"GPC" wytacza proces kierownictwu Sądu Okręgowego w Warszawie. Kania: Przeszłość Czesława Sterkowicza była powszechnie znana od 1992 roku

Artykuł
Telewizja Republika

– Tak się złożyło, że wszyscy dziennikarze konserwatywni, których sprawy sądził pan Sterkowicz, dostali wyroki skazujące, bardzo duże kary finansowe – powiedziała w programie "W Punkt" na antenie Telewizji Republika Dorota Kania.

Gośćmi Katarzyny Gójskiej-Hejkie była Dorota Kania, dziennikarka "Gazety Polskiej" i wiceszefowa portalu Niezależna.pl, a także adwokat, mecenas Paweł Jabłoński.

„Gazeta Polska Codziennie” wytacza proces prezes i wiceprezesom Sądu Okręgowego w Warszawie, w odpowiedzi na opublikowany w Internecie list do ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry, podpisany przez kierownictwo instytucji, a dotyczący jednego z artykułów opublikowanych w „GPC”. W sieci pojawił się list podpisany przez prezes Sądu Okręgowego w Warszawie oraz jej zastępców. Pismo skierowane jest do Zbigniewa Ziobry. Jego autorzy oskarżają „Gazetę Polską Codziennie” o śmierć Czesława Sterkowicza, ojca sędziego Andrzeja Sterkowicza. Miał umrzeć na zawał rzekomo po przeczytaniu artykułu na temat swój oraz swojego syna. Chodzi o tekst Macieja Marosza, w którym autor napisał m.in., że "sędzia Andrzej Sterkowicz wydaje surowe wyroki za pisanie o zarejestrowanych agentach bezpieki PRL-u. Jest wyznaczany do takich spraw, mimo że jego ojciec był w PRL-u zarejestrowanym kontaktem operacyjnym SB".Opisał, jakie wyroki wydawał sędzia Sterkowicz oraz przeszłość jego ojca, gdzie pan Czesław był wysokim funkcjonariuszem w Bezpiece.

List do ministra sprawiedliwości opublikował na Twitterze jeden z dziennikarzy.

 "Jego nazwisko znalazło się na liście Macierewicza"

– Sędzia Andrzej Sterkowicz sądził mnie, sądził dziennikarzy "GPC", wydawał wyroki cywilne, gdzie skazywał orzeczeniem mnie, Jacka Sobalę, Stanisława Janeckiego. Mnóstwo było takich kontrowersyjnych wyroków. Maciej Marosz w swoim tekście opisał jakie wyroki wydawał sędzia, a oprócz tego również przeszłość ojca sędziego Sterkowicza, gdzie wymienił, że pan Czesław Sterkowicz został zarejestrowany jako tajny współpracownik komunistycznej bezpieki, był w PZPR-ze bardzo wysokim funkcyjnym, potem był posłem SLD – przypomniała Dorota Kania. – Po przeczytaniu tego artykułu, przynajmniej tak napisały panie sędzie, że po przeczytaniu tego artykułu, pan Czesław Sterkowicz zmarł, był pod wpływem takiego szoku, że dostał zawału serca. Takie stwierdzenie się pojawiło w tym liście – powiedziała Dorota Kania. Dodała, że przeszłość Czesława Sterkowicza była powszechnie znana od 1992 roku, ponieważ jego nazwisko znalazło się na liście Macierewicza, bo był posłem SLD w tym czasie. – W 1993 roku Anita Gargas na łamach "Gazety Polskiej" zamieściła listę Macierewicza, gdzie wymieniła wszystkie osoby, które na mocy ówczesnej uchwały znalazły się na tej liście, m.in. parlamentarzystów – przypomniała dziennikarka.

"Jeśli sędzia mógłby mieć osobisty stosunek do sprawy, jego bezstronność może być podważona"

Mecenas Paweł Jabłoński powiedział, że "sędziowie powinni być osobami zaufania publicznego, ale nie sposób oczekiwać żeby byli wyłączeni spod wszelkiej krytyki". – Tutaj sprawa jest o tyle specyficzna, ze dotyczy ojca jednego z sędziów – zauważył adwokat. – Każdy człowiek, który uważa, ze został gdzieś niesprawiedliwie opisany, ma prawo domagać się od państwa ochrony jego dóbr osobistych. Jeśli ktoś uważa, że został poddany oszczerstwu czy szkalowaniu w artykule prasowym, może oskarżyć kogoś o zniesławienie – powiedział adwokat. – Publiczne stawianie tego typu zarzutów, że ktoś przyczynił się do śmierci jakiejś osoby, samo w sobie może podważać zaufanie do dziennikarza, również on ma prawo do tego, żeby swoich praw bronić – dodał mecenas Jabłoński. Zdaniem adwokata "jeśli istnieje wątpliwość co do bezstronności sędziego, to wtedy sędzia powinien się wyłączyć" – Mówią o tym przepisy prawa karnego – przypomniał. – Jeśli sędzia mógłby mieć osobisty stosunek do sprawy, jego bezstronność może być podważona – ocenił.

Dorota Kania przypomniała, że "sędzia Sterkowicz się nie wyłączył". – Przypomnę tu sprawę, proces cywilny mój i Stanisława Janeckiego odnoście artykułu we "Wprost", na temat Andrzeja Ceynowy, byłego rektora Uniwersytetu Gdańskiego. Zostaliśmy skazani, bo napisaliśmy o jego zarejestrowaniu jako tajnego współpracownika SB na podstawie materiałów IPN. Co ciekawe IPN skierował tę sprawę do sądu, podejrzewając, że pan profesor mógł być kłamcą lustracyjnym. Sąd tę sprawę prawomocnie zakończył, uniewinnił od zarzutu lustracyjnego pana profesora, a nas sędzia skazał na bardzo wysokie kary finansowe, które na szczęście sąd apelacyjny uchylił i sprawa jest już prawomocnie zakończona – powiedziała. –  Tak się złożyło, że wszyscy dziennikarze konserwatywni, których sprawy sądził pan Sterkowicz dostali wyroki skazujące, bardzo duże kary finansowe – dodała. – Osobiście widzę związek z wystąpieniem prof. Strzembosza (w ubiegłym tygodniu powiedział, że sędziów "czekają niełatwe czasy" i zaapelował o to, żeby "zachowali godność i niezależność", a dzisiejszą sytuację w Polsce porównał do okresu ze stanu wojennego - red.), a tym dzisiejszym listem – zakończyła.


CZYTAJ RÓWNIEŻ:

Dworczyk: Widać, że KE nie chce iść na "zderzenie czołowe"

Źródło: Telewizja Republika

Komentarze
Zobacz także
Nasze programy