OTWARTYM TEKSTEM: Nie trzeba było niczego podpisywać, aby być tajnym współpracownikiem SB

Artykuł
Dr Marek Ciesielczyk
Telewizja Republika

Pod Sądem Najwyższym w Warszawie trwa protest przeciwko bezkarności skorumpowanych sędziów i osadzeniu Zygmunta Miernika w więzieniu. Działacz domagał się sprawiedliwości i osądzenia zbrodniarzy komunistycznych.

– Będziemy protestować aż do skutku. Zygmuntowi Miernikowi należy się status więźnia politycznego, przerwa w odbywaniu kary na leczenie do czasu kasacji i mamy nadzieję, że wygramy. Bądźmy solidarni i sprawmy, aby tzw. dobra zmiana była zmianą realną – mówił Adam Słomka.

Dr Marek Ciesielczyk to osoba, której grożą śmiercią za ujawnianie agentury wśród Polonii, mówiła o działalności tajnych współpracowników komunistycznej Służby Bezpieczeństwa (głównie) na terenie Stanów Zjednoczonych.

NISZCZĄCA ROLA AGENTÓW

Od ośmiu lat prowadzę badania dot. działalności SB głównie na terenie Stanów Zjednoczonych Ameryki. W Chicago (w rezydenturze SB w konsulacie PRL – red) działało najwięcej rezydentów, którzy mieli możliwości pozyskiwania agentów w środowisku różnych organizacji polonijnych.
 
Służba Bezpieczeństwa pozyskiwała – nie tak jak niektórzy myślą informacje szpiegowskie – lecz informacje dot. działalności Polonii. Wybierano również wpływ na kierunek organizacyjny Polonii.
 
Tajni współpracownicy SB dzielili się na trzy kategorie (tajny współpracownik, kontakt operacyjny, kontakt informacyjny). Korzyści otrzymywane były ze wszystkich trzech typów oraz – co warto podkreślić – z działalności grupy nie będącej formalnie tajnymi współpracownikami a korzyści z nich były często większe, niż ze źródeł formalnych.
 
Często mówi się „on nie był tajnym współpracownikiem, bo nic nie podpisał”. To kłamstwo. Nie trzeba było niczego podpisywać, aby być tajnym współpracownikiem Służby Bezpieczeństwa.

OTWARTYM TEKSTEM w każdy czwartek na antenie Telewizji Republika.

Źródło: Telewizja Republika

Komentarze
Zobacz także
Nasze programy