Warzecha: Składam hołd Wasserman za profesjonalizm i obiektywizm

Artykuł
Łukasz Warzecha, publicysta "Do Rzeczy"
Telewizja Republika

– Zacznijmy podsumowanie tygodnia od cieszącego się największa oglądalnością ze wszystkich dotychczasowych przesłuchań przed komisją ds. „Amber Gold”. Nie ze względu na jakieś kluczowe kwestie dla sprawy, wiemy, że wyniki oglądalności nie zależą od tego, ale ze względu na to, że przesłuchiwany był Tusk. Co prawda nie ten Tusk, ale Tusk junior. Coś jednak z tego chyba wynikło – rozpoczął „Salonik Polityczny” Rafał Ziemkiewicz, którego gośćmi byli Weronika Kostrzewa, Mariusz Gierej i Łukasz Warzecha.

– Myślę, że wielkie zainteresowanie wywołuje Roman Giertych, stojący po drugiej stronie. Nawet, jeśli oglądając posiedzenie komisji, możemy dojść do wniosku, że tamtejsza władza nie przyłożyła ręki do afery Amber Gold, to jednak, jeśli doszło do zaniechania, to wynika to z braku działania. To jest to jednak wina. To nie jest odpowiedzialność tylko przed Bogiem i historią, to nie uwzględnienie pewnych norm. Władza powinna ponieść karę, tu widać to jak na dłoni. To „lipa” zdominowała te przesłuchanie. Jeśli Donald Tusk wiedział, że to „lipa” i pozwolił na to, żeby Polacy inwestowali w tę „lipę” to mamy problem – zauważyła Weronika Kostrzewa.

"Ten moment przesłuchania będzie stanowił kanwę do dalszych spekulacji"

– Zwróciłbym uwagę na absolutną faworytkę i gwiazdę tej komisji, jest nią Małgorzata Wasserman, która mi imponuje za każdym razem, gdy słucham fragmentu przesłuchania. Podobało mi się, że po przesłuchaniu nie próbowała na siłę forsować żadnej tezy. Powiedziała, że była wiadomość od Marcina P., że „wsadzili nam Tuska”, ale też uczciwie powiedziała, że nie ma wiadomości od Tuska, że on coś załatwiał. Tutaj mój hołd dla Małgorzaty Wasserman za profesjonalizm i obiektywizm – Łukasz Warzecha zwrócił uwagę na postać przewodniczącej komisji. – Jedna rzecz mnie zastanawia i przyznam, że nie znam odpowiedzi, nie mam na to hipotezy. Wydaje mi się skrajnie nieprawdopodobne, żeby Michał Tusk zwłaszcza pilnowany przez Romana Giertycha, nie uzgodnił dokładnie tego co ma mówić. Zakładałbym, że oni jednak musieli przećwiczyć różne warianty pytań, różne warianty rozwoju tego przesłuchania. Biorąc pod uwagę to co powiedział Tusk o tej „lipie”, bo to wskazuje, że również Donald Tusk wiedział o tym, że tam coś nie gra. Czy to był przypadek? Nie wiem, trudno mi w to uwierzyć. Skoro to nie był przypadek, to czemu miało służyć takie postawienie sprawy? Na pewno jest to ten moment przesłuchania, który będzie stanowił kanwę do dalszych spekulacji – dodał Łukasz Warzecha.


 

"Stawienie się przed komisją dla Tuska będzie trampoliną"

Odpowiedzi starał się odszukać Mariusz Gierej. – Pozwolę sobie rozbroić tę bombę PR-ową, tak jak by zrobił Donald Tusk. Wyobrażam sobie coś takiego, że Donald Tusk wyjdzie i powie – przecież wszyscy wiedzieli, że to jest „lipa”. 38 milionów Polaków wiedziało o tym, że to jest „lipa” i nie zainwestowało w tą inwestycję. Mamy sprawę załatwioną – odparł Mariusz Gierej.

– Mamy więc powrót do narracji jeszcze sprzed powołania komisji – przecież to tylko chciwi ignoranci wierzyli, że to jest możliwe i w to wchodzili. Była taka narracja pomijająca fakt, że ta „lipa” miała gwarancje państwowe, koncesje udzielone przez państwo i „leszcze” mieli prawo uwierzyć, że to jest na poważnie – wtrącił Rafał Ziemkiewicz.

Czy przesłuchanie Michała Tuska mogło być początkiem gry politycznej prowadzonej przez jego ojca? – Stawienie się przed komisją dla Donalda Tuska będzie trampoliną, która go wysoko wyniesie przed wyborami prezydenckimi. Utwierdziło mnie w tym przesłuchanie Michała Tuska, który nie jest tak sprawny PR-owo jak ojciec, a wybrnął z przesłuchania znośnie i tam się nic wielkiego nie wydarzyło – zakończył Mariusz Gierej.  

Źródło: Telewizja Republika

Komentarze
Zobacz także
Nasze programy