Prof. Panfil: Znamy nazwiska stu SB-ków i prokuratorów, którzy byli zamieszani w niewyjaśnione śmierci

Artykuł
fot. Telewizja Republika

Czy ktoś kiedykolwiek próbował postawić ich przed sądem? III RP, gruba kreska, okrągłostołowy deal – jakkolwiek nazwiemy to co się stało u poczęcia III RP sprawia, że Ci ludzie byli i są chronieni – powiedział prof. Tomasz Panfil, historyk z Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego i Instytutu Pamięci Narodowej, który był gościem red. Doroty Kani w programie "Koniec Systemu" w Telewizji Republika.

Czy istniały szwadrony śmierci za czasów Kiszczaka i Jaruzelskiego? 

 – Szwadrony śmierci były w czasie powstania styczniowego. Batalion śmierci był w czasie powstania wielkopolskiego. Szwadrony śmierci to byli białoruscy ochotnicy w czasie wojny polsko-bolszewickiej. Tu, w latach 80. mamy SB-ckich morderców, a nie szwadrony śmierci. To są mordercy działający poza prawem, poza systemem, a jednocześnie w ramach systemu. Teoretycznie rzecz biorąc przecież oni łamali prawo – popełniali morderstwa, uprowadzali ludzi, oblewali ich fenolem, grozili śmiercią. Jednocześnie robili to za przyzwoleniem, a można domniemywać, że również na polecenie. jak to się kiedyś mówiło "czynników państwowych" – powiedział gość programu.

Jaruzelski: Zróbcie coś, żeby przestał szczekać

 – Ustrój totalitarny ma to do siebie, że nic się nie dzieje poza kontrolą władców systemu. Tych, którzy są na samej górze. Totalitaryzm z samej swojej definicji jest im podporządkowany, oni o tym wiedzą. Te słynne słowa Jaruzelskiego dotyczące księża Jerzego Popiełuszki: Zróbcie coś, żeby przestał szczekać. On nie powiedział, żeby wziąć go do bagażnika fiata, skatować i wyrzucić do wody. Słowa: Zróbcie coś, żeby przestał szczekać wypowiedziane przez dyktatora są formą polecenia służbowego. Aparat do tego jest. Aparat w państwie totalitarnym, w państwie komunistycznym służy wykonywaniu woli dyktatora – podkreślił historyk.

 "Aparat sądowniczo-prokuratorski III RP nie uznaje za stosowne ścigania zbrodni"

 – W niektórych przypadkach można stwierdzić kto odpowiada za morderstwa, kto odpowiada za porwania. Na przykład Janusz Krupski – znane są nazwiska SB-ków, którzy go porwali.  Znane są bardzo dobrze – jeden z nich jest właścicielem szkoły wyższej do dzisiaj. Mamy tutaj dwie różne sprawy. Znamy ich nazwiska, wiemy co zrobili i jednocześnie nie ma postępowania prawnego, nie ma ścigania, nie ma procesu. Rozchodzą nam się oczywistości, rozchodzi nam się wiedza historyczna z działaniami aparatu sądowniczo-prokuratorskiego III RP, który wyraźnie nie uznaje za stosowne ścigania zbrodni popełnianych przez funkcjonariuszy reżimu komunistycznego. Dlaczego? To już jest pytanie nie do historyka tylko do polityka – podkreślił profesor.

 – Da się to zrekonstruować w znacznej liczbie przypadków. Te szwadrony śmierci czy SB-ccy bandyci – z nimi jest rzeczywiście problem, bo była to grupa utajniona nawet w strukturach SB. To była takie tajne łamane przez poufne. Oni byli zakonspirowani nawet przed innymi funkcjonariuszami. Słynna Grupa "D", która została powołana na początku lat 90., po zamordowania księdza Jerzego Popiełuszki przekształcona została w Biuro Studiów i Analiz. Przepiękna nazwa dla grupy kilkudziesięciu morderców. Kilka lat temu Katolicka Agencja Informacyjna opublikowała 100 nazwisk Grupy "D", którzy działali na terenie całego kraju – poinformował gość programu.

 

 

 

 

Źródło: Telewizja Republika

Komentarze
Zobacz także
Nasze programy