"Gdyby dziś cała brytyjska policja została porwana przez kosmitów, nikt by tego nie zauważył"

Artykuł
pxhere.com

Gdyby dziś cała brytyjska policja została porwana przez kosmitów, nikt by tego nie zauważył, ponieważ w rzeczywistości i tak nie jest w naszym życiu obecna i nie zapobiega przestępczości. Z brytyjskim publicystą „Mail on Sunday” Peterem Hitchensem rozmawia korespondent „Codziennej” w Londynie Wojciech Zdrojkowski.

Jak by Pan ocenił obecny stan brytyjskiej policji?

 

Policjanci nie robią tego, do czego zostali zatrudnieni. Wielu z nich jest niewątpliwie bardzo miłymi ludźmi, którzy ciężko pracują. Jednak, jeżeli tkwisz w błędzie, to nawet gdy jesteś nie wiadomo jak miły i pracowity, nie odniesiesz sukcesu. Pomysł, że można w jakikolwiek sposób kontrolować lub powstrzymywać przestępczość, reagując na nią po fakcie, jest jednym z najbardziej podstawowych błędów. To nie działa i nigdy nie zadziała. Ale brytyjska policja tak właśnie robi.

Uważa Pan, że jednym z głównych problemów brytyjskiej policji jest to, że jest ona niewidoczna na ulicach kraju?

Podstawowe zasady pracy [zachodniej] policji, wymyślone na początku XIX w. przez [premiera Wielkiej Brytanii w latach 1834–1835 oraz 1841–1846] Roberta Peela, polegały na tym, że policja ma być widoczna. Ma regularnie chodzić po ulicach, stale przypominać o obecności prawa i jego przestrzeganiu oraz odstraszać przed potencjalnym złamaniem prawa. Brytyjska policja z powodzeniem trzymała się tych reguł w okresie między 1829 r. a 1967 r. Potem nagle przestała to robić i od tego czasu stała się jedną wielką porażką. Reaktywne działania policyjne, przychodzenie na miejsca zbrodni po fakcie nie zniechęcają do popełniania przestępstw. Jaki jest pożytek z takiej policji? Zaledwie udzielanie pierwszej pomocy po popełnieniu przestępstwa i zanotowanie szczegółów zajścia. Policjant może spróbować schwytać przestępcę po fakcie, ale w wielu przypadkach to się nie udaje.

Sama policja stwierdza, że brak pieszych patroli jest spowodowany brakami kadrowymi.

Te braki to bajki. Jeżeli popatrzy się na statystyki policyjne z XX w., to w czasach, kiedy policja skutecznie strzegła porządku w Wielkiej Brytanii, proporcjonalnie liczba policjantów do liczby mieszkańców była mniejsza. Teraz mogliby mieć w policji nawet milion funkcjonariuszy, ale nadal nie zdołaliby kontrolować przestępczości, ponieważ nie robią tego, co do nich należy. Gdyby dziś cała brytyjska policja została porwana przez kosmitów, nikt by tego nie zauważył, ponieważ w rzeczywistości i tak nie jest w naszym życiu obecna i nie zapobiega przestępczości.

Co w takim razie jest przyczyną likwidacji na Wyspach pieszych patroli policyjnych?

Napisałem o tym całą książkę „Krótka historia przestępstwa” („A Brief History of Crime”). Pod koniec lat 60. XX w. trudno było rekrutować policjantów. Konkurencję dla zatrudnienia w policji stanowiły rozwijające się nowe branże, takie jak fabryki masowej produkcji samochodów. Oferowały one dość wysokie wynagrodzenia za niewykwalifikowaną pracę. Uznano więc, że może łatwiej będzie o zatrudnienie funkcjonariuszy, jeżeli zamiast pieszych patroli postawi się na patrole zmotoryzowane. Z czasem okazało się, że to nie działa, mimo to resort spraw wewnętrznych podjął decyzję o rozpowszechnieniu idei patroli samochodowych. Policja stała się całkowicie reaktywna, jak straż pożarna. Ale jakość przywództwa zarówno w polityce, jak i w egzekwowaniu prawa w Wielkiej Brytanii jest tak niska, że nikt nie widzi, iż popełniono błąd, więc nie bierze się do naprawiania go.



Cały wywiad z Peterem Hitchensem w dzisiejszej "Codziennej".

 

Czytaj także:

Theresa May nie zmienia decyzji. Postanowiła, że...

Źródło: Wojciech Zdrojkowski / Gazeta Polska Codziennie

Komentarze
Zobacz także
Nasze programy