Melak: Brak tych, których zamordowano w Katyniu, odczuwamy do dnia dzisiejszego

Artykuł
Telewizja Republika

- Zbrodnia katyńska, która dotknęła Polskę w 1940 r, spowodowała, że Rosjanie zamordowali bez sądu, bez procesów, ponad 55% kadry oficerskiej II RP. Tam było ok. 700 pilotów, kilkuset prokuratorów, sędziów, wierchuszka wywiadu, policji, żandarmerii, leśników, wielu innych zawodów potrzebnych w Polsce okupowanej przez Rosjan i Niemców. Brak tych, których zamordowano, odczuwamy do dnia dzisiejszego. Nie byłoby tak łatwo Niemcom i Rosjanom skundlić polski naród, gdyby byli tutaj ci, których wymordowano w Katyniu i podczas niemieckiej akcji AB - powiedział w programie "W punkt" Andrzej Melak, poseł, prezes Komitetu Katyńskiego.

"Na grobach bohaterów chcieli wykrzyczeć światu polską krzywdę"

Dziś mija 77 lat od rozpoczęcia przez Rosjan mordów na polskich oficerach. - Zbrodnia katyńska, która dotknęła Polskę w 1940 r, spowodowała, że Rosjanie zamordowali bez sądu, bez procesów, ponad 55% kadry oficerskiej II RP. Tam było ok. 700 pilotów, kilkuset prokuratorów, sędziów, wierchuszka wywiadu, policji, żandarmerii, leśników, wielu innych zawodów potrzebnych w Polsce okupowanej przez Rosjan i Niemców. Tych, których zamordowano, brak odczuwamy do dnia dzisiejszego. Nie byłoby tak łatwo Niemcom i Rosjanom skundlić polski naród, gdyby byli tutaj ci, których wymordowano w Katyniu i podczas niemieckiej akcji AB. Te bliźniacze policje - NKWD i Gestapo - w koordynacji zrealizowały zbrodnicze punkty w planie, by Polska nie mogła się odrodzić. Cudem odrodziliśmy się, i gdy okazało się, że ta zbrodnia jest wciąż nieukarana, cisza trwa na całym świecie, wtedy Polacy, jak co roku, chcieli pojechać do Smoleńska, Katynia, by tam na grobach polskich bohaterów wykrzyczeć światu polską krzywdę. Nie było im dane tam wygłosić przemówienia, o ich obecności świadczyły puste fotele, a oni w niewyjaśnionych okolicznościach zginęli 7 lat temu – powiedział Andrzej Melak, prezes Komitetu Katyńskiego.

"Wiedzieli, co robią"

W dalszej części rozmowy poruszono sprawę działań prokuratury w kwestii wyjaśnienia okoliczności katastrofy smoleńskiej. 

- Z pewnym optymizmem patrzę na działania prokuratury, która przejęła rok temu pieczę nad śledztwem smoleńskim. Władze RP za rządów PO i PSL po 10 kwietnia zachowywały się wprost skandalicznie, to zakrawa na zdradę polskich interesów narodowych. Oddanie Rosjanom śledztwa w całym zakresie, abdykacja, tchórzostwo w wykonaniu pana Tuska i przyjęcie konwencji Chicagowskiej dotyczącej samolotów cywilnych zamiast porozumienia z 1993 otworzyło możliwości całkowitego fałszowania śledztwa, naginania danych przez Rosjan, a Polacy nie mieli żadnego wglądu ani możliwości prostowania tego śledztwa. Rosjanie, tak jak i polscy prokuratorzy, wiedzieli co robią. Oni nie postępowali z procedurami obowiązującymi w cywilizowanych świecie - dodał Melak. 


 

"Dziś czujemy satysfakcję"

- Samolot, czy to co z niego zostało, zostało zrzucone na dwie czy trzy sterty, gdzie przez wiele lat gnije. Teren został wykarczowany, pracował tam ciężki spręet i systematycznie był niszczony wrak samolotu, wybijano szyby, cięto na kawałki. Jak to powinno być zrobione? Pokazała to Holandia. W ciągu pół roku mimo prowadzonych walk na Ukrainie odzyskali wrak i w okresie Bożego Narodzenia wrak przejeżdżał przez Polskę wywołując ból wszystkich, którym na sercu leży sprawa katastrofy smoleńskiej - wspomniał poseł.

- Żyjemy w świecie, w którym dzieją się niespodziewane rzeczy, żyją na pewno świadkowie wydarzeń z 10 kwietnia 2010 r., są nieujawnione dokumenty, zachodnie mocarstwa posiadają zdjęcia, wiadomości, które w szczególnej koniunkturze mogą zostać pokazane. Taką gwarancja, że coś ruszyło, są decyzje podjęte przez prokuraturę prowadzącą śledztwo, że ekshumacje i wyniki badań będą weryfikowane w ośrodkach zagranicznych. Chcąc nie chcąc, spełniło się to, o czym rodziny i większość Polaków marzyło – śledztwo zostało umiędzynarodowione. Na mój prywatny adres w 2011 po apelu o umiędzynarodowienie śledztwa napłynęło 360 tys. podpisów, to 70-80 tys. listów, które ja i moja rodzina liczyliśmy, otwieraliśmy. Te listy zostały skierowane wraz z prośbą, aby najwyższe władze RP pochyliły się nad tą sprawą. Nie otrzymaliśmy na te listy żadnej odpowiedzi. Dzisiaj czujemy satysfakcje, że nasza praca nie poszła na marne - powiedział gość programu "W punkt". 

Źródło: Telewizja Republika

Komentarze
Zobacz także
Nasze programy