Ognie są jeszcze żywe, czyli...

Paweł Zastrzeżyński 11-05-2017, 16:46
Artykuł

To tytuł polskiego filmu z 1976 roku wyprodukowanego w koprodukcji japońskiej. Do Polski przyjeżdża Japończyk, który u polskiej lekarki doświadczonej skutkami II wojny światowej, a przede wszystkim niemieckim obozem koncentracyjnym, szuka odpowiedzi na dramat życia. Pochodzi z Hiroszimy, na którą spadła bomba atomowa - pisze Paweł Zastrzeżyński.

 

Komisja zajmująca się katastrofą smoleńską opublikowała film, w którym ukazuje zebrane fakty na temat zamachu. Tego samego dnia, można było przeczytać dodatkową opinię, że trudno odkryć inne fakty. Trudno dotrzeć do całościowej prawdy.
Trzeba zatrzymać się i spojrzeć na to co zostało ukazane w filmie. Już nie potrzeba nic więcej! Dawno nie był ukazany tak jednoznaczny ciąg argumentów, które w pełni przekonały. Chciałoby się po obejrzeniu tego filmu powiedzieć do zaangażowanych osób, które z taką pieczołowitością starają się dotrzeć do mety, że już tę metę minęły. Dla zwykłego człowieka, przedstawione wydarzenia nie pozostawiają złudzeń, kto dokonał zamachu. To jest bezsprzeczne! Za tę pracę trzeba podziękować! Bo jakże wiele polskich dramatów nigdy nie było wyjaśnionych.
Trzeba też zatrzymać się i docenić, jak ta wielka ofiara polskiej elity, nabiera znaczenia dla nas. Jak w tak krótkim czasie cudownie owocuje.
Aby pełniej zobaczyć tę naszą żywą historię, warto spojrzeć w życie naszego największego Polaka Jana Pawła II, którego również ugodziła zdradziecka kula. Z jakiej ziemi wyrósł ten cudowny owoc ludzkiego życia? Z ziemi przelanej krwią skutkami II wojny światowej. Z cierpienia bohaterskich osób, którzy bezimienni ginęli w obozach koncentracyjnych. To z ich życia wynikł ten pontyfikat, który dziś dał wolność. Żyją jeszcze świadkowie, którzy nas tego uczą.
Właśnie z takiej perspektywy warto spojrzeć na tę ofiarną śmierć w Smoleńsku. To bardzo trudne, jednak nie wolno odłączać ich od historii, tej współczesnej. Trzeba łączyć fakty. Łączyć życia! Nadawać im głęboki sens.
13 maja będziemy przeżywać 100 rocznicę objawień fatimskich. Niezwykłe, że polski sejm podjął uchwałę oddającą szacunek temu wydarzeniu. Korzenie tego dzieła sięgają bezpośrednio tej ziemi smoleńskiej. Tego samego społecznego ruchu. Tych samych ludzi.
Warto zadać sobie pytanie: Jakie słowa Matki Boskiej Fatimskiej zapadły w serce? To pewność, że odnowa świata musi przyjść przez nawrócenie Rosji. Jednak, jak św. Łucja powiedziała do lekarki ukazanej właśnie w cytowanym filmie, że nie może to się jeszcze stać, bo za mało jest modlitwy. Jest więcej zła niż dobra.
Gdy patrzy się na współczesną historię Polski, to trudno nie dostrzec bezpośredniego działania i opieki Matki Boskiej nad naszą ziemią. Tu i teraz. Proszę zawrócić uwagę, co dzieje się z ideami, które stają w opozycji do budowania wspólnoty ducha narodu. Tego jeszcze w historii nie było, że aż tak wprost były zmiatane ze świadomości Polaków.
Łącząc i rozumiejąc przede wszystkim to czego uczył nas Jan Paweł II, mimo że ognie jeszcze żywe, już teraz trzeba myśleć w Jego duchu. W tej największej światowej erudycji. W tym jednoznacznym przesłaniu miłości bliźniego.
Może bez oficjalnych fundacji, wyraźnych startów, tak personalnie z sercem otwartym i czystym, zacząć modlić się za tych naszych największych oprawców. Zacząć modlić się za Rosję, za tych ludzi, którzy tak bardzo cierpią z braku Boga, a czego wynikiem jest sianie zniszczenia, nie tylko wśród polskiego narodu, ale całego świata.
Szukanie odpowiedzi w tym duchu daje to ostateczne wyjaśnienie tego wszystkiego, co jeszcze nieodkryte. A co jest już udowodnione i pewne.

Źródło:

Komentarze
Zobacz także
Nasze programy