Prezydent Obama będzie walczył z nierównościami społecznymi

Artykuł
Wikipedia/Elizabeth Cromwell/Wikimedia Commons

W orędziu o stanie państwa, otwierającym szósty rok na urzędzie prezydenta USA, Barack Obama zapewnił, że jest zdeterminowany, by walczyć z nierównościami społecznymi, nawet z ominięciem spolaryzowanego Kongresu.

 – Ameryka nie stoi w miejscu i ja też nie będę. Gdziekolwiek i kiedykolwiek będę mógł podjąć działania bez konieczności uchwalania ustaw przez Kongres, uczynię to – zapewnił Obama.

Zgodnie z oczekiwaniami po trudnym roku dla Obamy, gdy Kongres blokował rozmaite jego inicjatywy a wskaźniki poparcia dramatycznie spadły, prezydent wykorzystał przemówienie, by przedstawić się jako zdeterminowany lider, gotowy w pełni wykorzystać pozostające mu trzy lata prezydentury.

Wierzę, że ten rok może być dla Ameryki przełomowy. Po pięciu trudnych latach USA są lepiej niż jakikolwiek inny kraj na świecie przygotowane do XXI wieku – powiedział Obama, wskazując na poprawę sytuacji gospodarczej USA, w tym spadek bezrobocia, które osiągnęło najniższy od pięciu lat poziom.

Niemniej przyznał, że nie wszyscy odczuwają poprawę. – Nierówności pogłębiły się, awans społeczny zamarł – mówił Obama. – Twarde fakty są takie, że zbyt wielu Amerykanów ciężko pracuje tylko po to, by przetrwać, a zbyt wielu z nich nadal w ogóle nie ma pracy – zwrócił uwagę.

Oznajmił, że przedstawia "zbiór konkretnych, praktycznych propozycji" przyspieszenia wzrostu i wzmocnienia klasy średniej. – Niektóre z nich będą wymagały działania Kongresu i z ochotą będę współpracował z wami wszystkimi – zapewnił prezydent.

Miniony rok pokazał jednak, że większość spośród społeczno-gospodarczych propozycji Obamy została zablokowana przez mających większość w Izbie Reprezentantów Republikanów. Obama ponowił we wtorek apel do kongresmenów, by przyjęli ustawę o podniesieniu pensji minimalnej, przywróceniu zasiłków dla długotrwale bezrobotnych, a także program nauczania przedszkolnego dla wszystkich dzieci, zwiększenie wydatków na inwestycje w infrastrukturę czy wreszcie reformę prawa imigracyjnego.

Naprawmy nasz system imigracji w tym roku – apelował do kongresmenów. Jednak zdaniem komentatorów szanse na to przed jesiennymi wyborami do Kongresu są małe.

Większość nowych propozycji, jakie pojawiły się w orędziu, prezydent chce przeprowadzić drogą dekretów lub innych inicjatyw, do których przyjęcia nie potrzebuje Kongresu.

W znacznie krótszej części orędzia poświęconej polityce zagranicznej prezydent mówił m.in. o rychłym "zakończeniu najdłuższej amerykańskiej wojny" w Afganistanie. - Jeśli rząd afgański podpisze porozumienie o bezpieczeństwie, które wynegocjowaliśmy, to małe siły amerykańskie będą mogły pozostać w Afganistanie - powiedział.

 

Prezydent USA zapowiedział także, że zawetuje ewentualne nowe sankcje wobec Iranu zaproponowane przez Kongres, jeśli groziłyby one załamaniem rozmów prowadzonych obecnie z tym krajem w sprawie jego programu nuklearnego.

Jeśli Kongres przedłoży mi teraz nowe sankcje, które groziłyby załamaniem rozmów, zawetuję je. Ze względu na nasze bezpieczeństwo narodowe, musimy dać dyplomacji szansę na odniesienie sukcesu – mówił. Przyznał zarazem, że dalsze negocjacje z Iranem "będą trudne i mogą się nie powieść".

W orędziu podkreślał osiągnięcia dyplomacji USA, do których zaliczył porozumienie w sprawie syryjskiej likwidacji broni chemicznej i rozmowy w celu zakończenia konfliktu izraelsko-palestyńskiego.

Zwrócił również uwagę na sytuację na Ukrainie.

Jeśli chodzi o Ukrainę, to popieramy zasadę, że wszyscy ludzie mają prawo do wypowiadania swych poglądów w sposób swobodny i pokojowy i do zabierania głos w sprawie przyszłości swego kraju – powiedział Obama.

Źródło: PAP

Komentarze
Zobacz także
Nasze programy