Speckomisja zajmie się sprawą tłumaczenia raportu z weryfikacji WSI

Artykuł
Główny hall w budynku Sejmu
domena publiczna

We wtorek sejmowa komisja ds. służb specjalnych będzie dyskutować o tłumaczeniu na język rosyjski raportu z weryfikacji Wojskowych Służb Informacyjnych - poinformowała przewodnicząca speckomisji Elżbieta Radziszewska (PO).

"Wprost" napisał, że raport z likwidacji WSI został przetłumaczony na język rosyjski jeszcze przed publikacją dokumentu w języku polskim. O tłumaczeniu posłowie zostali poinformowani na czwartkowym posiedzeniu speckomisji - pisali o tym na Twitterze posłowie Twojego Ruchu, w piątek tę informację potwierdziła Radziszewska. Macierewicz uznał te zarzuty za absurdalne.

- Dzisiaj spotkaliśmy się i umówiliśmy się, że we wtorek o godz. 11 mamy dodatkowe posiedzenie komisji w tej wąskiej sprawie dotyczącej raportu, tłumaczenia na język rosyjski i kolejności wydarzeń - powiedziała Radziszewska. - Ja nie mam wyrobionego zdania, bo za mało mam wiedzy" - oceniła posłanka PO. "Sprawa jest bardzo bulwersująca. W pewnym sensie rozumiem Twój Ruch, że zależy im na tym, by powołać komisję śledczą (ws. weryfikacji WSI - PAP), ponieważ my na komisji nie jesteśmy w stanie ustalić pewnych rzeczy, ale to już będą decyzje polityczne każdego z klubów - dodała.

Do sprawy odniósł się też premier Donald Tusk, który poinformował, że poprosił ministra obrony narodowej o sprawdzenie informacji o tłumaczeniu raportu. - Niezależnie od tego, kiedy pan Macierewicz tłumaczył na rosyjski raport o naszych służbach specjalnych, to sam fakt wydaje się rzeczywiście dość dwuznaczny, ale spokojnie będę czekał na wyjaśnienia - powiedział. Jak dodał, "cała akcja pana ministra Macierewicza" kosztowała Polaków "bardzo dużo pieniędzy" w związku z tym, że polski rząd musi przepraszać tych, których Macierewicz "tak nieodpowiedzialnie umieszczał w tym swoim raporcie".

Premier zaznaczył, też, że wielu ekspertów jest przekonanych, że Macierewicz naraził na szwank bezpieczeństwo i możliwość funkcjonowania polskich agentów i ich współpracowników. - Co do skutków działania pana Macierewicza nie mam żadnych wątpliwości, że za co się nie weźmie, to jest, być może, z korzyścią dla jego popularności w niektórych kręgach, ale prawie bez wyjątku ze szkoda dla ojczyzny - dodał premier.

W oświadczeniu opublikowanym na portalu niezalezna.pl Macierewicza nazwał publikację "Wprost" absurdem. "To jest absolutnie niemożliwe, żeby jakikolwiek fragment Raportu z likwidacji WSI był wynoszony na zewnątrz przed ujawnieniem go przez prezydenta. Wszystkie tłumaczenia odbywały się po publikacji jawnej części raportu. Raport po publikacji przetłumaczono na wszystkie języki kongresowe, w tym na j. rosyjski, lecz najczęściej korzystano z tłumaczenia angielskiego" - napisał poseł PiS. "Jeżeli ktoś myśli, że służby rosyjskie nie znają j. polskiego lub j. angielskiego to niech zapisze się do Ruchu Palikota" - dodał.

Wiceprezes PiS zapowiedział też, że pozwie "Wprost". - Raport z weryfikacji WSI przed publikacją znał tylko prezydent i ja. Nawet członkowie komisji weryfikacyjnej nie znali całości tekstu. Tym bardziej nikt na zewnątrz komisji nie mógł tego znać - zapewnił w rozmowie z dziennikarzami w Sejmie. Zaznaczył, że raport - po opublikowaniu - był tłumaczony, by uniknąć manipulacji. Zapytany, czy słyszał zarzuty wobec siebie, że mógł współpracować z wywiadem rosyjskim, odpowiedział: - To jest pewna formuła, która ludziom z tego środowiska nieustannie przychodzi na myśl. Byli tak kształtowani, więc cóż innego mogą myśleć.

Szef MSZ Radosław Sikorski, pytany, czy zdziwiła go informacja o tłumaczeniu raportu powiedział w Sejmie: - Nic co dotyczy niekompetencji i dziwnych zachowań Antoniego Macierewicza nie jest w stanie mnie zdziwić. - Pan wiceprezes Macierewicz szkodzi państwu polskiemu systematycznie od 25 lat i do tej pory nie poniósł za to odpowiedzialności, a powinien - ocenił.

- Sprawa likwidacji i weryfikacji polskich służb specjalnych w tamtym czasie wymaga wyjaśnienia. To tłumaczenie to nie jest nic wielkiego, jeśli zna się fakty, co wtedy w ogóle robiono - powiedział Artur Dębski z TR, z inicjatywy którego na jednym z poprzednich posiedzeń speckomisja dyskutowała o likwidacji WSI. - Uważam, że Antoni Macierewicz dopuścił się na pewno przekroczenia uprawnień, nieprzestrzegania ustawy o ochronie informacji niejawnych, działał na szkodę państwa polskiego i robił to z premedytacją - to jest moja opinia - ocenił Dębski.

Stanisław Wziątek (SLD) powiedział, że znaczna część informacji, które przekazano na posiedzeniu speckomisji nie była tajna. Odnosiły się one do tego, że - jak powiedział Wziątek - Macierewicz "doprowadził do sytuacji, w której, możemy powiedzieć, zagrożone było bezpieczeństwo państwa i zdrowie i życie funkcjonariuszy i żołnierzy". Jak relacjonował Wziątek, na posiedzeniu pojawiła się informacja, że zanim raport został oficjalnie opublikowany, informacje o jego treści "pozyskiwały osoby absolutnie do tego nieuprawnione, w tym m.in. tłumaczka". - Mogę przypuszczać, że jej związek ze służbami rosyjskimi to oczywistość - powiedział poseł SLD, zwracając uwagę, że kobieta (według "Wprost" Irina O., zatrudniona bez przetargu), to Rosjanka, która mieszkała w budynku przeznaczonym dla obsługi ambasady rosyjskiej.

Komisja w czwartek poprosiła o stenogramy od 2005 r. z jej posiedzeń dotyczących likwidacji i powoływania służb specjalnych. - Poprosiliśmy również służby specjalne o analizę materiałów, to potrwa około półtora miesiąca - dodała.

Źródło: pap

Komentarze
Zobacz także
Nasze programy