Po alarmach bombowych policja sprawdziła kilka ministerstw

Artykuł
Flikr/CC BY-SA 2.0/Lukas Plewnia

Pirotechnicy sprawdzili warszawskie siedziby kilku ministerstw po porannej informacji o możliwości podłożenia materiałów wybuchowych - poinformowała policja. Pracownicy byli ewakuowani albo po przyjściu do pracy niewpuszczani do budynku.

Maile okazały się fałszywym alarmem, policja szuka nadawcy - powiedział Mariusz Mrozek z Komendy Stołecznej Policji.

Ok. godz. 11 zakończono sprawdzanie resortów zdrowia, infrastruktury i rozwoju oraz obrony a później pozostałych resortów - gospodarki, finansów, edukacji i kultury. Sprawdzono też budynki szpitala wojskowego przy Szaserów w Warszawie i ok. godz. 16 budynek Intraco, w którym mieści się kilkanaście instytucji państwowych - dodał.

- List, który zawierał informacje o podłożeniu ładunku wybuchowego, został przesłany za pośrednictwem poczty elektronicznej. Poczta dotarła w poniedziałek rano do wszystkich instytucji - w zależności od tego, kiedy w obsługujący pocztę mailową otwierali te wiadomości, informacje były przekazywane policji - poinformował Mrozek. Pierwsza informacja dotarła ok. 6.30; kolejne przychodziły sukcesywnie.

- Za każdym razem uruchamialiśmy procedurę stosowaną w takich w wypadkach - zabezpieczenie miejsca alarmu, sprawdzenie pirotechniczne. Równolegle ustalaliśmy źródło skąd informacja została wysłana i osobę, która mogła tego dokonać. Te czynności nadal trwają - zaznaczył.

Jak poinformował Stanisław Krakowski z Ministerstwa Infrastruktury i Rozwoju mail z informacją, że w resorcie podłożono bombę przyszedł około godziny ósmej. Pracowników poinformowano, by na razie nie przychodzili do pracy, a tych, którzy już byli w budynku, ewakuowano. Po godz. 11 pracownicy mogli już wejść do siedziby resortu.

Również w poniedziałek 119 placówek wychowawczych na Żywiecczyźnie (Śląskie) zostało ewakuowanych po anonimowej informacji o podłożeniu bomby w jednej ze szkół – poinformowała rzecznik policji w Żywcu Mirosława Gruszka. - Pirotechnicy sprawdzają placówki. Mamy nadzieję, że wszystko przebiegnie sprawnie i we wtorek lekcje rozpoczną się normalnie – dodała.

E-mail z pogróżkami napłynął na adres rzecznika magistratu w Żywcu Tomasza Terteki.  Powiedział on, że nie wynikało z niego, która placówka jest zagrożona. Zawarta była jedynie informacja o podłożeniu bomby, która miała wybuchnąć w południe. Dlatego zdecydowano się na ewakuację wszystkich. Burmistrz Żywca, wójtowie oraz dyrektorzy przedszkoli i szkół zadbali o dzieci, które nie miały dokąd wrócić.

Podobny e-mail trafił także do Centrum Informacji Służby Celnej w Cieszynie. Budynek również został ewakuowany, ładunku wybuchowego nie było.

Policja nie łączy ze sobą stołecznego i żywieckiego alarmu.

Pod koniec czerwca 2013 r. po fałszywych alarmach bombowych w kraju sprawdzono 22 obiekty - komendy policji, sądy, prokuratury, szpitale i centra handlowe, blisko 2,7 tys. osób musiało opuścić budynki, do akcji zaangażowano tysiące funkcjonariuszy. Wtedy alarmy dotyczyły budynków w Szczecinie, Koszalinie, Gdańsku, Warszawie, Ostrołęce, Jeleniej Górze, Lublińcu, Lublinie, Katowicach, Gliwicach, Dąbrowie Górniczej, Krakowie i Chrzanowie.

Za fałszywe poinformowanie o podłożeniu ładunku wybuchowego grozi do ośmiu lat więzienia.

 

Źródło: pap

Komentarze
Zobacz także
Nasze programy