Stankowski o Hadaczu: Poznałem go w 2010 roku. Od razu miałem przeczucie, że jest to człowiek, który nie jest samodzielny

Artykuł
Telewizja Republika

– Miałem przyjemność poznać pana Hadacza, w czasie najgorętszych wydarzeń na Krakowskim Przedmieściu w 2010 roku – powiedział Adrian Stankowski. – Kiedy spotykałem kilka osób, które protestowały i próbowałem namówić ich do tego, aby się rejestrowały, żeby były objęte ochroną policji, oburzony tymi zajściami mówiłem, aby zarejestrowali się jako stowarzyszenie. Nie kto inny, jak Andrzej Hadacz, storpedował tę próbę – mówił w Telewizji Republika publicysta "Gazety Polskiej".

Gościem programu "Republika po południu" był Adrian Stankowski, publicysta "Gazety Polskiej" oraz "Gazety Polskiej Codziennie".

Od razu miałem przeczucie, że jest to człowiek, który nie jest samodzielny

Kilka dni temu wyszło na jaw, że znany prowokator Andrzej Hadacz, był współpracownikiem SB. Nazywał się wówczas Andrzej Dobosz, w 1988 roku został zarejestrowany jako TW "Matka", donosił na kolegów z Kopalni Węgla Kamiennego w Jastrzębiu Zdroju.

– Miałem przyjemność poznać pana Hadacza, w czasie najgorętszych wydarzeń na Krakowskim Przedmieściu w 2010 roku – powiedział Adrian Stankowski. – Kiedy spotykałem kilka osób, które protestowały i próbowałem namówić ich do tego, aby się rejestrowały, żeby były objęte ochroną policji, oburzony tymi zajściami mówiłem, aby zarejestrowali się jako stowarzyszenie. Nie kto inny, jak Andrzej Hadacz, storpedował tę próbę. Od razu miałem przeczucie, że jest to człowiek, który nie jest samodzielny. Potrzeba było bardzo wiele złej woli, żeby nie dopełnić tych formalności – wyjaśnił publicysta "Gazety Polskiej".

Te wydarzenia z Krakowskiego Przedmieścia były początkiem całej kampanii nienawiści, przemysłu pogardy, wobec ludzi, którzy stawiali najprostsze pytania w związku z tą katastrofą

Adrian Stankowski dodał, że "PO ma wyjątkową historię, jeśli o to chodzi". – Całą aferę zdetonował były prezydent Bronisław Komorowski, w bezprecedensowym wywiadzie dla "Gazety Wyborczej" to była pierwsza czynność, jaką wykonał po objęciu prezydentury –  rozpętanie wojny polsko-polskiej. Te wydarzenia z Krakowskiego Przedmieścia były początkiem całej kampanii nienawiści, przemysłu pogardy, wobec ludzi, którzy stawiali najprostsze pytania w związku z tą katastrofą. Wystąpienia pana Hadacza i okrzyki "nienawidzę was" napędzały tę całą mowę nienawiści – mówił gość Telewizji Republika.

– Myślę, że jest to brakujący klocek w tych całych puzzlach, bo ten sam człowiek pojawił się podczas debaty prezydenckiej w strzeżonym budynku TVP po to, aby wywołać awanturę w otoczeniu Andrzeja Dudy. Ten człowiek – podobno – nagle "przejrzał na oczy" i zmienił swoje wyobrażenia polityczne, to wszystko jest niepokojące. Znamy kilku innych prowokatorów z tego środowiska m. in. człowieka o ps. "Niemiec", który jest znanym sutenerem. To pseudonim przestępczy, bo to osoba skazana za pospolite przestępstwa, brał udział m. in. w szantażu senatora Krzysztofa Piesiewicza, był bardzo aktywny na Krakowskim Przedmieściu, wydawało się, że wydawał rozkazy temu środowisku – dodał Stankowski.

Źródło: Telewizja Republika

Komentarze
Zobacz także
Nasze programy