Minister Ardanowski ujawnia jak dobra zmiana wygląda na polskiej wsi! WARTO PRZECZYTAĆ!

Tomasz Sakiewicz 26-09-2018, 11:49
Artykuł

Dochody rolników w znacznej mierze pochodzą z dopłat ze środków publicznych: krajowych czy unijnych, a powinny przede wszystkim pochodzić z produkcji. To trzeba zmienić. Na tym także polega mój program – mówi minister rolnictwa i rozwoju wsi. Z Janem Krzysztofem Ardanowskim rozmawia Tomasz Sakiewicz ("GAZETA POLSKA")

Czy ostatnie trzy lata rządów PiS poprawiły sytuację mieszkańców wsi?

Chcę przede wszystkim podkreślić rolę programów społecznych nakierowanych na wieś. Do tej pory rolnicy nie mogli korzystać z pomocy społecznej, bo posiadali choćby niewielki kawałek ziemi. Z tego względu niedostępna była pomoc stypendialna dla dzieci i młodzieży wiejskiej. Zatem fakt, że program 500+ obejmuje także dzieci rolników, stanowi praktyczną realizację zasady równości i sprawiedliwości społecznej. Natomiast sytuacja samego rolnictwa rewelacyjna nie jest. Zresztą podobnie jest w całej Europie.

Dlaczego?

Weźmy choćby problem zmian klimatycznych, tegorocznej suszy czy innych anomalii pogodowych – wszystko to dotyczy przecież całej Europy. Natomiast w odniesieniu do sytuacji ekonomicznej rolników, to obecny rok – a zwłaszcza ostatnie jego trzy miesiące, odkąd zostałem ministrem rolnictwa – okazał się splotem wyjątkowo niesprzyjających okoliczności. Dały bowiem o sobie znać wszystkie zaniechania okresu transformacji. Skoro my – jako państwo – i sami rolnicy, producenci surowców, nie mamy żadnego wpływu na sektor przetwórczy, decydujący o ostatecznych dochodach w branży rolnej (dochody z wytwarzania samych surowców nigdzie na świecie nie są wysokie); skoro nasi poprzednicy z koalicji PO-PSL sprzedali większość zakładów przetwórczych firmom zagranicznym, w dużej części największym światowym koncernom...

…to pozbyto się większości dochodów, które można otrzymać z rolnictwa – o większej skali niż dochody z samej uprawy roli.

Zdecydowanie tak. Sama uprawa generuje wysokie koszty. A to, co rolnikowi naprawdę zostaje – to zaledwie grosze. Faktyczny dochód powstaje z przetworzenia surowców i handlu. Rolnicy zostali wypchnięci w latach 90. z sektora przetwórczego. Nie stali się akcjonariuszami, nie rozwinęła się spółdzielczość (oprócz mleczarstwa, gdzie rolnicy są jeszcze udziałowcami). Pozostali jedynie producentami surowców. Sam tylko przemysł cukrowniczy, bardzo dochodowy na świecie, przeszedł w 60 proc. w obce ręce. Udało się grupie posłów z Gabrielem Janowskim na czele uratować pozostałe 40 proc. tego rynku poprzez utworzenie Krajowej Spółki Cukrowej.

Jak wygląda sytuacja w rolnictwie po tegorocznym, wyjątkowo suchym lecie?

W tym roku mamy dużą nadprodukcję owoców i warzyw. Problem suszy dotknął przede wszystkim w Polsce zachodniej uprawy zbóż jarych, ale w sadach takiego zbioru owoców, jak również warzyw gruntowych, nie pamiętam. W tej sytuacji przetwórcy wykorzystują swoją dominującą pozycję – lekceważą rolników, obniżają ceny skupu poniżej kosztów wytwarzania, doprowadzając gospodarstwa do ruiny. Mnie jednak irytuje coś innego. Dochody rolników w znacznej mierze pochodzą z dopłat ze środków publicznych: krajowych czy unijnych, a powinny przede wszystkim pochodzić z produkcji. To trzeba zmienić. Na tym także polega mój program.

Ale nie chce Pan likwidować systemu dopłat?

Oczywiście że nie. W Unii musimy twardo walczyć, by doprowadzić do tego, żeby były one równe we wszystkich krajach członkowskich.

(...)

Jak rozwiązać problemy z obecną sytuacją na naszym rynku rolnym?

Chciałbym doprowadzić do tego, by dochody rolników w zdecydowanej części pochodziły z produkcji rolniczej – produktów, które poszukiwane są przez konsumentów. Zaś dopłaty bezpośrednie czy inne formy publicznego wsparcia powinny być uzupełnieniem dochodów. A więc rolnik powinien żyć nie z dopłat, jak często jest obecnie, lecz z tego, co wyprodukuje. Półtora roku temu wprowadzona została ustawa o rolniczym handlu detalicznym, która pozwala rolnikom legalnie sprzedawać własne produkty bezpośrednio konsumentom. Powinniśmy zachęcać do tego, by rolnicy sami tworzyli grupy sprzedażowe – by łatwiej było sprzedawać produkty na przykład kilkunastu wytwórców.


CAŁOŚĆ W NAJNOWSZYM NUMERZE TYGODNIKA "GAZETA POLSKA"

 

Źródło: Gazeta Polska

Komentarze
Zobacz także
Nasze programy