Terlikowska: Kurs zabijania dla przyszłych lekarzy

Małgorzata Terlikowska 02-09-2016, 15:32
Artykuł
Telewizja Republika

Machina aborcyjna wkracza na uczelnie medyczne. W Warszawie i Poznaniu przyszli lekarze będą się uczyć, jak skutecznie zabijać dzieci. Na razie tylko te nienarodzone - pisze Małgorzata Terlikowska.

Czyżby pokolenie lekarzy wykonujących aborcję powoli przechodziło na emeryturę lub wymierało? A może zdecydowana większość praktykujących lekarzy po prostu aborcji wykonywać nie chce, bo to działanie sprzeczne z ich sumieniem? Ciekawe dlaczego zwolennicy pro-choice nie potrafią takiego wyboru lekarza uszanować. Czy zatem potrzebne są nowe kadry, które dość specyficznie rozumieją leczenie? Na to wygląda, skoro na polskie uczelnie medyczne (na razie w Warszawie i Poznaniu) wkracza organizacja „Medical Students for Choice”. Za cel stawia sobie ona przede wszystkim szerzenie wśród studentów kierunków lekarskich wiedzy na temat zdrowia reprodukcyjnego. Tak przynajmniej zapowiadają na jeden z feministycznych stron. Członkowie grupy zamierzają więc zapraszać młodych medyków na wykłady dotyczące skutków zaostrzenia ustawy aborcyjnej, chcą ich wyszkolić w temacie antykoncepcji, wazektomii, a przede wszystkim aborcji. I wcale tego nie ukrywają, że w planach mają między innymi warsztaty z przeprowadzania aborcji metodą próżniową. Innymi słowy, studenci będą się uczyć, jak skutecznie wyssać za pomocą przyrządów medycznych rozwijające się w macicy kobiety dziecko miedzy 5. a 12. tygodniem jego życia płodowego. Studenci będą też mogli odbyć praktyki w jednej z partnerskich placówek. Zapewne na fantomach ćwiczyć nie będą, tylko na żywych kobietach. Dla mnie to istny horror.

Na czym polega aborcja metodą próżniową, którą mają ćwiczyć studenci pro-choice? Opis tej metody znalazłam na stronie internetowej organizacji aborcyjnej (przemilczę jej nazwę, żeby nie robić reklamy). Można się stamtąd dowiedzieć, podobnie zresztą jak z innych stron aborcyjnych, że to metoda szybka i bezpieczna: „W tym przypadku (metoda próżniowa w znieczuleniu miejscowym – MT) stosuje się lokalne znieczulenie szyjki macicy, co odczuwalne jest jako dwa do trzech małych ukłuć. Gdy znieczulenie zadziała, ginekolog powoli rozszerzy szyjkę macicy na szerokość kilku milimetrów, aby wprowadzić do jamy macicy cieńką (pisownia oryginalna – MT) plastikową rurkę.  Przez rurkę odsysana jest zawartość wnętrza macicy. Cały zabieg trwa tylko parę minut i jest niemalże bezbolesny. Po wykonaniu zabiegu lekarz dokonuje kontroli za pomocą USG, aby uzyskać pewność, że ciąża została w całości usunięta”. 

A teraz ten aborcyjny bełkot rozszyfrujmy. Analiza lingwistyczna aborcyjnego języka jest bardzo ciekawa, a jednocześnie przerażająca, jeśli sobie uświadomimy, jak w całej aborcyjnej debacie ważny jest język, jakim się posługujemy. „Odsysana zawartości macicy” to nic innego jak rozwijające się tam dziecko. Nie zlepek komórek, nie krew (a taką opinię także można spotkać), nie niewiadomo co, tylko dziecko z bijącym sercem, które w 5.czy 6. tygodniu ciąży zobaczyć można podczas badania USG. W opisie metody pada także słowo „zabieg”, które kojarzy się z raczej nieskomplikowanym (aczkolwiek niekoniecznie miłym) zabiegiem wyrwania zęba, usunięcia pryszcza czy innych kurzajek. Po „zabiegu” tym lekarz jeszcze sprawdza, czy „ciąża została w całości usunięta”. I znów manipulacja. Ciąża to jedynie stan fizjologiczny, który powstaje w organizmie kobiety, dzięki któremu przez 9 miesięcy może rozwijać się dziecko. Można w ciąży być, ale nie można ciąży mieć. Kobieta jest w ciąży nie dlatego, że ma w brzuchu balon, a dlatego, że ma tam dziecko. Z żadnego innego powodu w ciąży być nie można. „Całkowite usunięcie ciąży” to de facto usunięcie dziecka. Proste jak dwa razy dwa. I znów jasnym się staje, o co w tej metodzie chodzi. O wyssanie z kobiety jej dziecka, dla niepoznaki tylko nazwanego zawartością macicy.

„Medical Students for Choice” ma rozpocząć swoją działalność od października, czyli wraz z początkiem roku akademickiego. Czy zatem dla tak wyszkolonych studentów powstanie w przyszłości nowa specjalizacja płatnych zabójców czy rzeźników? Czy medyczne uczelnie opuszczać będą kaci w lekarskim kitlu? Pozostaje liczyć na mądrość przyszłych lekarzy, którzy wybrali kierunek medyczny po to, by leczyć, a nie po to, by szkolić się w zabijaniu.

Małgorzata Terlikowska

Źródło: Telewizja Republika

Komentarze
Zobacz także
Nasze programy