Kto wygra grę o ster Legii Warszawa?

Artykuł
Dariusz Mioduski i Bogusław Leśniodorski
legia.com

W ciągu najbliższych dni ma zostać podpisana umowa pomiędzy Dariuszem Mioduskim a Bogusławem Leśniodorskim i Maciejem Wandzlem, partnerami zarządzającymi Legią Warszawa. Mimo sportowych sukcesów przyszłość tego 100-letniego, utytułowanego klubu nie jest jasna. Na łamach Polsatu Sport sprawę szczegółowo przeanalizował Roman Kołtoń.

Trio Mioduski, Wandzel, Leśniodorski zakupiło Legia od grupy ITI za sumę zbliżoną do 40 milionów złotych. Dziś 40 proc. udziałów, które znajdują się w posiadaniu duetu Wandzel – Leśniodorski wyceniana jest na 70 milionów.

W najbliższych dwóch tygdoniach zostanie podpisana umowa między Dariuszem Mioduskim a Bogusławem Leśnodorskim i Maciejem Wandzlem, której celem jest przygotowanie procedury, w biznesie określanej „shoot-outem”. Negocjacje prowadzą osoby z Polskiej Rady Biznesu. Do przedstawicieli Polskiej Rady Biznesu trafią dwie zalakowane koperty. Jedna ze stron przejmie klub, drugiej na pocieszenie pozostanie znaczna suma pieniędzy. To pierwszy taki przypadek w historii polskiej piłki nożnej, do tej pory biznes ten nie słynął z dochodowości.

"Mioduski miał świetnie relacje z ITI"

Bogusław Leśniodorski prezesem Legii jest od grudnia 2012 r. Klub w tym czasie trzykrotnie zdobył Mistrzostwo Polski, odnosi sukcesy w europejskich pucharach i jak twierdzi Roman Kołtoń zysk na czysto z transferów wynosi około 60 milionów złotych. Klub spłacił również swoje zobowiązania finansowe wobec byłego właściciela.

Wedle Romana Kołtonia Mioduski jest osobą dzięki której udało się w sposób korzystny nabyć klub od ITI. Mioduski miał świetne relacje z byłym udziałowcem i to on prowadził skomplikowaną transakcję.

Nie wszystkie działania Leśniodorskiego podobały się Mioduskiemu, który mimo posiadania większości udziałów w klubie nie mógł odwołać go ze stanowiska, gdyż wedle zasada partnerskich – każdy członek zarządu Legia Holding ma jeden głos. Wśród wymienianych tematów spornych za najważniejsze uchodzą bliskie relacje Leśniodorskiego z kibicami, pomysł zatrudnienia Czerczesowa, czy ryzykowne transfery uzyskane dzięki pożyczce z funduszu inwestycyjnego Skarbiec TFI. Mowa o 20 milionach złotych. W zimę 2016 r. przy dużych kosztach (jak na polską ligę) sprowadzono Kaspera Hamaleinena, Ariela Borysiuka i Artura Jędrzejczyka. Ryzyko przyniosło sukces, Legia na 100-lecie ugrała dublet i awansowała do Ligi Mistrzów, jednak rów nieufności między właścicielami stał się nie do zasypania. Świadczyć o tym może fakt, że Mioduski do dziś nie podpisał się. pod transferami Miroslava Radovica i Vadisa Odjidja-Ofoe.

Legia Warszawa w ostatnich latach przejęła palmę pierwszeństwa wśród polskich klubów piłkarskich. Stale rozwijający się projekt, pozwalający mieć nadzieję, że wreszcie doczekamy się polskiego klubu, który skróci dystans do zachodnich potentatów. Dzisiaj klub znajduje się jednak przed zakrętem. Wydaje się, że Legia najkorzystniej wyjdzie z niego jeśli za „kółkiem” pozostanie doświadczony kierowca. Czy tak się jednak stanie dowiemy się w najbliższych tygodniach.

 

Źródło: Polsat Sport

Komentarze
Zobacz także
Nasze programy