Prof. Zaradkiewicz o fundacji Stępnia: Przepisy w tym zakresie są jednoznaczne, ale zdaje się, że sędzia Stępień dostrzega je tylko częściowo

Artykuł
Telewizja Republika

– Mamy tu do czynienia z tzw. klauzulą generalną, zwrotami niedookreślonymi, ale interpretacja pana sędziego Stępnia jest taka, że jest on sędzią w stanie spoczynku, a nawet, że "nie jest sędzią TK". Chcę pana sędziego wyprowadzić z błędu, ponieważ to, co przed chwilą przytoczyłem, zakaz stanowi wprost, że zakaz ten dotyczy również sędziów w stanie spoczynku – wyjaśniał w Telewizji Republika, prof. Kamil Zaradkiewicz.

Gościem Ryszarda Gromadzkiego w programie "Republika na Żywo" był prof. Kamil Zaradkiewicz, prawnik i konstytucjonalista.

"Pojawia się pytanie czy taka osoba może firmować swoim nazwiskiem tego rodzaju przedsięwzięcia prywatnych podmiotów?"

Wczoraj „Wiadomości” TVP1 zaprezentowały szokujący materiał dotyczący źródeł finansowania Fundacji Rozwoju Demokracji Lokalnej, w której Radzie Fundatorów zasiada były prezes TK Jerzy Stępień. Okazuje się, że olbrzymie dotacje były przyznawane przez polityków PO i PSL-u.  W 2011 roku Michał Boni (Ministerstwo Administracji i Cyfryzacji) przyznał Fundacji Rozwoju Demokracji Lokalnej 2,5 mln zł, a w następnym roku już 6,5 mln zł. Równie szczodry był Rafał Trzaskowski z tego samego resortu, który w 2013 roku przyznał FRDL6,25 mln zł. W następnym roku Andrzej Halicki (również Ministerstwo Administracji i Cyfryzacji) dorzucił kolejne 1,5 mln zł. Dotacje przyznawali również przedstawiciele innych resortów. Tym sposobem Fundacja otrzymała 300 tys. zł od Władysława Kosiniaka-Kamysza (Ministerstwo Pracy i Polityki Społecznej) i 900 tys. zł od Grzegorza Schetyny reprezentującego Ministerstwo Spraw Zagranicznych.

– Ta sytuacja, którą obserwujemy, ta historia, którą poznajemy, mam wrażenie, że ma dwa wymiary. Pierwszy dotyczy samej działalności fundacji i ich dotowania z fundacji lokalnych, czy tez budżetu państwa. Drugi wymiar to wymiar osobisty pana sędziego Stępnia, ale ma to też szersze znaczenie, bo dotyczy sędziów w ogóle, a sędziów TK w szczególności – zwrócił uwagę prof. Zaradkiewicz.

Konstytucjonalista wyjaśnił, że jeśli chodzi o to pierwsze zagadnienie "to pojawia się pytanie o kryteria uzyskiwania dotacji przez fundację". – Dzisiaj rano przysłuchiwałem się dyskusji, w której przedstawione były takie argumenty czy fakty, że tylko fundacje o określonym profilu światopoglądowym, politycznym, czy przynajmniej w przeważającym stopniu takie fundacje przez ostatnich 8 były beneficjentami takich dotacji. Można by zdać pytanie o pluralizm dofinansowywania przez państwo takich podmiotów, podmiotów prywatnych, podkreślę. Bo społeczeństwo pluralistyczne to jest społeczeństwo, o czym nie możemy zapominać, a mam wrażenie, że wielu dzisiaj zapomina, to jest społeczeństwo takim, w którym mamy do czynienia z różnymi opiniami, różnymi podmiotami, które się ścierają – wyjaśnił gość Telewizji Republika. – Jeśli chodzi o kwestię tych fundacji czy tej konkretnej Fundacji Rozwoju Demokracji Lokalnej i byłego prezesa TK Jerzego Stępnia, pojawia się pytanie czy taka osoba, jak pan Jerzy Stępień, która jest i była osobą publiczną, która jako sędzia jest utożsamiana z autorytetem TK, a zatem jego postawa wpływa też na ocenę samego TK, jego wiarygodności i wszystkich przymiotów innych, które wiążą się z TK, jako najwyższą władzą sądowniczą w Polsce. I pojawia się pytanie czy taka osoba może firmować swoim nazwiskiem tego rodzaju przedsięwzięcia prywatnych podmiotów? – wskazywał prof. Zaradkiewicz. 

"Przepisy w tym zakresie są jednoznaczne, ale zdaje się, że sędzia Stępień je tylko częściowo dostrzega"

Zdaniem gościa Telewizji Republika "istnieje prawdopodobieństwo graniczące z pewnością, ze wiele osób, które choćby zajrzą na stronę internetową tej fundacji i zobaczą nazwisko Jerzy Stępień – były prezes TK, sędzia TK, w stanie spoczynku cały czas, uznają, ze sam fakt, że sędzia TK bierze udział i jest we władzach takiej fundacji, świadczy o jego wysokiej ocenie".

Prof. Zaradkiewicz zwrócił uwagę na fakt, że "sam sędzia Stępień nie widzi nic złego w tym, że zasiada we władzach tej fundacji czy też innej – Instytutu Lecha Wałęsy tłumaczy, że przepisy w tym zakresie mu tego nie zabraniają". – Przepisy w tym zakresie są jednoznaczne, ale zdaje się, że sędzia Stępień je tylko częściowo dostrzega. Jest taki przepis w ustawie o Sądzie Najwyższym, który na podstawie ustawy o TK znajduje zastosowanie do pana sędziego. Mówi on o tym, że "sędzia w określonych, w wyliczonych w tej ustawie podmiotach, nie może zasiadać w ich takich czy innych władzach". I wszystko wskazuje na to, choć tego do końca nie wiemy, sędzia Stępień uważa, że nie naruszył tego zakazu – wytłumaczył.

– Jest też przepis drugi, którego pan sędzia zdaje się, że nie dostrzega, a w każdym razie bagatelizuje jego znaczenie. Nota bene tj. ta sama jednostka redakcyjna. Przepis ten stanowi, że "sędziemu nie można powodować żadnych zajęć, co mogłoby powodować osłabienie zaufania dla jego bezstronności lub przynosiło ujmę godności urzędu sędziego". Mamy tu do czynienia z tzw. klauzulą generalną, zwrotami niedookreślonymi, ale interpretacja pana sędziego Stępnia jest taka, że jest on sędzią w stanie spoczynku, a nawet, że "nie jest sędzią TK". Chcę pana sędziego wyprowadzić z błędu, ponieważ to, co przed chwilą przytoczyłem, zakaz stanowi wprost, że zakaz ten dotyczy również sędziów w stanie spoczynku – sprostował gość Ryszarda Gromadzkiego. 

Źródło: Telewizja Republika

Komentarze
Zobacz także
Nasze programy