Małgorzata Terlikowska: Alfie Evans dał nauczkę zwolennikom eutanazji

Marlena Nowakowska 24-04-2018, 14:15
Artykuł
Telewizja Republika

W Wielkiej Brytanii mieliśmy zderzenie dwóch światów – cywilizacji życia i cywilizacji śmierci. Z jednej strony narodziny „royal baby” i jego histeryczne wręcz powitanie na całym świecie, z drugiej eutanazja małego Alfiego, który ostatecznie przechytrzył lekarzy i sędziów – powiedziała w rozmowie z Marleną Nowakowską Małgorzata Terlikowska, etyk i publicystka.

W poniedziałek po południu brytyjski sąd zezwolił na odłączenie chłopca od aparatury podtrzymującej życie. Wieczorem lekarze ze szpitala dziecięcego Alder Hey wykonali wyrok. O komentarz poprosiliśmy Małgorzatę Terlikowską, etyka i publicystkę.

Terlikowska: Kiedy czytam napływające informacje na temat małego Alfiego, trudno nie wyjść ze zdziwienia. Alfie udowodnił, że jest małym wojownikiem, który ma ogromną wolę życia. Dziecko, które miało umrzeć w ciągu kilku minut po odłączeniu aparatury, zaskoczyło wszystkich. Samodzielnie oddycha i żyje, mimo że zostało spisane na straty, a lekarze i sędziowie, zabawiając się w Pana Boga, wydali na niego wyrok. Wyrok, który – według lekarzy – był jedynym rozwiązaniem, które miało pozwolić zachować godność tego dziecka. Od kiedy jednak eutanazja ma coś wspólnego z godnością? To całkowite pomieszanie pojęć.

telewizjarepublika.pl: W jakim świetle te wydarzenia stawiają Wielką Brytanię?

Terlikowska: Wielka Brytania to kraj, w którym bardzo mocno podkreśla się kwestie wyboru – wyboru matki, wyboru kobiety. Kiedy rozmawiamy na temat aborcji, ten wybór jest wartością nadrzędną. Paradoksalnie nie jest istotne życie dziecka, tylko możliwość wyboru.

W przypadku małego Alfiego rodzice podjęli decyzję, wybrali dla niego życie. Ale tego wyboru z jakiegoś powodu nie byli w stanie uszanować brytyjscy lekarze. I to w sytuacji kiedy ich koledzy z innego kraju chcieli opiekować się tym dzieckiem. Nie rozumiem tej sytuacji.

telewizjarepublika.pl: Jak ocenia Pani decyzję lekarzy i sędziów w tej sprawie?

Terlikowska: Znów lekarze i sędziowie postawili się w miejscu Pana Boga i zdecydowali, kiedy ktoś ma umrzeć. W imię jakiego prawa? Oczywiście argumentowano, że dla dziecka nic się nie da zrobić, że wszystkie metody leczenia w jego przypadku zostały wyczerpane. Tymczasem otworzyły się nowe możliwości. Włoscy lekarze chcieli leczyć to dziecko, chcieli się nim opiekować. I być może będzie to możliwe, bo jak wiemy, Alfiemu zostało w błyskawicznym tempie przyznane włoskie obywatelstwo. Wsparcie chłopca i jego rodziny płynie z całego świata. Ludzie szturmują niebo i modlą się za tych ludzi. Wspiera ich sam Ojciec Święty, który napisał, że „ma szczerą nadzieję, że zostanie zrobione wszystko, co konieczne, by nadal ze współczuciem towarzyszyć małemu Alfiemu Evansowi i że ogromne cierpienie jego rodziców zostanie wysłuchane”. Sam zapewnił także o modlitwie za dziecko, jego rodziców i wszystkie zaangażowane w ratowanie chłopca osoby. Tym bardziej, że rodzice bardzo mocno podkreślali, że ich syn nie jest rośliną! Alfiereagował na dotyk, uśmiechał się – na dowód tego wrzucali filmiki do internetu, pokazywali, że on chce żyć, a odłączenie jego będzie barbarzyństwem. To, co wydarzyło się dzisiejszej nocy i fakt, że chłopiec walczy i wciąż żyje wbrew wszelkim oczekiwaniom, jest niewątpliwie cudem.

telewizjarepublika.pl: Alfiemu podano tlen i wodę może nie wszystko stracone?

Terlikowska: Alfie walczy kolejną godzinę. Lekarze zgodzili się podać mu wodę i tlen - może sami wyciągną z tego wnioski, że eutanazja to nie jest dobra i godna śmierć. Jako mama patrzę na determinację rodziców Alfiego, podziwiam ich miłość i ogromną walkę. Myślę, że Pan Bóg ma w tym jakiś plan, że nie pozwolił jeszcze umrzeć temu chłopcu.

telewizjarepublia.pl: W tej sprawie interweniował sam papież. Kto jeszcze musiałby zareagować?

Terlikowska: Mieliśmy wczoraj zderzenie dwóch światów w Wielkiej Brytanii. Z jednej strony narodziny royal baby, które w świetle fleszy opuściło szpital, a z drugiej wyrok śmierci na małe dziecko. Szkoda, że w obronie Alfiego nie stanęła księżna Kate. Być może gdyby księżna tuląc swoje nowo narodzone dziecko, wstawiła się za małym Alfim, decyzja sądu i lekarzy byłaby inna. Alfie ma pecha, bo nie jest royal baby. Gdyby był, najlepsi lekarze z całego świata zjechaliby się, aby mu pomóc. Alfie jest zwykłym chłopcem, nie stoi za nim dwór królewski. Ale ma to szczęście, że stoi za nim Pan Bóg, dawca życia i śmierci i On czuwa nad tym dzieckiem, które dziś zaskoczyło cały świat, a najbardziej zwolenników eutanazji.

Źródło: Telewizja Republika

Komentarze
Zobacz także
Nasze programy