SKANDAL! ZOBACZ, jak PO i Nowoczesna manipulują listami kandydatów

M.N., am 28-09-2018, 16:57
Artykuł
Telewizja Republika

Ujawnienie list kandydatów Koalicji Obywatelskiej pokazało, że liczą się doraźne interesy polityków z Warszawy. PO i Nowoczesna posunęły się zdecydowanie za daleko w kreowaniu lokalnej polityki.

Okazuje się, że poseł Borys Budka i posłanka Marta Golbik zmienili kandydatów na listach. Wstawiono nowych, a ci, którzy byli na nich przedtem, o roszadach dowiedzieli się dzień po rejestracji. Wtedy, gdy już nic nie można było zrobić.  W ten sposób wyeliminowano osoby niewygodne oraz uniemożliwiono im kandydowanie z innych list. 
 
- Naruszono nasze konstytucyjne prawo -  tak widzą te posunięcia społeczniczki Katarzyna Janus, Natalia Wójcik i Ewa Lutogniewska, których nazwiska usunięto.

"Podczas pamiętnego zebrania wyborczego w lokalnym kole PO doszło do personalnych przepychanek. Poseł Budka zaproponował zmiany w zarządzie, faworyzujące jego żonę. Liczył, słusznie, na poparcie części działaczy. Być może posłowi by się udało, gdyby nie opór grupy radnych, m.in. Dominika Dragona i Zbigniewa Wygody. Już wtedy dochodziły do nich informacje, że Warszawa układa się z prezydentem miasta, a zarząd krajowy partii patrzy na to przychylnym okiem, bo bardzo chce w wyborach samorządowych przeciągnąć na swoją stronę prezydentów bezpartyjnych"  – czytamy na portalu nowiny.gliwice.pl.

- Grudniowe wybory były dla nas sygnałem, że coś może pójść nie tak i będziemy musieli położyć głowę pod topór. Ale nie chcieliśmy tego i dlatego potrzebna była zmiana na stanowisku przewodniczącego – opowiada jeden z uczestników tamtego posiedzenia. Budka był szefem gliwickiej PO tylko z nazwy. Praktycznie na spotkania z kolegami z klubu nie miał czasu. 

- Nic się nie działo, dlatego chcieliśmy to zmienić – Wygoda, nowy szef gliwickiej PO uważał, że miał dobry pomysł na nowe otwarcie. Ale się zdziwił. 

Jak informuje portal nowiny.gliwice.pl 17 września na pewno zapisze się dla Koalicji Obywatelskiej w Gliwicach jako sądny dzień. Ujawniono, że istniały dwie listy. Tę, którą otrzymała Państwowa Komisja Wyborcza, przygotowano w ostatniej chwili. O tym, jak wielki to był pośpiech, świadczy fakt, że KO zarejestrowała listy najpóźniej ze wszystkich komitetów.

- Myślę, że scenarzyści tej politycznej betoniarki są z siebie zadowoleni. Wszystko poszło tak jak chcieli – Kajetan Gornig od miesięcy obserwował ruchy na scenie politycznej. Jest samorządowcem od ponad dwunastu lat, zna bardzo dobrze problemy miasta i mieszkańców, ma na koncie wiele interpelacji. Nie należy do PO, ale jest w klubie radnych tego ugrupowania.

 - Nie można mieć pretensji do gliwickich samorządowców, że chcą realizować swoje cele. Borys Budka bardziej związany z Zabrzem ustawił samorząd w Gliwicach, sam mając plany poselskie w Katowicach, a Zygmunt Frankiewicz, broniąc samorządu przed Warszawą, poprosił ją o pomoc w rozprawieniu się z opozycją. Ot, bigos wyborczy: wygra ten, kto jest bardziej skuteczny w ustawkach i kuluarowych rozgrywkach. Demokracja to tylko wisienka na torcie – wyborca zagłosuje na tego, któremu politycy pozwolą startować - komentuje Gornig, który także został z list KO wyrugowany. 

 Jako oficjalny powód nieobecności na listach KdG Jana Pająka było niedopełnienie formalności. Okazuje się, że radny ten z Koalicją związany jest jednak od lat. Co było zatem prawdziwym powodem wykluczenia? Zapewne obywatelska aktywność i punktowanie urzędników.

W pewnym sensie potwierdza to oświadczenie komitetu wyborczego KdG. Czytamy w nim m.in. : 

(...) Klub radnych Koalicja dla Gliwic i związane z nim środowisko, skupione między innymi wokół Stowarzyszenia Gliwicka Inicjatywa Obywatelska, gromadzi ludzi o różnych poglądach, którzy chcą i potrafią działać razem dla dobra Gliwic, mimo dzielących ich różnic. To wspólne działanie jest bardzo ważne, bo tylko działając razem, możemy być skuteczni jako radni.

Radny Pająk od długiego czasu swoimi wypowiedziami wskazywał, że nie po drodze mu z Koalicją dla Gliwic i z prezydentem miasta. Nie możemy i nie chcemy dalej firmować sposobu działania radnego Pająka. Praca w radzie jest pracą zespołową, jeżeli ktoś woli jednak działać jako skupiony na sobie solista, to sam wybiera inną drogę. Nie chcemy przede wszystkim autoryzować stylu, w jakim postanowił działać radny Jan Pająk, jego obraźliwych i wulgarnych pism kierowanych do urzędu, poniżania ludzi.

Dodatkowo, w trakcie bezpośrednich przygotowań do zarejestrowania list kandydatów do rady, nie uczestniczył w obowiązkowych spotkaniach, pomimo potwierdzonych powiadomień, a także nie dostarczył koniecznych informacji, potrzebnych do rejestracji dokumentów wyborczych. Nie angażował się w zbieranie podpisów poparcia dla list komitetu wyborczego oraz kompletnie nie interesował się kompletowaniem kandydatów na listę wyborczą w swoim okręgu. Przez ostatnich kilka tygodni nie interesował się sprawami wyborów i nie kontaktował się ze sztabem wyborczym.

Ponieważ dochodzą do nas głosy, że sprawa rzekomo złego potraktowania Jana Pająka zaczyna żyć swoim życiem, a nie chcemy być gołosłowni, to jako przykład zachowań radnego Pająka niech posłuży tylko jeden cytat z pisma z lipca tego roku, kierowanego przez niego do jednej z urzędniczek: „Co obchodzi K…… (chodzi o nazwisko – przyp. red.), kogo jest słup i oprawa oświetlenia ulicznego.” Takie postępowanie jest nie do przyjęcia. Jest sprzeczne między innymi z kulturą polityczną, jaką w ciągu lat udało się nam wypracować w gliwickiej radzie miasta.

Biorąc to wszystko pod uwagę, KWW Koalicja dla Gliwic Z. Frankiewicza podjął decyzję o nieumieszczaniu Jana Pająka na liście kandydatów. 

 

 

Źródło: nowiny.gliwice.pl/Małgorzata Lichecka

Komentarze
Zobacz także
Nasze programy