Ruszył proces ws. fałszywego alarmu o bombie w Modlinie. Główny świadek gubi się w zeznaniach

Artykuł
Zdj. ilustracyjne
FLICKR/llee_wu/CC BY-ND 2.0

Przed Sądem Rejonowym w Nowym Dworze Mazowieckim ruszył proces o wywołanie w wielkanocny wieczór 2016 r. fałszywego alarmu bombowego na lotnisku w Modlinie. – Nie wiem, kto dzwonił – miała powiedzieć uczestniczka imprezy, na której wykonano telefon. Wcześniej pamiętała.

Główny świadek owego zdarzenia – uczestniczka imprezy, podczas której wykonano połączenie ws. ładunku wybuchowego na lotnisku w Modlinie – podczas wcześniejszego śledztwa pamiętała więcej. – Zobaczyłam Karola, usłyszałam bełkotliwe "halo". Mówił coś o bombie – zeznawała przed procesem.

Na początku dzisiejszej, pierwszej rozprawy, prokurator Maciej Godzisz odczytał akt oskarżenia. Potem sąd przystąpił do przesłuchania oskarżonego. Ten jednak nie miał wiele do powiedzenia.

INFORMACJA O BOMBIE

– Zarzut zrozumiałem. Nie przyznaję się. Korzystam z prawa do odmowy składania wyjaśnień. Nie będę odpowiadał na pytania –oświadczył oskarżony.

Pierwszy zeznawał świadek – pracownik portu, który odebrał telefon z informacją o ładunku wybuchowym.

– Odbieram setki telefonów dziennie, ale tamten pamiętam. Tamten telefon był inny od wszystkich. Byłem w głębokim szoku. Rozmowa była krótka. Padło słowo "bomba", i że wybuchnie. Poprosiłem rozmówcę, żeby jeszcze raz to powiedział, bo nie wierzyłem w to, co usłyszę. Wtedy wspomniał drugi raz o tej bombie i się rozłączył – mówił pracownik portu lotniczego w Modlinie.

Świadek zaznaczył, że informacje przekazał niezwłocznie do kierownika zmiany. – Ruch był wstrzymany na całym lotnisku, pasażerowie zostali przeniesieni w bezpieczne miejsca – dodał.

GŁÓWNY ŚWIADEK ZDARZENIA

Następnie na salę rozpraw weszła 23-latka, która podobnie jak oskarżony, brała udział w imprezie.

– Nie wiem, kto dzwonił. Ktoś mi o tym powiedział – miała zeznać. – Karol był bardzo pijany, był nieświadomy. Z tego całego towarzystwa była to ostatnia osoba, którą bym podejrzewała o coś takiego. Zdaję sobie sprawę, że to nie żarty. Ja będę lekarzem, w akcji brały udział karetki. Wiem, że ten kto to zrobił, powinien ponieść konsekwencje – zaznaczyła.

Kobieta co innego powiedziała policji, podczas pierwszych zeznań. Podczas rozprawy sąd odczytał jej zeznania ze śledztwa. "Zobaczyłam Karola, zobaczyłam, że trzyma telefon. Myślałam, że ktoś do niego dzwoni. Usłyszałam bełkotliwe 'halo'. Mówił coś o bombie, coś o lotnisku. Użył sformułowania, że 'nieważne skąd to wie'. Potem ktoś powiedział: Przecież on robi z siebie idiotę, udawał, że dzwoni na lotnisko" – mówiła wówczas świadek.

Źródło: tvnwarszawa.pl

Komentarze
Zobacz także
Nasze programy