Środowe koszenie: Dlaczego Centralny Port Komunikacyjny uznaję za projekt o znaczeniu równym Gdyni i COP-u?

Mateusz Kosiński 27-09-2017, 17:03
Artykuł
Mateusz Kosiński, TelewizjaRepublika.pl
Telewizja Republika

Długo zastanawiałem się nad tematem Centralnego Portu Komunikacyjnego, który ma powstać w Baranowie. To duża, ryzykowna i kosztowna inwestycja, szczególnie, że budowa lotniska w Modlinie i rozbudowa Okęcia pochłonęła już znaczne sumy. Po analizie, wsłuchaniu się w racje strony rządowej, ale i opozycji, murem popieram projekt „dobrej zmiany” i mam nadzieję, że stanie się on symbolem zerwania z „bylejakością” i działaniem tymczasowym, które charakteryzowały początki III Rzeczypospolitej.

Nie sposób podejść do tej inwestycji bez cofania się w przeszłość. Niestety tragiczne dzieje naszego kraju, brak państwowości, kolejne przegrane powstania, dwie wojny światowe i niemal pół wieku komunistycznej okupacji sprawiły, że w ostatnich wiekach większość inwestycji, które miały miejsce na naszych ziemiach, były działaniami ad hoc z zupełnym pominięciem długofalowych efektów.

Gdy największe metropolie starego kontynentu inwestowały w nowoczesną infrastrukturę miejską (metro), my uganialiśmy się po lasach za Moskalami. Gdy świat przeżywał powojenny boom motoryzacyjny, komuniści budowali wąskie drogi dla furmanek, nie wierząc, że w przyszłości szaleństwo motoryzacyjne może dotknąć również i kraj nad Wisłą. Indolencja w kwestii budowy autostrad dotknęła również i początków III RP, o czym śpiewał Kazik Staszewski - „przez 7 lat zbudowano w Polsce 19 kilometrów autostrady”. Źle w III RP jest również w kwestii jakości rozbudowy miast, w mojej ocenie, prezentujemy się dużo gorzej niż nasi dziadowie w dwudziestoleciu międzywojennym. Warto tu porównać warszawskie architektoniczne arcydzieła, za jakie można uznać kolonię Staszica, osiedle Profesorskie, urokliwy Żoliborz, do tandetnego miasteczka Wilanów, czy wyrastających jak grzyby po deszczu chaotycznych osiedli na Białołęce, czy Woli, z jedną, zapchaną drogą dojazdową i zagęszczeniem, które spowodowałoby siwienie włosów przedwojennych planistów. W tej, jak i wielu innych materiach, „sezonowa” II RP, nad którą wisiał topór dwóch sąsiadujących totalitaryzmów, działała z większą świadomością przyszłości niż III RP, która zadowala się tymczasowością, tak jakby przyszłe dekady i pokolenia nigdy miałyby nie nastąpić. Niestety dziś żyjące pokolenia pozostawią potomnym krowie łajno zapakowane w kolorowy i błyszczący papierek od czekolady.

Jak ma się to do lotniczego molocha w Baranowie? Fakty są takie, że od 1903 r., gdy braciom Wright udało się wznieść w powietrze, lotnictwo przeżywa stały rozwój. Nie ma żadnych przesłanek, które wskazywałyby, że rozwój ten ma zostać zahamowany. Wszystkie badania mówią, że już za kilka lat lotnisko na Okęciu zbliży się do granic przepustowości. Skoro wiemy, że zdarzy się to za kilka lat, to śmiało możemy wyobrazić sobie, jak bardzo powiększy się ruch pasażerski w następnych dekadach. Krytycy mogą powiedzieć, że nie należy snuć planów na dziesiątki lat – ja się jednak z tym nie zgodzę.

Czy w 1853 r. roku w Londynie, gdy zapadła decyzja o budowie pierwszego na świecie metra, było ono niezbędne? Nie, ale wizjonerzy, którzy swoim spojrzeniem wyprzedzali epokę w której żyli sprawili, że miasto to przez kolejne wieki utrzymało status światowej metropolii. Podobnie uczynił Eisenhowera, który niemal 100 lat później podpisał wizjonerki Federal Aid Highway Act of 1956, kosztowny i ambitnym projektem budowy systemu autostrad.

Może i pomysł duoportu Modlin-Okęcie byłby tańszy i w najbliższych dekadach praktyczniejszy. Wierzę jednak, że w dłuższej perspektywie, jeśli nie chcemy rezygnować z roli lidera regionu, tego typu kosztowne inwestycje są niezbędne. Może warto więc potraktować wydane na lotnisko w Baranowie miliardy złotych jako dziedzictwo, które pozostawimy przyszłym pokoleniom? Czas zerwać z postokrągłostołowym myśleniem doraźnym i projektować Rzeczpospolitą jako państwo, które ma przetrwać wieki. Bez spojrzenia w przyszłość tego nie osiągniemy.

Jako amator – fan urbanistyki i architektury wiążę również wielkie nadzieję z potencjalną przestrzenią, którą zyska Warszawa po likwidacji lotniska na Okęciu, czemu zamierzam poświęcić przyszłotygodniowy felieton. Do usłyszenia w pierwszą środę października!

Źródło: Telewizja Republika

Komentarze
Zobacz także
Nasze programy