Samozwańcze „republiki” przeprowadzą własne wybory. Ukraińskie władze: To niezgodne z prawem

Artykuł
twitter/@tombreadley

W niedzielę 2 listopada na opanowanych przez rosyjskich dywersantów terytoriach Donbasu na wschodniej Ukrainie odbędą się wybory parlamentów i szefów władz wykonawczych tzw. Donieckiej i Ługańskiej republik ludowych (DRL i ŁRL).

 W ocenie władz Ukrainy wybory te są niezgodne z prawem tego kraju i nie zostaną uznane przez świat. Zdaniem ekspertów wybory podważają zapoczątkowany w Mińsku proces pokojowy, a Rosja, która je popiera, dąży do jeszcze głębszego, niż dotychczas, zamrożenia konfliktu w tym regionie.

– Rosja łamie ustalenia z Mińska, zgodnie z którymi wybory w Donbasie mogą odbywać się za zgodą państwa ukraińskiego i na podstawie jego prawa. Dlaczego Moskwa to robi, możemy się tylko domyślać. Uważam, że Rosjanie nie chcą dopuścić, by opanowane przez separatystów ziemie zintegrowały się z państwem ukraińskim, a także chcą pokazać, że dwie marionetkowe tzw. republiki mają dla Rosji taką samą rangę, co cała Ukraina – powiedział kijowski politolog Ołeksandr Palij.

Zdaniem innego znawcy ukraińskiego życia politycznego, Wołodymyra Fesenki, poprzez wyrażoną przez szefa rosyjskiej dyplomacji Siergieja Ławrowa zapowiedź uznania separatystycznych wyborów, Rosja stara się nakłonić Ukrainę i Zachód do bezpośrednich rozmów z kierownictwem dwóch samozwańczych republik, które Kijów uważa za organizacje terrorystyczne.

– Takie stanowisko (Rosji) jest dla Ukrainy nie do przyjęcia. Jest ono sprzeczne z naszą pozycją – powiedział na konferencji prasowej w piątek.

W ocenie Palija dla władz w Kijowie wybory te nie mają żadnego znaczenia, jednak Rosja – o ile uzna ich wyniki – może liczyć się z pogłębieniem sankcji ze strony Zachodu.

– Słyszymy, że Unia Europejska jest gotowa rozszerzyć sankcje wobec Rosji, jednak wcześniej widzieliśmy już, że dla władz w Brukseli podejmowanie takich decyzji jest bardzo trudne. Stany Zjednoczone działają na tym polu o wiele sprawniej i szybciej – zaznaczył ekspert.

Palij podkreślił także, że po tzw. wyborach sytuacja w Donbasie nie zmieni się na korzyść Ukrainy.

– Po wyborach sytuacja na wschodzie nie ulegnie zmianie. Ukraina może tam wygrać tylko przeprowadzonymi z sukcesem szybkimi reformami. To, że po wyborach parlamentarnych (26 października) w nowej Radzie Najwyższej frakcja Moskwy będzie o wiele mniejsza, niż w poprzedniej, daje duże nadzieje – powiedział.

Pod koniec września władze obu samozwańczych republik ogłosiły, że 2 listopada przeprowadzą wybory do republikańskich parlamentów i wybory szefów władz wykonawczych. Równocześnie zapowiedziały, że w DRL i w ŁRL nie będzie wyborów do parlamentu Ukrainy, które odbyły się w minioną niedzielę, ani wyborów lokalnych zaplanowanych przez władze w Kijowie na 7 grudnia.

We wtorek minister spraw zagranicznych Rosji Siergiej Ławrow zapowiedział, że jego kraj uzna zorganizowane przez dywersantów wybory. 9 października szef MSZ Ukrainy Paweł Klimkin zaapelował do Rosji o nakłonienie władz samozwańczych republik do odwołania listopadowych wyborów. Wezwał też Moskwę do niewspierania tej inicjatywy i nieuznawania jej rezultatów.

W środę Unia Europejska wyraziła ubolewanie z powodu wypowiedzi Ławrowa; zdaniem UE wybory te będą sprzeczne z podpisanym we wrześniu w Mińsku porozumieniem o zawieszeniu broni i utrudnią poszukiwanie pokojowego rozwiązania konfliktu na wschodzie Ukrainy. Bruksela zapowiedziała też, że nie uzna tych wyborów, i wezwała Rosję do wykorzystania swoich wpływów, aby pomóc w organizacji wyborów lokalnych zgodnych z ukraińskim prawem.

Moskwę przed uznaniem wyborów w DRL i ŁRL przestrzegł również Waszyngton, oświadczając, że naruszy to porozumienia mińskie i spowoduje dalszą izolację Rosji. Przeciwko wyborom opowiedział się też sekretarz generalny ONZ Ban Ki Mun, który oświadczył, że są one sprzeczne z konstytucją Ukrainy.

Wybory odbędą się niedzielę, jednak władze samozwańczych republik już od czwartku przyjmują głosy elektoratu, oddawane drogą elektroniczną, bądź przesyłane pocztą.

W piątek szef tzw. Centralnej Komisji Wyborczej DRL Roman Lagin zapowiedział, że przed wyborami w samozwańczej republice nie będzie dnia ciszy. „Każdy kandydat może informować o swoim programie również w sobotę.

W wyborach DRL do tzw. Rady Ludowej (parlamentu) startują dwa ugrupowania: Doniecka Republika i Wolny Donbas. Na szefów władz wykonawczych zarejestrowano trzy kandydatury: obecnego przywódcę DRL Ołeksandra Zacharczenkę oraz szefa obecnego parlamentu tzw. Noworosji Ołeksandra Kofmana, a także deputowanego Rady Najwyższej donieckiej republiki, Jurija Sywokonenkę.

W wyborach do parlamentu ŁNR uczestniczą reprezentanci ośmiu organizacji, o których właściwie nic nie wiadomo. O stanowisko szefa republiki walczą: jej obecny przywódca Ihor Płotnicki, deputowany ługańskiej rady obwodowej Ołeh Akimow, biznesmen Wiktor Pienner i komendant jednego z batalionów bojowników, Ołeksandr Biednow.

Źródło: pap

Komentarze
Zobacz także
Nasze programy