Strajk głodowy Kurdów w Brukseli. Domagają się pomocy przeciw IS

Artykuł
twitter/@RobertaMetsola

Rzecznik stu Kurdów, którzy dwa tygodnie temu rozpoczęli strajk głodowy w Brukseli i demonstrują przed Parlamentem Europejskim, domagając się pomocy dla oblężonego przez dżihadystów kurdyjskiego miasta Kobane w Syrii, oskarżył wspólnotę międzynarodową o bezczynność.

Protestujący Kurdowie, którzy we wtorek zajęli symbolicznie biura Unii Europejskiej, protestowali przeciwko słabej reakcji świata na dramat słabo uzbrojonych i niezbyt licznych obrońców Kobane, oblężonego od 16 września przez przeważające i świetnie uzbrojone wojska Państwa Islamskiego.

Uczestnicy protestu krytykują również Turcję, która obiecała pomoc w obronie stolicy syryjskich Kurdów.

Tymczasem - jak podkreślił rzecznik uczestników strajku głodowego - udziela wsparcia logistycznego siłom Państwa Islamskiego w Iraku i Syrii.

Do protestu przyłączyła się główna turecka partia opozycyjna, socjaldemokratyczna Republikańska Partia Ludu (CHP). Jest ona zwolenniczką ograniczonej operacji wojsk tureckich przeciwko Państwu Islamskiemu w celu powstrzymania zagrożenia Turcji ze strony dżihadu.

Przewodniczący CHP Kemal Kilicdaroglu proponuje, aby mandat parlamentu tureckiego do działania na terytorium syryjskiego Kurdystanu ograniczał się do "uratowania Kobane i oczyszczenia strefy z sił zbrojnych Państwa Islamskiego".

Podkreślił, że po tej operacji wojska tureckie powinny się wycofać z terytorium Syrii.

Zwolennik tej ograniczonej interwencji tureckiej w obronie Kobane oskarżył w czwartek turecki rząd o jawne udzielanie pomocy dżihadystom i wspieranie sunnitów przeciwko innym odłamom islamu.

Kilicdaroglu oświadczył: "Jeśli w Kobane dojdzie do masakry, odpowiedzialny będzie turecki rząd".

W czwartek z oblężonego przez islamistów Kobane dochodziły wiadomości mówiące jedynie o tym, że desperacka obrona kurdyjskiego miasta wciąż trwa.

Źródło: pap

Komentarze
Zobacz także
Nasze programy