są w twardym jądrze. Polska jest największym krajem Unii, którego nie zaproszono na spotkanie w Wersalu. Pytanie jest takie, co PiS zrobi, gdy te kraje realnie pójdą do przodu, stworzą wspólny budżet strefy euro, ograniczą fundusze pomocowe, będą próbowały obciąć w następnym budżecie dotacje dla takich krajów jak Polska? Co zrobi wtedy PiS? Czy dalej będzie partią proeuropejską? - zastanawiał się Stankiewicz.

- To jest pytanie również o to, jakie będą nastroje. Nawet bez próby kierowania przez PiS tymi nastrojami, sytuacja, w której do powszechnej świadomości dochodzi, że od Unii już tyle nie dostaniemy, ile dostawaliśmy, może nastroje w Polsce zmienić. Czyim liderem byśmy byli, gdyby część krajów przyspieszyła? Naturalna odpowiedź, której mógłby dostarczyć prawdopodobnie każdy polityk PiS, brzmiałaby – regionu, Europy Środkowej. Jakim symptomem było stanowisko Węgier i Grupy Wyszehradzkiej w sprawie Tuska? Symptomem tego, że te kraje tak naprawdę w sytuacji ekstremalnej mają poważny dylemat, czy iść za Niemcami czy za Polska, za regionem. Gdyby miały one alternatywę, że albo włączają się w wyższą prędkość i zostawiają Polaków na boku, albo „róbcie sobie w regionie co chcecie”, to ja mam bardzo poważne wątpliwości czy Praga, Bratysława i Budapeszt wybrałyby drugą opcję - podkreślił Warzecha.

"PO i Nowoczesna weszły we właściwie miejsce w scenariuszu Kaczyńskiego"

- Głosowanie, czy pozostawić szefa Rady Europejskiej czy skrócić jego kadencję, to nie jest dobry probierz, bo tam dla wszystkich było oczywiste, że była to Polska wewnętrzna wojna i ani Czesi, ani Węgrzy, ani nikt nie miał interesu wchodzić w to. Teraz mówimy o sytuacji, która dotyczy realnych interesów - zaznaczył Rafał Ziemkiewicz. - Jest wersja, że Jarosław Kaczyński nie był naiwny i nie wierzył, że Tuska da się zablokować czy nawet wydłużyć procedurę wyboru, tylko był to gambit wykonany na potrzeby wewnętrzne. Wydaje się, że Kaczyński nie patrzy już na bieżący efekt, że kimś to wstrząśnie lub nie, patrzy na to, że zmieniła się nagle polaryzacja, zmienił się obiekt wojny polsko-polskiej. Jarosławowi Kaczyńskiemu od dawna zależało na to, żeby wojnę polsko-polską zamienić na wojnę polsko-antypolska. Tutaj PO i Nowoczesna weszły w wyznaczone im miejsce w takim scenariuszu – Kaczyński walczy o polskie interesy, stawia się, a tamci mówią, że powinniśmy być posłuszni, to wtedy coś dostaniemy - dodał. 

 

 

Źródło: Telewizja Republika

Komentarze
Zobacz także
Nasze programy