UWAGA! Eurorasiści atakują Polskę!

Magdalena Złotnicka 28-09-2017, 12:42
Artykuł
fot. Getty Image

- Za nasileniem krytyki wobec Polski kryje się Frans Timmermans i jemu podobni, owładnięci poczuciem lewicowej krucjaty ideologicznej wobec Polski i przekonani o zachodnioeuropejskiej wyższości nad zacofaną Europą Środkową. Kiedyś to różnicowanie nazwałem eurorasizmem, za co zostałem odsądzony od czci i wiary – mówi Jacek Saryusz-Wolski w rozmowie z Magdaleną Złotnicką w "Gazecie Polskiej".

W ostatnich dniach mamy do czynienia z nasileniem działań Komisji Europejskiej, mających na celu wymuszenie zmiany polskiej polityki na bardzo różnych obszarach. Czy to próba stworzenia mechanizmu zmuszania do uległości nieposłusznych krajów?

Za tym nasileniem krytyki kryje się Frans Timmermans i jemu podobni, owładnięci poczuciem lewicowej krucjaty ideologicznej wobec Polski i przekonani o zachodnioeuropejskiej wyższości nad zacofaną Europą Środkową.

Kiedyś to różnicowanie w wykonaniu socjalistyczno-komunistycznej koleżanki eurodeputowanej nazwałem eurorasizmem na posiedzeniu Prezydium Parlamentu Europejskiego, za co zostałem odsądzony od czci i wiary.

Co to jest eurorasizm?

To stare, historycznie zakorzenione przekonanie i zarazem uprzedzenie wobec „gorszej” części Europy, stanowiące podatny grunt do krucjat ideologicznych i dyskryminacji, których teraz jesteśmy celem.

Niektórzy europejscy politycy słuchają donosów totalnej opozycji i biorą je za dobrą monetę z naiwności, ignorancji lub złej woli. Wspomniany Timmermans zakończył ostre starcie ze mną, kiedy brakło mu już argumentów, stwierdzeniem: „Ale mnie Lech Wałęsa tak powiedział”. Ponadto, w niektórych sprawach można dojść do wniosku, że jeśli chodzi o argumentację KE, to jest tam więcej piany niż rzeczywistej treści. Tak jest np. w związku z zarzutami KE wobec ustawy o sądach powszechnych, dotyczącymi zróżnicowania wieku emerytalnego kobiet i mężczyzn.

KE przywołuje artykuł 157 Traktatu UE, który mówi, że płace kobiet i mężczyzn nie powinny być zróżnicowane. Tyle że emerytury to nie płace. Ponadto art. 153 mówi wyraźnie, że systemy zabezpieczenia społecznego są wyłączną kompetencją państw członkowskich i jest przecież nadrzędny względem przywoływanej przez KE dyrektywy równościowej 2006/54, notabene sprzecznej z nieuchyloną dyrektywą równościową 79/7. Oczywiście całą sprawę rozstrzygnie Europejski Trybunał Sprawiedliwości. Oby trzymał się litery prawa.
Niemniej jednak, w mojej ocenie, w wykonaniu Komisji mamy do czynienia z nadużywaniem i naciąganiem prawa dla celów politycznych, w Polsce niegdyś zwanym falandyzacją prawa, nagonką wobec kraju, który chce być traktowany w UE podmiotowo, a nie pouczany w myśl ideologicznych interpretacji, z ukrytymi intencjami w tle.
 
Co to za intencje?

Istnieją pokusy, aby odwrócić wielkie rozszerzenie Unii Europejskiej z 2004 r., czyli rozszerzenie Unii na Europę Środkową, i z powrotem zamknąć się w gronie małej, starej, przytulnej „Europy karolińskiej”. Takie dążenia przejawiają się np. w postulatach prezydenta Emmanuela Macrona, zakładających wyodrębnienie „małej UE” w oparciu o strefę euro i stworzenie Unii dwóch prędkości.
Chodzi o to, by – mówiąc językiem kolejowym – wyczepić z pociągu wagony drugiej klasy, zachowując ich rynki, a wycofując finansowanie. Dzisiejsze problemy wspólnoty europejskiej wynikają z tego, że odeszła ona od chrześcijańskich korzeni, planów ojców założycieli, takich jak Schuman, De Gasperi, Monnet, oraz wskazań dotyczących metody zacieśniania więzi między członkami UE w drodze polityki małych kroków, rodzących faktyczną solidarność, a nie ideologicznych projektów. W pewnym momencie zerwano z tą ideą na rzecz dużych skokowych zmian, wykoncypowanych przez elity, ale niemających poparcia i zrozumienia społecznego. Powrót do korzeni i demokratyczne wsłuchanie się w głos obywateli jest sposobem na zażegnanie kryzysu. Niestety, obecnie mamy do czynienia ze stanem wojny na słowa między krajami, instytucjami i ugrupowaniami politycznymi w Unii, u której źródeł jest próba narzucenia ideologicznie motywowanych rozstrzygnięć oraz brak respektu dla podmiotowości krajów i zróżnicowania w Unii, która powinna być w zgodzie z motto zawartym w preambule Traktatu „Zjednoczeni w różnorodności”.

CAŁOŚĆ WYWIADU CZYTAJ W "GAZECIE POLSKIEJ"

 

Źródło: "Gazeta Polska"

Komentarze
Zobacz także
Nasze programy