Obnażony bezwstyd urzędowej kasty

Paweł Zastrzeżyński 19-08-2018, 08:47
Artykuł

Dziś w pałacyku „Pod Pszczółką” w Limanowej, gdzie mieściła się katownia UB, stoją manekiny przywdziane w halki i majtki. Nikt nic sobie nie robi z tego co jest odkrywane w związku z tym miejscem: czyli dramatem dotyczącym żołnierzy wyklętych i ich zagładą na tym terenie. Władze i właściciele chcą przeczekać w nadziei, że szum medialny ucichnie, że prokurator się tym nie zajmie. Tak obnażają swój bezwstyd, niczym te ubrane w powierzchowność manekiny - pisze Paweł Zastrzeżyński.

Zatem trzeba powiadomić, że Prokurator IPN Marek Kowalcze z Krakowskiego Oddziału Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu przygotowuje dokumenty do wszczęcia śledztwa w sprawie ludzkich szczątków w Katowni UB w Limanowej. W sumie już cztery miejsca na terenie dawnego PUBP w Limanowej, jak i siedziby gestapo, oznaczone są jako teren gdzie mogą być zakopani ludzie. Dlatego tu nie ma co liczyć na spokój i uciszenie sprawy.

Limanowa miała być miastem wzorcowym, niczym Nowa Huta. To tu w latach umacniania się systemu komunistycznego zostały wybudowane szkoły, szpital, kino, Dom Kultury i oczywiście Dom Partii, wszystko to co miało świadczyć o nowoczesności tego miasta. Chciano zbudować nową historięmiasta, jednak krew pomordowanych nie daje zapomnieć o rzeczywistej historii tego regionu przesiąkniętego morderstwami i zdradą.

Po roku 89 towarzysze z Domu Partii znaleźli zatrudnienie w ZUS i Urzędzie Pracy. Zmiana systemu nie ruszyła urzędników, którzy do dziś nadal trzymają stołki. Dyrektor Banku Spółdzielczego, który jest właścicielem pałacyku „Pod Pszczółką” w tym banku pracuje już 47 lat. Namaszczony na to stanowisko przez członka limanowskiej granatowej policji. Dlatego trudno aby on dbał o historię miejsca, którego teren przesączony jest krwią w jego mniemaniu bandytów.

Współczesna historia w tej małej miejscowości jest czystym odbiciem sytuacji w Polsce, jednak w dużych miastach, jak Kraków czy Warszawa czerwona struktura powiązań jest trudna do rozwikłania, tak tu w tym górskim mieście wszystko jest podane na tacy. Dotyczy to również dokumentów jakie zachowały się w IPN na temat urzędniczego środowiska, jak i dzisiejszej „elity”, którą w większości zbudowali byli ORMOWCY i Tajni Współpracownicy. Teczki z nazwiskami nie pozostawiają cienia wątpliwości, materiały nie tknięte przez czas, jakby przed chwilą udokumentowane. Tu nikt nie miał takiej władzy, aby teczki niszczyć.

Bezkarność i samowola urzędników pozbawionych jakiejkolwiek odpowiedzialności, doprowadziła, że Akt Lokacyjny Limanowej z 1565 r. został skradziony czy przepity przez urzędnika, który w dawnym Dworku Marsów przez dziesiątki pił, tworząc z tego miejsca melinę. Wszystko pod okiem bezkarnych władz. Pogarda dla historii przejawia się również w historii Józefa Becka, który miał tu swój dom, dziś zasiedlony przez Romów, w absolutnej ruinie. Nie trzeba wspominać grobu babci Józefa Becka, który został sprzedany i dziś na tym miejscu stoi inny grobowiec.

Pogardzają historią obecni urzędnicy, którzy w prostej linii są kontynuatorami PZPR, jeden z członków rady były burmistrz wykładał na Wieczorowym Uniwersytecie Marksizmu i Leninizmu; były urzędnik skazany prawomocnym wyrokiem(Sygn. akt. II 189/02) był autorytetem w komisjach miejskich. To właśnie pierwsi sekretarze partii PZPR rozdawali członkomORMO jako syndycy za pół darmo majątki, które ci przekuli w obecne fortuny i to oni przez swój kapitał i dziś mają wpływ na władze.

Dlatego ta społeczność, która ma bezpośredni wpływ nie jest zainteresowana pielęgnowaniem historii, która jest im nie wygodna. Wolą używać teraźniejszości, jakby przeszłości nie było. Tak nie będzie! Bo fundamentem Polski i tej małej limanowskiej rzeczywistości jest spuścizna bogata historią bohaterów i ludzi wiernych, a tacy są limanowianie. Przywiązani do tradycji i oddani jedynej panującej tu królowej Matce Boskiej, której bazylika króluje nad miastem. I najważniejsze jest to aby Ci ludzie stali się w końcu gospodarzami tego pięknego terenu.

A urzędnicy powinni b częścią tej społeczności, a nie najwyższą kastą. I to jest sens naszych wspólnych małych ojczyzn.

Źródło: Telewizja Republika

Komentarze
Zobacz także
Nasze programy