Ksiądz Oder: „Świadectwa świętości Jana Pawła II, wyjątkowe, niezwykłe...”

Artykuł
Papa Giovanni Paolo II Postulazione, youtube.com

Postulator procesu beatyfikacyjnego i kanonizacyjnego Jana Pawła II ksiądz Sławomir Oder powiedział, że rozpoczynając tę pracę w 2005 r. nie myślał o tym, ile potrwa i kiedy papież zostanie wyniesiony na ołtarze. Pracy towarzyszyły wyjątkowe wydarzenia.

PAP: Kiedy w 2005 roku został ksiądz postulatorem procesu beatyfikacyjnego, to jakie wówczas stawiał prognozy; ile czasu minie do beatyfikacji, ile do kanonizacji Jana Pawła II?

Ksiądz Oder: Nie miałem wtedy zupełnie żadnych założeń, jeśli chodzi o perspektywę czasową. Po prostu zabrałem się do pracy pamiętając słowa papieża Benedykta XVI, aby robić to szybko. I miałem jeszcze w uszach głos Ludu Bożego, który krzyczał: Santo subito. Nie stawiałem problemu w ten sposób robiąc plany, ile proces potrwa. Poza tym trzeba pamiętać, że w procesie beatyfikacyjnym i kanonizacyjnym ten rytm wyznaczany jest przez dwa zasadnicze czynniki. Pierwszy to czynnik ludzki, to jest organizacja pracy trybunału kanonicznego, przesłuchania świadków, zbieranie materiałów.

Ale nie można by z tym pójść dalej bez czynnika drugiego, to znaczy cudu uzdrowienia. W przypadku Jana Pawła II oba wydarzyły się bardzo szybko po jego śmierci, co należy uznać za wyraźne „ponaglenie” od Opatrzności. Wybrany do beatyfikacji cud uzdrowienia z choroby Parkinsona u francuskiej zakonnicy miał miejsce przecież miesiąc po śmierci papieża, jeszcze przed rozpoczęciem postępowania kanonicznego w sprawie heroiczności cnót. No i wreszcie nadzwyczajny przypadek z Kostaryki, uzdrowienia w dniu beatyfikacji Jana Pawła II.

Czy gdy ksiądz otrzymał sygnał o tym drugim uzdrowieniu, od razu nabrał pewności, że to jest właśnie ten przypadek, który zostanie uznany za cud za wstawiennictwem polskiego papieża?

Nie miałem absolutnej pewności, ale mogę powiedzieć, że było przeczucie. Kiedy przyszedł e-mail z wiadomością o przypadku Floribeth Mory Diaz miałem przeczucie, że należy pójść za tym sygnałem, że wymaga on uwagi. Tętniak mózgu, na który cierpiała, to bardzo ciężka choroba, a interwencja medyczna była niemożliwa. Taki tętniak jest jak bomba zegarowa, która może przynieść tragiczne zakończenie. Był to przypadek niezwykle ciekawy, a do tego – co jest niesłychaną okolicznością – niewytłumaczalne z medycznego punktu widzenia uzdrowienie przydarzyło się w tak szczególnym dniu.

Ile sygnałów o możliwych cudach uzdrowienia napłynęło łącznie ze świata w ciągu ponad 8 lat procesu beatyfikacyjnego i kanonizacyjnego?

Otrzymaliśmy kilkadziesiąt tysięcy listów. Spośród nich interesujących przypadków doliczyłbym się kilkunastu. Należy przypomnieć, że Kościół bardzo poważnie traktuje kwestię cudów i takie też było podejście na wszystkich etapach prac.

Czy w trakcie obu procesów napotkał ksiądz na trudności, które wydawały się nie do pokonania?

Nie potrafiłbym wskazać żadnej takiej sytuacji. Były jedynie problemy organizacyjne, logistyczne, na przykład z zebraniem zeznań niektórych świadków. Jestem ogromnie wdzięczny wszystkim moim współpracownikom, którzy pomagali mi przez cały ten czas zajmując się na przykład ogromną ilością korespondencji.

Wszyscy jednak zwracają uwagę na to, że gdyby nie pracowitość księdza i ogromna determinacja, oba te procesy nie trwałyby tak krótko.

Mogę jedynie powiedzieć, że zaangażowałem w tę pracę wszystkie swoje siły i poświęcenie, zgodnie z tym, co usłyszałem, że mam pracować szybko i dobrze.

Nie brakowało też wydarzeń zaskakujących czy wręcz przygód, jak choćby bankructwo linii lotniczej w trakcie jednej z podróży?

To przydarzyło mi się, gdy byłem w Ameryce Łacińskiej. Ogłoszono upadłość linii, którą miałem wrócić. Koczowałem dwa dni czekając na samolot. W trakcie całego postępowania mieliśmy nawet wypadki samochodowe, ale nie chcę przedstawiać tej pracy w kontekście takich okoliczności, żeby nie zabrzmiało to zbyt sensacyjnie.

Co zatem najbardziej księdza zaskoczyło, czy poruszyło podczas tej pracy?

Świadectwa świętości Jana Pawła II, wyjątkowe, niezwykłe, zebrane od niezwykłych ludzi w równie niezwykłych miejscach. Na przykład świadectwo japońskiej buddystki czy egipskiego biskupa, który opowiedział o muzułmańskich przyjaciołach, trzymających wizerunek polskiego papieża. Przykład Egiptu jest zresztą szczególnie wymowny. W tym kraju, zamieszkanym w większości przez muzułmanów, ogłoszono po śmierci Jana Pawła II trzydniową żałobę narodową. To dowody na to, że Jan Paweł II był papieżem wszystkich ludzi, ponad wszelkimi podziałami, ponad przynależnością religijną i narodowościową. To był papież nas wszystkich, właśnie to odnalazłem w tych świadectwach.

Czym dla księdza będzie moment kanonizacji 27 kwietnia, zamknięciem ważnego rozdziału czy otwarciem nowego?

To jest oczywiście zamknięcie rozdziału fascynującej pracy i obcowania z wielkim dziedzictwem papieża. Ale ja także patrzę na to jak na najważniejsze doświadczenie w moim życiu, które na zawsze pozostanie dla mnie punktem odniesienia i do którego zawsze będę wracał.

CZYTAJ WIĘCEJ: Rozszerza się kult relikwii Jana Pawła II
CZYTAJ WIĘCEJ: Terlikowski: Jedno z głównych przesłań Jana Pawła II mówiło, że państwo nie powinno przykładać ręki do śmierci swoich obywateli

Źródło: pap

Komentarze
Zobacz także
Nasze programy