Środowe koszenie: Pamięci trumny Gabriela Narutowicza

Mateusz Kosiński 21-12-2016, 19:53
Artykuł
Mateusz Kosiński, TelewizjaRepublika.pl
własne

9 grudnia 1922 r. Sejm wybrał na pierwszego Prezydenta Rzeczypospolitej Polski Gabriela Narutowicza, profesora Politechniki w Zurychu, hydrotechnika, ministra robót publicznych i spraw zagranicznych. Był to dziwny wybór, który wnikał ze słabości polskiego systemu politycznego. Wybór, który wynikł z niechęci Piłsudskiego do przyjęcia fotela prezydenta. Wynik również z głosów mniejszości narodowych. Narutowicz nie chciał kandydować na prezydenta i funkcję przyjął ze smutkiem.

Wieczorem odbyła się wielotysięczna manifestacja pod balkonem mieszkania gen. Józefa Hallera. – Hańba! Precz z Narutowiczem! Żydowski pachoł! – wrzeszczał tłum. Na balkonie pojawił się Haller, który przemówił, podsycając tłum – Rodacy i towarzysze broni! Wy, a nie kto inny, piersią swoją osłanialiście, jakby twardym murem, granice Rzeczypospolitej, rogatki Warszawy. W swoich czynach chcieliście jednej rzeczy: Polski. Polski wielkiej, niepodległej. W dniu dzisiejszym Polskę, o którą walczyliście sponiewierano. Odruch wasz jest wskaźnikiem, iż oburzenie narodu, którego jesteście rzecznikiem, rośnie i przybiera jak fala – powiedział legendarny dowódca Błękitnej Armii. W tłumie znajdował się Eligiusz Niewiadomski, który hipnotycznie poddawał się nastrojowi ulicy.

"Staję na baczność przed Polską, która Ty reprezentujesz"

W poniedziałek 11 grudnia prezydent-elekt Narutowicz, w towarzystwie szefa protokołu hrabiego Przeździeckiego, jechał odkrytym powozem z Belwederu do Sejmu, gdzie miało odbyć się zaprzysiężenie. W stronę powozu poleciały bryły śniegu, a następnie kamienie. W szprychy wozu wkładano kije. Narutowicz nie zgodził się na eskortę policji. – Nie jestem carem Mikołajem. Przecież mnie nie zabiją – miał powiedzieć. Tłum robił wszystko, by uniemożliwić legalnie wybranemu prezydentowi wjechanie do Sejmu. W Warszawie doszło do walk narodowców z socjalistami, kilkadziesiąt osób zostało rannych, w tym 9 ciężko. Jedna osoba została zastrzelona.

W kolejnych dniach trwała nagonka prasowa na pierwszego prezydenta Rzeczypospolitej Polski. Jednym z ostrzejszych piór było to należące do Stanisława Strońskiego, wybitnego publicysty narodowego. Po wojnie miał przyznać, że w życiu najbardziej żałuje swojej postawy w grudniu 1922 r.

W czwartek 14 grudnia 1922 r. toast za Narutowicza zniósł Józef Piłsudski. – Jako jedyny oficer, który przed nikim nie stawał na baczność, staję na baczność przed Polską, która Ty reprezentujesz – powiedział Marszałek.

"Jestem przeciw nierozważnym akcjom. Polski nie stać na jakiekolwiek zaostrzanie walk wewnętrznych"

16 grudnia w galerii Zachęta do Prezydenta Narutowicza trzy śmiertelne strzały oddał Eligiusz Niewiadomski, malarz, urzędnik państwowy, inteligent. Osoba związana z endecją, o skomplikowanej osobowości, silnie poddana atmosferze tamtych dni. Kula miała być przeznaczona dla Józefa Piłsudskiego, Narutowicz zmienił zdaniem w związku z atmosfera panująca na ulicach. Życie polityczne na dobę zamarło, władzy nie sprawował nikt. Spirala przemocy została nakręcona. W sejmie uzbrojenie w sękate kije działacze PPS i PSL „Wyzwolenie” pobili posłów Narodowej Demokracji.

Wieczorem w Sztabie Głównym doszło do spotkania tzw. grupy pułkowników, w skład której wchodzili piłsudczycy. Zapadły decyzje o podjęciu rewanżu i wymordowaniu liderów narodowców. Doszło do spotkania części oficerów z Rajmundem Jaworowskim, liderem warszawskich socjalistów. Milicja PPS miała farbą zaznaczyć domy, w których miały dokonać się mordy. Odrodzona Polska była o włos od wojny domowej. Sytuację uspokoił Piłsudski, który zakazał odwetu. – Jestem przeciw nierozważnym akcjom. Polski nie stać na jakiekolwiek zaostrzanie walk wewnętrznych – miał powiedzieć Marszałek. Zabójstwo Narutowicza spowodowało wycofanie się Piłsudskiego z życia politycznego. Dogrywka grudnia 1922 r. odbyła się w maju 1926 r. i tym razem kosztowała życie niemal 400 osób. Była to cena brutalizacji życia politycznego.


 

Myślę, że analogii pomiędzy grudniem 1922 r. a grudniem 2016 r. jest aż nadto. Postać generała Hallera, który będąc człowiekiem wybitnym, zamiast nastroje ugasić to je podsycił używając górnolotnych słów i haseł, powinna towarzyszyć posłom opozycji i liderom KOD-u. Postać posła Strońskiego, który zdawał sobie sprawę, że był osobą po części moralnie odpowiedzialną za śmierć Narutowicza, niech będzie przykładem dla Tomasza Lisa, który na Twitterze dyszy zapędem rewolucyjnym. Historia wcale się nie skończyła. Polska nie zawsze wewnętrznie będzie spójna, a podburzyć nastrój jest łatwo. Oby działania opozycji nie zakiełkowały w duszy kolejnego „Niewiadomskiego”

Czy w 2016 r. ktoś będzie miał odwagę użyć słów Piłsudskiego – Jestem przeciw nierozważnym akcjom? Polski nie stać na jakiekolwiek zaostrzanie walk wewnętrznych.


 

Mateusz Kosiński, dziennikarz portalu TelewizjaRepublika, współpracownik miesięcznika „W Sieci Historii”, absolwent politologii i historii Uniwersytetu Warszawskiego.

 

Źródło: Cytaty za: Patryk Pleskot, Niewiadomski zabić prezydenta

Komentarze
Zobacz także
Nasze programy