Policjant śmiertelnie potrącił kibica. Został uniewinniony

Artykuł
Telewizja Republika

Sąd Rejonowy w Zielonej Górze uniewinnił policjanta oskarżonego o nieumyślne spowodowanie śmierci 23-letniego kibica Falubazu Zielona Góra. W październiku 2011 r. młody człowiek został potrącony przez nieoznakowany radiowóz, zginął na miejscu.

Wyrok nie jest prawomocny. W ustnym jego uzasadnieniu sędzia mówiła, iż postępowanie dowodowe wykazało, że kibic był jedyną osobą, która ponosiła odpowiedzialność za wypadek.

Doszło do niego w nocy z 2 na 3 października 2011 r, kiedy fani zielonogórskiej drużyny żużlowej świętowali zdobycie tytułu mistrza Polski. Po tym jak rozeszła się wieść o śmierci młodego człowieka w Zielonej Górze doszło do starć kilkuset kibiców z policją. Rzucano w funkcjonariuszy kamieniami i wyrywanymi z chodników kostkami brukowymi. Uszkodzone zostały nie tylko radiowozy, ale także inne auta; wybijano witryny sklepów, zdemolowana została stacja benzynowa i przystanki autobusowe. Rannych zostało 16 funkcjonariuszy. Zarzuty związane z udziałem w tych zamieszkach przedstawiono kilkudziesięciu osobom. Większość z nich przyznała się do winy i dobrowolnie poddała karze. Najczęściej sąd orzekał wobec nich kary więzienia w zawieszeniu i grzywny.

Sprawę wypadku badała Prokuratura Rejonowa w Świebodzinie. Akt oskarżenia przeciw policjantowi trafił do sądu latem 2012 r. Trzy miesiące później rozpoczęła się rozprawa przed Sądem Rejonowym w Zielonej Górze.

Prokuratura ustaliła, że przyczyną wypadku było postępowanie pieszego, który przebiegając przez jezdnię w miejscu niedozwolonym nienależycie obserwował pas drogi i innych uczestników ruchu, czym rażąco naruszył zasady bezpieczeństwa obowiązujące w ruchu drogowym, a ponadto był nietrzeźwy (w chwili wypadku miał 2,78 promila alkoholu w organizmie). Według prokuratury policjant jednak także nie był bez winy - usłyszał zarzut nieumyślnego spowodowania wypadku ze skutkiem śmiertelnym.

W mowie końcowej prokurator mówił, że do wypadku przyczynił się zarówno pokrzywdzony, jak i kierowca policyjnego samochodu, gdyż miał techniczne możliwości, aby przy odpowiedniej koncentracji i zachowaniu zasad bezpieczeństwa podjąć manewr gwałtownego hamowania i uniknąć potrącenia. Oskarżyciel wniósł do sądu o wymierzenie policjantowi kary pół roku więzienia w zawieszeniu na dwa lata.

Obrońca oskarżonego wnioskował o uniewinnienie funkcjonariusza, gdyż w jego ocenie nie miał on żadnych szans na uniknięcie uderzenia w mężczyznę, który nagle wbiegł na jezdnię zza innych pojazdów. W swym wystąpieniu adwokat podkreślił, że taką wersję przekazała większość świadków. Dodał, że oskarżony policjant zdarzenie odbiera jako wielką tragedię.

Zgodnie z przedstawionym zarzutem, funkcjonariuszowi policji groziło od sześciu miesięcy do ośmiu lat więzienia. Oskarżony służy w policji od ośmiu lat. Po wypadku przez kilka miesięcy był na zwolnieniu lekarskim, był także pod opieką psychologa. Potem wrócił do służby.

Źródło: pap

Komentarze
Zobacz także
Nasze programy