Prezydent Sopotu jednak stanie przed sądem. „Jestem niewinny”

Artykuł
Jacek Karnowski
flickr/Mawelpac/CC-BY-SA-3.0

Sąd Rejonowy w Sopocie odrzucił wniosek prezydenta tego miasta Jacka Karnowskiego o zwrot do prokuratury aktu oskarżenia przeciwko niemu. Na Karnowskim ciążą zarzuty przyjęcia dwóch łapówek oraz złożenia fałszywego oświadczenia.

Postanowienie sądu jest prawomocne, co oznacza, że Karnowski zasiądzie na ławie oskarżonych i jego proces będzie mógł się rozpocząć.

Na prezydencie Sopotu ciążą w tej chwili trzy zarzuty. Jest oskarżony o przyjęcie dwóch łapówek: napraw aut wartych w sumie ponad 17 tys. zł od sopockiego dilera samochodowego oraz prac ziemnych o wartości ok. 2 tys. zł od miejscowego przedsiębiorcy budowlanego. Według prokuratury Karnowski złożył też fałszywe oświadczenie w związku z przetargiem na auta dla Urzędu Miejskiego w Sopocie.

Jestem całkowicie niewinny w tej sprawie – powiedział dziennikarzom Karnowski, który ogłosił już wcześniej, że będzie ubiegać się o reelekcję w jesiennych wyborach samorządowych.

Pierwszy termin rozprawy z odczytaniem aktu oskarżenia, wyznaczonej na 12 września, przypadnie na czas przedwyborczy. – To na pewno nie będzie dla mnie wygodna sytuacja. Powiedzmy sobie jednak szczerze: miała być wielka afera w Sopocie, a z ośmiu zarzutów pięć zostało już umorzonych. Pozostaje mi się teraz bronić przed niezawisłym sądem – dodał Karnowski.

Jego obrońca Romana Orlikowska-Wrońska wniosek o zwrócenie aktu oskarżenia uzasadniała m.in. tym, że w sprawie tej nie uwzględniono wniosków dowodowych Karnowskiego. Zarzuciła też śledczym "brak obiektywizmu" i "rażącą tendencyjność". Prezydent domagał się m.in., aby w sprawie prac ziemnych powołać kilku biegłych.

W uzasadnieniu decyzji o odrzuceniu wniosku ws. zwrotu aktu oskarżenia sędzia Anna Lewandowska powiedziała m.in., że aby przychylić się do takiego żądania musiałyby zaistnieć istotne braki postępowania przygotowawczego. Dodała, że dowody zgłaszane przez obronę mogą być weryfikowane podczas samego procesu.

Adwokat chciała też, aby odroczyć postępowanie i wyłączyć ze sprawy prokuratora. Dowodziła, że w Prokuraturze Okręgowej w Poznaniu toczy się obecnie śledztwo ws. przekroczenia uprawnień przez funkcjonariuszy CBA i gdańskich prokuratorów zajmujących się tzw. aferą sopocką. Sąd odrzucił jednak ten wniosek obrońcy Karnowskiego.

Prokuratura Apelacyjna w Gdańsku zajmowała się śledztwem ws. Karnowskiego od lipca 2008 r.

W efekcie śledztwa oskarżyła ona Karnowskiego o osiem czynów, w tym siedem natury korupcyjnej. Najpoważniejszy zarzut związany był z zawiadomieniem złożonym przez przedsiębiorcę Sławomira Julkego. Twierdził on, że w marcu 2008 r. Karnowski zażądał od niego łapówki w postaci dwóch mieszkań. Zdaniem biznesmena, który planował przebudować strych kamienicy w Sopocie, prezydent chciał dostać lokale jako zapłatę za pomoc w uzyskaniu od swoich urzędników koniecznych pozwoleń na przebudowę.

Jako dowód Julke dostarczył śledczym kopię nagrania rozmowy z Karnowskim. Jak zeznał Julke, dyktafon, na którym znajdował się oryginał, został zniszczony.

Karnowskiego oskarżono też m.in. o przyjęcie łapówek w formie: robót budowlanych, tańszego kupna aut i ich darmowej naprawy. Ósmy zarzut dotyczył oświadczenia, w którym, zdaniem śledczych, Karnowski miał napisać nieprawdę.

Prokuratura dwukrotnie, w 2010 i 2011 r., kierowała do Sądu Rejonowego w Sopocie akt oskarżenia w tej sprawie. Za każdym razem sąd zwracał prokuraturze akta do uzupełnienia o dodatkowe opinie, a w przypadku drugiego aktu oskarżenia sąd zdecydował też o umorzeniu niektórych zarzutów (decyzję tę częściowo podtrzymał Sąd Okręgowy w Gdańsku).

W toku sprawy w sumie pięć korupcyjnych zarzutów zostało umorzonych przez samych śledczych (m.in. gdy dodatkowe opinie przemawiały na korzyść Karnowskiego) lub sądy, które nie dopatrywały się przestępstwa w działaniach prezydenta Sopotu. Ostatnie z pięciu umorzeń miało miejsce pod koniec ub. roku: szczecińska prokuratura apelacyjna umorzyła wówczas wątek związany z rzekomą korupcyjną propozycją, jaką Karnowski miał złożyć Julkemu. Śledczy uznali, że zgromadzone dowody, w tym kopia nagrania, nie pozwoliły na stwierdzenie, że doszło do przestępstwa.

Źródło: pap

Komentarze
Zobacz także
Nasze programy