„Nie czuję się zdrajcą pamięci moich bliskich pomordowanych na Wołyniu”

Artykuł
flickr/mac_ivan/CC BY 2.0

– Nie czuję się zdrajcą pamięci moich bliskich pomordowanych na Wołyniu, przez fakt, że rozumiem ukraiński patriotyzm i ich gloryfikację UPA – twierdzi Paweł Bobołowicz z „Radia WNET”, komentując felieton Dawida Wildsteina na temat oceny ukraińskiego nacjonalizmu.

W obliczu coraz większej aktywności ukraińskich nacjonalistów takich jak organizacja „Prawy sektor” w Polsce nasila się dyskusja na temat oceny „rewolucji” naszego wschodniego sąsiada. Po ostatnim, mocno krytycznym felietonie Waldemara Łysiaka w „Do Rzeczy” polemikę na łamach „Gazety Polskiej Codziennie” podjął z nim Dawid Wildstein.

Paweł Bobołowicz z „Radia WNET” skomentował link do artykułu Wildsteina na portalu Facebook i tym samym zabrał ważny głos w dyskusji  o ukraińskim nacjonalizmie, pamięci o „Rzezi Wołyńskiej” oraz związanym z tym niebezpieczeństwem dla Polaków. Warto dodać, że Bobołowicz wraz z Dawidem Wildsteinem był na Majdanie Niepodległości w Kijowie i na własne oczy obserwował, co tam się dzieje.

Dziennikarz „Radia WNET” całkowicie zgodził się z diagnozą Wildsteina.

Czuję się człowiekiem Kresów. W przeciwieństwie do wielu z tych wszystko wiedzących pseudoobrońców pamięci o Wołyniu rzeź dotknęła moją rodzinę. W przeciwieństwie do wielu z nich znam Wołyń nie tylko z wątpliwej jakości tekstów, wątpliwej jakości publicystów, ale z ponad dwudziestoletnich obserwacji, wyjazdów, podróży. Znam miejsca i ludzi – czytamy w komentarzu Bobołowicza.  

Tam jest dom, który zbudował mój dziadek w 1939 roku i studnia w Fusowie, z której wodę z pewnością pił mój pradziadek. Tam jest w ziemia, zroszona krwią mojej rodziny. Tam urodziła się moja prababka, o której ukraińskim pochodzeniu pamięć została zatarta aż do 1993 roku. Bo ból pamięci mordów był zbyt wielki w mojej rodzinie. Ale w tym przełomowym roku, kiedy już od dwóch lat fascynowała mnie Ukraina, kilka dni przed swoją śmiercią, mój dziadek powiedział: "Naszym wrogiem nie jest wolna Ukraina, ale sowietyzm. Rób wszystko by nie ogarnął kraju naszych sąsiadów i nas samych" – pisze dziennikarz „Radia WNET”.

I nie czuję się zdrajcą pamięci moich bliskich pomordowanych na Wołyniu, przez fakt, że rozumiem ukraiński patriotyzm i ich gloryfikację UPA – podkreśla Bobołowicz.

Dziennikarz stwierdza też, że „bardziej rozumie ukraińskiego nacjonalistę (nie wdając się w niuanse językowe, bo oni tak określają patriotyzm) niż ukraińskiego komunistę, czy regionała". Bobołowicz ponadto twierdzi, że łatwiej jest mu z nimi wspólnie „śpiewać "Teche richka Tysa, v niej Moskalska krov" niż zachwycać się Katiuszą i chórem czerwonej armii”.  

W czasie Majdanu patrzę z podziwem na dumnych Kozaków, których wolności nikt nie jest w stanie zdławić: ani brutalny Berkut, ani moskiewski but, ani światowa obojętność – podsumowuje Paweł Bobołowicz.

 

21_670_02

fot. Facebook

Źródło: telewizja republika

Komentarze
Zobacz także
Nasze programy