Szarańcza zje wszystko, co zielone

Jacek Liziniewicz 20-10-2018, 08:42
Artykuł
Pixabay

Klimat się zmienia. Dodatnie temperatury biją kolejne rekordy, a  zimy stają się łagodne. Wszystko to sprawia, że w  Polsce dla takich owadów jak szarańcza, wędrowna nastają lepsze czasy.

Szarańcza szarańczy nierówna. Ta  najbardziej żarłoczna i  kojarzona z  licznymi plagami, które znamy z  kart Biblii, ksiąg historycznych, ale także opisów współczesnych, w  naszym kraju nie występuje. Szarańcza pustynna, bo  o  niej mowa, jest owadem, który żyje w  pasie od  zachodniej Afryki aż do  Indii. Na  co  dzień prowadzi samotniczy tryb życia.

To  się jednak zmienia, gdy rozpoczyna się pora deszczowa. Wtedy owady te zbierają się w  ogromne grupy, by  wędrować za  pożywieniem, i  zjadają wszystkie rośliny, które są  w  okresie wegetacyjnym. Ich ofiarą staje się wszystko, co  zielone.

Rekordowe stada liczą nawet 50 mld tych owadów. W  fazie intensywnego żerowania potrafią one zjeść tyle, ile same ważą (ok.  2  g). Grupy te są  też niespodziewanie mobilne, potrafią pokonywać ogromne dystanse i  trudno je  zatrzymać.

W  tym roku z  problemem tym musi się mierzyć Kirgistan –  owady zajęły tam 1  proc. powierzchni (136  tys. 479 ha) kraju. Jeszcze większa była plaga szarańczy pustynnej w  2004  r., która rozpoczęła się jednocześnie w  Mauretanii, Mali, Nigrze i  Sudanie. Stamtąd szarańcze ruszyły w  każdym kierunku, powodując straty w  uprawach wycenione na  2,5 mld dol. Pojawiły się w  20 krajach, docierając do  Izraela, Portugalii, a  nawet na  Wyspy Zielnego Przylądka.

Źródło: Gazeta Polska Codziennie

Komentarze
Zobacz także
Nasze programy