MOCNE! „Niemcy paserem Europy”!

Dorota Kania 20-10-2017, 11:56
Artykuł
Fot. Wikimedia Commons

Polski rząd może skorzystać z zapisów, według których nasz kraj uzyska finansowe zadośćuczynienie za wyrządzone przez Niemców straty – uważają eksperci. Według danych szacunkowych kwota odszkodowania powinna wtedy wynieść co najmniej 3 biliony złotych. - pisze w najnowszej „Gazecie Polskiej” Dorota Kania .

Zapisy, o których mowa, to Konwencja Haska, której reguły w oczywisty sposób mówią, że za straty wojenne poniesione w czasie II wojny światowej należą nam się odszkodowania od Niemców. Historycy zwracają uwagę, że Polska może – i to z powodzeniem – oprócz reparacji dopominać się właśnie odszkodowań.

Grabież dzieł sztuki
– Niemcy wyrządzili nam olbrzymie straty materialne i to wszystko zostało udokumentowane – podkreśla prof. Tomasz Panfil, historyk z Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego. Naukowiec przypomina, że Karol Estreicher w czasie II wojny światowej jako sekretarz rządu londyńskiego zaangażował się w opracowywanie strat kultury polskiej pod okupacją niemiecką. Estreicher kierował wówczas Biurem Rewindykacji Strat Kulturalnych przy Ministerstwie Prac Kongresowych w Londynie. Przez cały okres niemieckiej okupacji zbierał meldunki Armii Krajowej i Polskiego Państwa Podziemnego na temat grabieży dzieł sztuki.
Po agresji ZSRS na Polskę kierowane przez Karola Estrechera biuro rozpoczęło katalogowanie strat poniesionych w wyniku działań okupanta sowieckiego na Kresach Wschodnich II RP w latach 1939–1941. Prace te zostały zawieszone ze względu na bak całościowych meldunków dotyczących grabieży na Kresach. Szczegółowy opis niemieckich kradzieży znalazł się w książce Karola Estreichera pt. „Straty kultury polskiej”. – Zrabowane dzieła nigdy nie zostały nam oddane. One nam zostały ukradzione, a każdy, kto przechowuje kradzione przedmioty, jest paserem. Dlatego trzeba twardo wystąpić o ich odzyskanie – mówi prof. Tomasz Panfil.

Odszkodowania
W 1907 r. uchwalono Konwencję Haską, która jest aktem prawa międzynarodowego. Podpisało ją wówczas m.in. Cesarstwo Rosyjskie i Cesarstwo Niemieckie. Konwencja nigdy nie została wypowiedziana i obowiązywała przez obydwie wojny światowe. – Hitler był na tyle pewny siebie, że nigdy Konwencji Haskiej nie wypowiedział – mówi nam prof. Tomasz Panfil. Historyk przypomina również, że 3 października 1944 r. pomiędzy dowództwem Powstania Warszawskiego a Niemcami zostało podpisane zawieszenie broni. – To, co się później stało, nie podlega już pod reparacje wojenne, ale najzwyklejsze odszkodowania za zniszczenia. I Konwencja Haska mówi o tym bardzo wyraźnie: nie wolno niszczyć, zajmować, wykorzystywać majątków gmin, kościołów. Wolno jedynie – i to pod pewnymi ostrymi warunkami – wykorzystać majątek państwa, ale należy później zwrócić szkody. I właśnie na podstawie przepisów międzynarodowych zniszczenia poczynione przez Niemców w Warszawie podlegają przepisom dotyczącym odszkodowań – wyjaśnia prof. Panfil.
– Niemcy z premedytacją chcieli zrównać Warszawę z ziemią, to nie miało nic wspólnego z walką ani też z działaniami wojennymi – mówi nam Alfred Łąpieś, żołnierz Armii Krajowej, Powstaniec Warszawski.

Zapłata za Zamojszczyznę
Według ekspertów odszkodowania należą się nam także za wysiedlenia na Zamojszczyźnie. Na tym terenie zaraz po wkroczeniu wojsk niemieckich rozpoczęto masową grabież – w założeniach niemieckiego Generalnego Planu Wschodniego było osiedlanie Niemców i germanizacja polskich dzieci m.in. właśnie na terenach Zamojszczyzny. Ten plan nie udał się w pełni dzięki zdecydowanym działaniom polskich struktur podziemnych – przede wszystkim Batalionów Chłopskich – które przeszły do historii jako powstanie zamojskie.
– Jednak przed powstaniem zamojskim doszło do wysiedleń kilkuset wsi. Mieszkańcy dostawali dwadzieścia minut na spakowanie – zostawiali swoje domy, dobytek, zwierzęta, wozy, wszystko co mieli, i musieli się wynosić w nieznane. A w to miejsce przychodzili osadnicy niemieccy. Ta akcja dotknęła kilkaset wsi, ucierpiało kilkaset tysięcy ludzi – mówi prof. Panfil.
Pół roku po powstaniu zamojskim Niemcy wznowili akcję pacyfikacyjną (tzw. Operacja Wehrwolf) i przybrała ona niespotykane wcześniej rozmiary. W jej toku zniszczono dziesiątki wsi, zamordowano około 1000 ludzi, 60 tys. osób wywieziono, porwano setki dzieci. – Te wydarzenia nie były związane z działaniami wojennymi, ale z realizacją niemieckich planów – tylko po to, by Niemcy mogli przeprowadzić niemieckie osadnictwo. I za to należą się odszkodowania: tu nie ma mowy o wojnie – tutaj jest zbrodnicza działalność państwa niemieckiego – podkreśla prof. Panfil.

Atak na prawdę

W 78. rocznicę agresji ZSRS na Polskę odbyła się premiera animacji IPN „Niezwyciężeni”, prezentującej kluczowe momenty 50-letniej walki Polaków o wolność. Film pokazuje także agresję niemiecką na Polskę i ogrom zniszczeń spowodowanych przez Niemców. Obraz w polskiej i anglojęzycznej wersji agresywnie zaatakowały środowiska lewicowe nie tylko w Polsce, lecz także za granicą. Niemiecka historyk Gertrud Pickhan w radiu Deutschlandfunk oceniła treść filmu jako „problematyczną”. Według niej należy pokazywać odwagę Polaków ratujących Żydów. Ale jednocześnie twierdzi, że przykład Jedwabnego potwierdza, iz Polacy mieli swój udział także w eksterminacji społeczności żydowskiej. Niemiecka historyk miała również uwagi do sposobu, w jaki w filmie przedstawiono epokę komunizmu. Jej zdaniem animacja fałszuje historię, ponieważ „szerokie poparcie Polaków dla komunizmu zostało zamiecione pod dywan”. Dodała, że naród polski powinien zostać przedstawiony jako „nieudani bohaterowie”, a sam film „wpisuje się w nacjonalistyczną politykę historyczną rządu PiS”.

CAŁOŚĆ CZYTAJ TUTAJ

Źródło: "Gazeta Polska"

Komentarze
Zobacz także
Nasze programy