Politolog: Obama nie zaostrzy kursu wobec Rosji

Artykuł
flickr.com/The U.S. Army/CC BY 2.0

Barack Obama nie zaostrzy kursu wobec Rosji w sprawie Ukrainy, ale nie zrobiłby tego także inny prezydent USA, dopóki nie są zagrożone bezpośrednie interesy Stanów Zjednoczonych – uważa politolog Bartłomiej Nowak.

Jego zdaniem, nie mamy prawa oczekiwać od USA, że wypełnią lukę bezpieczeństwa w bogatej Europie.

Jako Polak chciałbym, by Ameryka zrobiła więcej ws. kryzysu ukraińskiego, ale naprawdę cała sytuacja w pierwszej mierze zależy od Europy. Jeżeli Europa nie będzie miała twardszej odpowiedzi, to nie mamy prawa oczekiwać tego od Ameryki – powiedział dr Bartłomiej Nowak z waszyngtońskiego instytutu Transatlantic Academy; wcześniej w Polsce był m.in. dyrektorem Centrum Stosunków Międzynarodowych.

Nowak przyznał, że USA mają ogromną siłę, jeśli chodzi o regulacje i dostęp do rynków finansowych, i gdyby wprowadziły odpowiednie sankcje, to mogłyby zgotować Rosji prawdziwy koszmar. – Ale, jak powiedział Obama, USA nie pójdą w sankcjach dalej niż Unia Europejska. Jeżeli Niemcy opowiadają się za ograniczonym zakresem sankcji, to USA nie będą bardziej „jastrzębie”. Dla Amerykanów to jest konflikt regionalny i Europa powinna sobie z nim poradzić – dodał ekspert.

Zdaniem Nowaka dopiero gdyby Rosja zagroziła bezpośrednim interesom USA, Obama zaostrzyłby kurs. – Rosja zagrozi bezpośrednim interesom USA tylko w przypadku ingerencji w krajach bałtyckich, bo w grę wchodzą zobowiązania sojusznicze NATO. Nastąpiłaby katastrofa, gdyby nie zostały wypełnione. To jedyny sposób, by Rosja wywołała ostrzejszą reakcję USA. Ale Rosja jest zbyt przebiegła, by to wywołać – dodał ekspert.

Nowak zwrócił uwagę, że Obama dokonał w 2009 roku tzw. resetu z Rosją, bo chciał skoncentrować się na najważniejszych z punktu widzenia interesów USA obszarach: Azji i Bliskim Wschodzie. – Powiedział Europejczykom: działajcie z Rosją, my potrzebujemy resetu, niech to będzie dla nas spokojna przestrzeń, byśmy mogli się zająć naszymi interesami bezpieczeństwa i ekonomicznymi w Azji, bo to jest dla nas najważniejsze – wyjaśnił Nowak. Teraz Ameryka jest „mocno sfrustrowana”, bo gdy próbuje dokonać tego zwrotu ku Azji i wynegocjować trudne porozumienie nuklearne z Iranem, „w bogatej Europie, która redukuje wydatki militarne, nagle pojawia się konflikt typu zimnowojennego i Europa znowu prosi o gwarancje bezpieczeństwa”.

Dla nich to jest absurd. Oczywiście muszą nam jako swoim sojusznikom te gwarancje dać; wyślą 150 żołnierzy do Polski, ale im się to nie mieści w głowie – dodał Nowak. To dlatego USA apelują do europejskich państw NATO o realizację sojuszniczych zobowiązań i wydawanie na obronę 2 proc. PKB. Mówił o tym w ostatnich dniach sekretarz stanu John Kerry, a także minister obrony Chuck Hagel. Ale pierwszym ostrzeżeniem dla Europy było wystąpienie poprzednika Hagla, Roberta Gatesa, gdy żegnał się z Pentagonem. – Gdy odchodził, powiedział w Brukseli, że w USA żyje nowa generacja ludzi, którzy nie pamiętają wojny i pytają, czemu w bogatej Europie to USA mają łożyć na bezpieczeństwo – przypomniał Nowak. – Dziś te ostrzeżenia się realizują. Jeżeli Europa nie jest w stanie wypełnić luki bezpieczeństwa na kontynencie europejskim, to Ameryka jej nie zastąpi.

Zdaniem politologa sytuacja nie byłaby znacząco odmienna, gdyby zamiast Obamy rządził inny prezydent. – W Polsce postrzegamy Republikanów przez pryzmat Johna McCaina (należący do tzw. frakcji jastrzębi, były kandydat w wyborach prezydenckich w 2008 roku), który jest niereprezentatywny dla Republikanów. Oni mają dobre rozeznanie w (nastawieniu) opinii publicznej, a większość Amerykanów chce, by USA skoncentrowały się na problemach krajowych. Republikanie się temu nie przeciwstawią – powiedział Nowak. Przypomniał, że większość Republikanów, jak i Demokratów nie chciała interwencji USA w Syrii.

Gdyby to Republikanie rządzili, to może retoryka byłaby inna. Ale liczą się fakty. W Gruzji też USA zostawiły przywództwo Europie. I zrobiła to republikańska administracja. Nawet mimo tego, że w Iraku stacjonował wówczas trzon gruzińskiej armii – zauważył ekspert. – Dziś Obama jest popychany przez Republikanów, by zaostrzyć stanowisko, ale wiedzą, że tego nie zrobi – dodał. – Nawet jastrzębie nie apelują, by wysłał wojsko USA na Ukrainę.

Politolog przyznał, że brak przywództwa USA rodzi ogromne konsekwencje dla dotychczasowego ładu światowego. – Jest zupełnie nowy kontekst: USA po raz pierwszy od I wojny światowej tracą dominację. Wojny w Afganistanie i Iraku nadwerężyły ich zdolność sprawowania przywództwa światowego, a Chiny i gospodarki wschodzące niedługo będą dostarczać ponad połowę światowego PKB – powiedział. – Ten zmieniający się rozkład siły w polityce międzynarodowej sprawia, że świat nie ma hegemona, który narzuca zasady, dotychczas określane przez USA i sojusz transatlantycki. Dlatego jest to niebezpieczne – podkreślił Nowak.

Źródło: pap

Komentarze
Zobacz także
Nasze programy