To był udany rok dla polskiej kinematografii | NASZ WYWIAD

Mateusz Kosiński 28-12-2016, 10:16
Artykuł
kadr z filmu "Wołyń"
ekranpodokiem.blogspot.com

Zbliżający się koniec roku to czas podsumowań. O to jaki był to rok dla kina zapytaliśmy prowadzącego blog Ekran Pod Okiem (ekranpodokiem.blogspot.com), prawdopodobnie najbardziej prawicowego miejsce w internecie, zwłaszcza w branży filmowej.

Telewizja Republika: W ostatnich latach mówiło się, że kino, zwłaszcza popularne przeżywa kryzys pod względem przedstawiania nam nowych fabuł. Hollywood ochoczo sięga po sequele, prequele, remaki. Do tego zgrani, komiksowi bohaterowie, głównie ze stajni Marvela. Czy rok 2016 potwierdza tę tezę?

Ekran Pod Okiem: A w mojej ocenie kino ma się świetnie. Oczywiście, jest to gigantyczny przemysł rozrywki, jak każdy inny nastawiony na zysk. Widz jest bardzo wybredny i kapryśny, oczekuje produktu o określonym poziomie. Jeśli chce obejrzeć odchody taplające się w przeręblu, to mu się to za grube miliony nakręci i sprzeda. Uważam więc, że to właśnie kino bardziej dostraja się do potrzeb odbiorcy, a nie na odwrót. Zamiast więc doszukiwać się kryzysów w kinie, powinniśmy zacząć się zastanawiać nad tym, co u licha jest nie tak z tymi ludźmi? Ale rzeczywiście, masz trochę racji. Rok 2016 szedł do widza pod sztandarami kina gatunkowego. Liczne horrory, adaptacje komiksów, odgrzewanie kotletów i kontynuacje zapoczątkowanych w ostatnich latach serii to chleb powszedni w mainstreamie. Na szczęście kino to nie tylko spektakularne wybuchy i epickie fajerwerki, to także odważne projekty autorskie i artystyczne. Zawsze jest w czym wybierać, nie ma miejsca na nudę. Ograniczać nas może jedynie wyobraźnia oraz klapki na oczach. W kinie jak w życiu, nie ma nic gorszego niż dać się zaszufladkować.

A kino z wyższej półki? Czy powstały dzieła, które w przyszłości mogą stać się klasyką?

Klasyka rodzi się w bólach i tak jak destylat zanim stanie się pełnoprawną whisky, potrzebuje czasu, by dojrzeć. Na pewno w kończącym się roku powstały filmy ważne. Czy mają szanse stać się klasykami? O tym będziemy mogli porozmawiać za lat pięć, dziesięć. Na pewno kandydatów jest kilka. np. kapitalna moim zdaniem „Zjawa” Inarritu. Głównie ze względów stricte technicznych. To pierwszy film, który niemal w 100% został nakręcony przy wykorzystaniu światła naturalnego. Ale też, czy Kowalskiego będzie to kiedyś obchodzić?


Serca widzów podbijają seriale. Czy dzisiaj kino ma szanse na rywalizację z tą dynamicznie rozwijającą się gałęzią przemysłu rozrywkowego? Dzisiejszego widza nie zaspokaja historia przedstawiona w kilkadziesiąt minut...

Myślę, że tylko kwestią czasu jest chodzenie do kina na seriale. Mówię serio. Przynajmniej ja na miejscu dystrybutorów poszedłbym właśnie tą drogą. Osobiście mam wielki problem z serialami, oraz z ich wyznawcami. To jest już zupełnie inna gałąź rozrywki, także zupełnie inny typ odbiorcy. Znam ludzi, którzy oglądają tylko seriale i zupełnie nie znają się na filmach fabularnych. Ale powoli przestaje mnie to dziwić. Żyjemy w tak szalonych i zabieganych czasach, że aby być na bieżąco ze wszystkim co nas interesuje, z filmem, serialem, muzyką i literaturą, trzeba być bezrobotnym i bezdzietnym kawalerem żyjącym na garnuszku mamusi. Nie wiem skąd brać na to wszystko czas, doba jest zdecydowanie za krótka, by pogodzić ze sobą życie zawodowe i prywatne. Ja stawiam głównie na fabułę, a seriale oglądam tylko te co ciekawsze. Hitem roku 2016 były dla mnie „Stranger Things”, które zaprowadziły mnie za rękę z powrotem do szczeniackich lat 80-tych i magicznych czasów „E.T” Spielberga, a także niezwykły i najważniejszy dla mnie serial ostatnich lat – autorski „Młody Papież” Paolo Sorrentino. Powiedzieć o nim, że jest wielki, to jak splunąć na chodnik.

A jak na tym tle wypada Polska? Jaki to był rok dla kinematografii nad Wisłą?

Z kinematograficznego punktu widzenia był to rok udany. Doczekaliśmy się wreszcie pierwszego filmu o rzezi wołyńskiej („Wołyń”), pierwszej kinowej produkcji o Żołnierzach Wyklętych („Historia Roja”), acz niestety zupełnie nieudanej. Polskie kino w roku 2016 zostało wyróżnione Srebrnym Niedźwiedziem na festiwalu filmowym w Berlinie („Zjednoczone stany miłości”), oraz straciło Andrzeja Wajdę. Podsumowując rok nie można nie wspomnieć o „Ostatniej rodzinie” i „Jestem mordercą”. Z drugiej strony odczuwam coraz większy niesmak widząc zaangażowanie polityczne wielu szanowanych nad Wisłą ludzi kina, którzy zatracają się w jakimś oderwanym od rzeczywistości szaleństwie, ale staram się jednak od tego dystansować i oddzielać twórczość od twórcy.

Jakich filmów warto wypatrywać już w nowym roku?

Zawsze odpowiadam tak samo – dobrych. A tak poważnie. Rok 2017 w kinie już dziś zapowiada się niezwykle interesująco, głównie dla fanów Sci-Fi. Do czerwoności fanów gatunku rozgrzewają tytuły „Blade Runner 2049”, „Ghost In The Shell”, czy kolejny „Obcy”, a przecież to tylko wierzchołek góry lodowej. Ponadto już w lutym do polskich kin trafią mocno wyczekiwane przeze mnie „T2: Trainspotting”, oraz epicki dramat Scorsese „Milczenie”, zaś w lipcu ostrzę ząbki na obiecującą „Dunkierkę” Christophera Nolana. Ale osobiście chyba najbardziej czekam na... serial. Kontynuacja „Twin Peaks” Davida Lyncha zdaje się być taką wisienką na torcie całego, mam nadzieję bardzo dobrego roku 2017.

Czy warto prowadzić blog o filmach? 

Nie warto. Robię to stricte hobbystycznie od siedmiu lat i ciągle zadaję sobie to dość osobliwe pytanie – po co? Nie mam na to specjalnie czasu, piszę, bo lubię, bo mnie to relaksuje, a i tak czynię to coraz mniej i rzadziej. Ale z drugiej strony dzięki zabawie w bloga poznałem kilka fajnych i wartościowych osób, rozwinąłem się piśmiennie oraz dojrzałem kinematograficznie. To oczywiście tylko zabawa, jeśli więc ktoś chce podejść do tego w ten sposób, to śmiało, polecam. Natomiast jeśli ktoś chciałby z tego wyżyć, to lepiej niech zacznie pisać o damskich torebkach, tudzież o lepieniu wegańskich pierogów. Osobiście uważam, że tradycyjne blogi nie mają przed sobą żadnej przyszłości. Ludzie coraz mniej czytają, wolą o wiele mniej angażujący ich ruchomy obraz. Przyszłością są więc vlogi i prywatne kanały na YT, ale ja tam jestem ortodoksyjna konserwa, lubię ten swój mały zaścianek ;)

Rozmawiał: Mateusz Kosiński 

koss_150_01_150_150_150_01_150_01_150_01

Źródło: własne

Komentarze
Zobacz także
Nasze programy