Szeremietiew: Rosja skłóca i osłabia społeczeństwa na terytoriach, które ją interesują

Artykuł
Krzysztof Zielke, Romuald Szeremietiew
telewizja republika

– Moim zdaniem Rosja od dłuższego czasu pracuje nad tym, aby osłabić i skłócić społeczeństwa na terytoriach, które ją interesują – mówił na antenie Telewizji Republika Romuald Szeremietiew. Były wiceminister obrony narodowej podkreślił też, że „są miejsca, gdzie Rosja będzie uruchamiać, bądź już uruchamia, tego typu mechanizmy”.

Rosyjska agentura wpływu?

– Moim zdaniem Rosja od dłuższego czasu pracuje nad tym, aby osłabić i skłócić społeczeństwa na terytoriach które ją interesują – ocenił Romuald Szeremietiew. W jego opinii „zdarzenie pod nazwą Katastrofa Smoleńska też jest takim elementem, abyśmy rzucili się sobie do gardeł”. – Są miejsca, gdzie Rosja będzie uruchamiać, bądź już uruchamia, tego typu mechanizmy. Ukraina, Estonia, Łotwa, ludność polska na Wileńszczyźnie. Można zakładać, że Rosja ma swoja agenturę wpływu w środowiskach władzy tych państw – wyjaśniał były wiceszef resortu obrony. Jak uzupełniał: – NATO jest przygotowane na atak militarny, ale nie na tzw. „działania asymetryczne”.

– Rosja wchodzi, kiedy jest pewna, a w przypadku Kijowa to nie jest do końca pewne – podkreślał z kolei publicysta Gazety Polskiej dr Krzysztof Zielke. Jego zdaniem to, co się dzieje jest upadkiem europejskiej polityki. – Jednak jest szansa na rozwój polityki atlantyckiej, powrotu do polityki Lecha Kaczyńskiego i zacieśnienia współpracy z USA – ocenił.

– Również mam nadzieję, że Putin źle obliczył i wpadł w pułapkę. Jednak trzeba w bardziej septyczny sposób patrzeć na te wydarzenia – mówił Szeremietiew. – Nie ma co się bać, ale zagrożenie dla regionu stopniowo rośnie. Skoro Putin już raz nas zaskoczył, powinniśmy być czujni – zaznaczył. 

Putin deeskaluje konflikt czy prze naprzód?

– Jest kilka wskaźników, które pokazują, że atak Rosji jest możliwy. Świadczy o tym między innymi to, że Putin próbuje deeskalować konflikt. Zadeklarował oddanie ukraińskiego sprzętu, z kolei Janukowycz wzywa do referendum, a gdyby wojska miały wejść, nawoływano by do powstania – wyjaśniał dr Krzysztof Zielke. Jego zdaniem jedynym wymiernym efektem dla Rosji byłoby zajęcie Kijowa, ale – jak stwierdził – „tego tak po prostu zrobić się nie da”.

Z tą diagnozą nie zgodził się Romuald Szeremietiew. – Sądzę, że nam wszystkim, którzy próbują ocenić, co Rosja może zrobić brakuje wyobraźni – podkreślił były wiceminister obrony. W jego opinii „nie ma najmniejszych wątpliwości, że Rosja zmierza do tego, aby stać się znowu Imperium”. – Putin jest realistą i wie jak postępować. Wie też, że Zachód nie użyje środków militarnych i boi się wojny – ocenił Szeremietiew.

Taktyka „miękkiej agresji”

– Taktyka Rosji można nazwać miękką agresją, czyli siły zbrojne są, ale stoją z tyłu, a na godnym zainteresowania terenie pojawiają się dziwni uzbrojeni ludzie. Rosja wkracza militarnie wtedy, gdy jest pewna, że dany teren opanuje – wyjaśniał sposób działania Rosji Szeremietiew. Jak również zauważył, ukraińscy nacjonaliści odwołujący się do Bandery są „najgroźniejsi dla samej Ukrainy”. – Oni mogą tę Ukrainę rozwalić i być pretekstem dla działań Rosji – uzupełnił.

Natomiast dr Zielke stwierdził, że „Putin nie zaatakuje Ukrainy, bo aneksją Krymu zjednoczył Ukrainę i poniekąd również Zachód”.

Źródło: telewizja republika

Komentarze
Zobacz także
Nasze programy