Uczestnicy konferencji ws. Syrii apelują o wykorzystanie szansy na zakończenie sporu

Artykuł
Flickr/Phil Roeder/CC

Uczestnicy międzynarodowej konferencji w sprawie Syrii zaapelowali dziś w Montreux do reżimu i opozycji, by wykorzystali tę "historyczną możliwość", aby zakończyć trwający od 2011 r. konflikt zbrojny. Syryjska opozycja wzywa Baszara el-Asada do ustąpienia.

- Po prawie trzech ciężkich latach konfliktu i cierpień w Syrii nadszedł dzień nadziei - oświadczył sekretarz generalny ONZ Ban Ki Mun, otwierając konferencję pokojową z udziałem delegacji 40 krajów i organizacji, w tym reżimu prezydenta Asada i opozycyjnej Syryjskiej Koalicji Narodowej. Ban zastrzegł, że przed uczestnikami opozycji stoją ogromne wyzwania.

Amerykański sekretarz stanu John Kerry w swym wystąpieniu przekonywał, że jest "tylko jedna opcja" - wynegocjowanie na podstawie obopólnego porozumienia rządu przejściowego Syrii. W rządzie tym - jak mówił Kerry - nie ma miejsca dla Asada, ponieważ utracił on legitymację do rządzenia.

Do tych słów odniósł się minister spraw zagranicznych Syrii Walid el-Mualim, który oświadczył, że nikt poza samymi Syryjczykami nie ma prawa usunąć Asada. Mualim wdał się również w spór z sekretarzem generalnym ONZ na temat ustalonego czasu wypowiedzi i odmówił przekazania mu głosu, twierdząc, że ma prawo przekazać syryjską wersję wydarzeń. - Pan mieszka w Nowym Jorku, ja mieszkam w Syrii - mówił do Bana.

Także rosyjski minister spraw zagranicznych Siergiej Ławrow podtrzymał sprzeciw Moskwy wobec ingerencji "zewnętrznych graczy" w Syrii. Ostrzegł, że negocjacje między reżimem a opozycją na uchodźstwie nie będą "ani proste, ani szybkie". Ławrow potępił "ekstremistów przyjeżdżających z całego świata, którzy sieją chaos w Syrii, i niweczą fundamenty kulturalne i demokratyczne kraju, kształtowane przez stulecia".

W przemówienie Mualim nazwał ponadto przedstawicieli syryjskiej opozycji, obecnej w Montreux, "zdrajcami i agentami na żołdzie wroga"; wyraził opinię, że opozycja udaje, iż reprezentuje naród syryjski. Oskarżył następnie Zachód i kraje sąsiednie, w tym Arabię Saudyjską, której jednak nie wymienił z nazwy, o przekazywanie pieniędzy, broni i zagranicznych najemników rebeliantom walczącym z Asadem. - Zachód twierdzi publicznie, że zwalcza terroryzm, ale w tajemnicy go wspiera - ocenił.

Z kolei szef opozycyjnej Syryjskiej Koalicji Narodowej Ahmad Dżarba oświadczył, że jedynym tematem dla przeciwników Asada jest przekazanie przez prezydenta władzy przejściowemu rządowi.

- Apeluję (do delegacji reżimu), by pilnie podpisała dokument Genewa 1 (po konferencji z czerwca 2012 roku), przewidujący przeniesienia prerogatyw Asada, w tym w dziedzinie sił zbrojnych i bezpieczeństwa, na przejściowy rząd - mówił Dżarba w czasie inauguracyjnej sesji konferencji.

Stanowisko to poparł szef saudyjskiego MSZ książę Saud ibn Fajsal, podkreślając, że dla Asada i innych z jego otoczenia, którzy mają "ręce splamione krwią", nie ma miejsca w przejściowych władzach Syrii. Wezwał też do wycofania wszystkich zagranicznych sił z Syrii, w tym bojowników libańskiego szyickiego Hezbollahu i irańskiej Gwardii Rewolucyjnej, popierających reżim w Damaszku.

Źródło: pap

Komentarze
Zobacz także
Nasze programy