Sevilla po raz trzeci wygrywa Ligę Europy

Artykuł
facebook.com/uefaeuropaleague

Piłkarze Sevilli trzeci raz z rzędu sięgnęli po zwycięstwo w Lidze Europy. W finale rozegranym w Bazylei pokonali 3:1 Liverpool. Całe spotkanie w barwach klubu z Andaluzji rozegrał Grzegorz Krychowiak.

Dla obu zespołów stawka meczu była wysoka. Liverpool miał szansę na pierwsze poważne trofeum od lat. Sevilla mogła natomiast dokonać historycznego wyczynu jakim byłoby wygranie Ligi Europy trzeci rok z rzędu. Obydwie drużyny zaliczyły także przeciętne sezony jeżeli chodzi o rozgrywki ligowe. The Reds zajęli w Premier League ósmą pozycję, zaś podopieczni Unaia Emery'ego uplasowali się na siódmym miejscu w La Liga, zatem triumf w finale w Bazylei był dla jednych jak i drugich jedyną możliwą przepustką do gry w przyszłym sezonie w Lidze Mistrzów.

 

Od początku finałowej potyczki gra toczyła się głównie w środku pola, a zespoły nie chciały się otworzyć i narazić na kontratak. W ósmej minucie po raz pierwszy bramce hiszpańskiej drużyny zagroził Emre Can, którego strzał nie bez trudu wybronił David Soria. Po drugiej stronie boiska bliski zdobycia gola był Kevin Gameiro, który ładnie złożył się do przewrotki, ale jego uderzenie było minimalnie niecelne. Dwukrotnie w pierwszej połowie sędzia mógł pokusić się o podyktowanie rzutu karnego dla Liverpoolu po zagraniach ręką piłkarzy Sevilli, w tym Grzegorza Krychowiaka, jednak ani razu na taką decyzję się nie zdecydował.

 

W 35 minucie pięknym strzałem zewnętrzną częścią stopy, tuż przy słupku wynik otworzył Daniel Sturridge. Po zdobyciu bramki piłkarze The Reds odważniej ruszyli do przodu szukając drugiego trafienia. Już po kilku minutach udało im się umieścić piłkę w siatce, ale gol nie został uznany bowiem po strzale głową Lovrena na spalonym był Sturridge, który przeszkadzał w interwencji bramkarzowi. Do przerwy wynik się nie zmienił.

 

Sevilla, która w pierwszej połowie grała słabo i nie miała pomysłu na zaskoczenie rywali, po zmianie stron potrzebowała niecałych 20 sekund by wyrównać. W pierwszej akcji po wznowieniu gry Mariano znalazł się na skrzydle, minął obrońcę The Reds, wpadł w pole karne i dograł przed bramkę do Gameiro, a ten z najbliższej odległości wbił piłkę do bramki. Piłkarze z Andaluzji wyraźnie w drugiej połowie dostali wiatru w żagle. Po chwili strzelec gola mógł wyprowadzić swój zespół na prowadzenie, ale w sytuacji sam na sam, po kontrataku, nie zdołał pokonać bramkarza. Niedługo później Francuski napastnik miał kolejną doskonałą okazję, jego strzał z woleja z kilku metrów obronił jednak w świetnym stylu Mignolet.

 

W końcu w 64 minucie po wzorowo przeprowadzonym szybkim ataku, pięknie rozegranym przez piłkarzy Sevilli, bramkę na 2:1 strzałem zza pola karnego zdobył Coke. Zaledwie sześć minut później kapitan obrońców tytułu mógł cieszyć się z drugiego trafienia. Futbolówka trafiła do Hiszpana w polu karnym, a ten niewiele myśląc uderzył przełamując ręce bramkarza i podwyższył na 3:1. Piłkarze i trener Liverpoolu protestowali po tej akcji, gdyż strzelec gola był na spalonym, jednak piłkę do niego zagrał nieszczęśliwie jeden graczy The Reds, więc bramka została słusznie uznana.

 

Choć zawodnicy angielskiego zespołu przyzwyczaili swoich kibiców do wychodzenia z beznadziejnych sytuacji, tym razem nie udało im się już odwrócić losów spotkania. Historyczny trzeci z rzędu triumf Sevilli w Lidze Europy stał się faktem. Po raz drugi ze zwycięstwa w tych rozgrywkach może się cieszyć Grzegorz Krychowiak. Polak w finałowym meczu nie był zbyt widoczny w ataku, ale wypełnił swoje zadania jeżeli chodzi o defensywę.

Źródło: uefa.com

Komentarze
Zobacz także
Nasze programy