Wałęsa wrócił z Kolumbii i tłumaczy się w swoim stylu. "Nikt mnie nigdy nie złamał!"

Artykuł
Telewizja Republika

Lech Wałęsa wrócił ze swojej podróży do Kolumbii i w końcu odniósł się, do faktu, który równo tydzień temu potwierdził Instytut Pamięci Narodowej.

Lech Wałęsa powiedział dziennikarzom, że bardzo by chciał, aby ktoś porozmawiał z jego przełożonymi z "tamtego okresu". – Chciałbym, żeby ktoś się tym zajął. Na tym dobrze zarobi, jak napisze prawdę. Niech porozmawia z moimi przełożonymi z tamtego okresu. Dobrze, żebyście z nimi porozmawiali i ustalili prawdę, jakim tchórzem, jakim agentem był Wałęsa. Porównajcie to z bohaterami dzisiejszymi. Jeśli ktokolwiek z nich jest gotów stanąć ze mną w szranki.  Mogę postawić stu grafologów, którzy powiedzą odwrotnie – stwierdził Wałęsa, odnosząc się do faktu potwierdzonego przez IPN, że był tajnym współpracownikiem bezpieki o pseudonimie "Bolek".

Były prezydent zapędził się aż tak, że stwierdził, iż były dwie teczki, a jedna z nich "dowodziła" tego, że był on... amerykańskim szpiegiem! – Były dwie teczki pod nazwą „Bolek”. Jedna legalna, która prowadziła do tego, żeby mnie postawić przed sądem, a finał miał być, że jestem szpiegiem amerykańskim. Te dokumenty zostały zniszczone. I była druga teczka, to była nielegalna walka z Wałęsą. Polegała na tym, że podrabiano, zbierano, dorabiano różne papiery - nie mogąc pokonać Wałęsy, próbowano pokonać społeczeństwo, aby zniechęcić społeczeństwo do Wałęsy, wiedząc, że inaczej nie są w stanie... że są za słabi i za głupi. Dlatego tym sposobem chcieli mnie pokonać – stwierdził.

– Nikt mnie nigdy nie złamał – podkreślał TW "Bolek".  – Przysięgam, że nigdy nie przysięgałem po tamtej stronie. Miałem moje metody walki. Jako szef strajku postanowiłem zaoszczędzić ludzi i nie wpychać ich w walkę z góry przegraną. Hamowałem głupie ataki i wychodzenie a ulicę, bo byłem przeciwnikiem przegrywania.  Mogłem wykrwawiać ten naród jak w tym... Powstaniu Warszawskim [...] Byłem tak bezczelnie odważny. Natychmiast wykorzystywałem szanse bez upoważnienia. Jak teraz słyszę tych bohaterów, którzy nic nie robili i nic nie potrafili to mnie może szlag trafiać – twierdził.

TW "Bolek" twierdzi, że go "poniżono".  – Ja nie będę z Kiszczakiem rozmawiał i jego śmieciami. Jak nasi profesorowie nie potrafią udowodnić takiej prostej prawdy...  Żaden ten tekst, nie jest moim tekstem. Bezpośrednio nie jest to mój tekst... ale pośrednio tak. Te „gadułki” były nasze. Czy pani wie, że oni podrabiają dolary, paszporty, oni mogli mój podpis lepiej zrobić niż ja sam. Ja byłem jako prezydent w tych biurach... widziałem jak oni to robią – mówił.

 

Źródło: niezalezna.pl, telewizjarepublika.pl

Komentarze
Zobacz także
Nasze programy