Komenda wejścia na ścieżkę – rażący błąd rosyjskich kontrolerów czy fałszerstwo zapisu? Nowy raport

mk, Konrad Matyszczak 06-04-2014, 07:50
Artykuł
telewizja republika

Mogłoby się wydawać, że prawie cztery lata po tragedii smoleńskiej powinniśmy wiedzieć więcej, powinniśmy być znacznie bliżej wyjaśnienia przyczyn. Niestety, wiele kwestii nadal pozostaje spornych, i to prowokuje niezależnych ekspertów do podjęcia trudu przeprowadzenia własnych badań. Publikujemy raport Konrada Matyszczaka, byłego żołnierza Sił Powietrznych, który przyjrzał się wciąż niejasnej kwestii naprowadzania Tu-154M.

Konrad Matyszczak to były żołnierz Sił Powietrznych – kontrola przestrzeni powietrznej, od kilku lat na emigracji w Wielkiej Brytanii. Tuż po tragedii smoleńskiej dostrzegł wiele nieprawidłowości i braków we właściwym wyjaśnianiu działań rosyjskich kontrolerów z lotniska w Smoleńsku. Pod wpływem manipulacji medialnych i niezrozumiałych działań rządu Donalda Tuska postanowił opracować analizę błędnych komend, które rosyjscy kontrolerzy przekazywali załodze polskiego rządowego samolotu Tu-154m. Dzięki posłowi Antoniemu Macierewiczowi - przewodniczącemu Parlamentarnego Zespołu ds. zbadania przyczyn katastrofy TU-154 M z 10 kwietnia 2010 r. analiza „błędnego naprowadzania przez rosyjskich kontrolerów” została przedstawiona w grudniu 2010 roku w Brukseli w trakcie Publicznego Wysłuchania w Parlamencie Europejskim. Ustalenia z analizy błędnego naprowadzania przez rosyjskich kontrolerów zostały później w 100 procentach potwierdzone przez ekspertów komisji Jerzego Millera w dokumencie „Uwagi Rzeczypospolitej Polskiej do projektu Raportu końcowego MAK z badania wypadku samolotu Tu-154M nr boczny 101”. Od lipca 2011 roku członek wspierający stowarzyszenie rodzin ofiar tragedii smoleńskiej.

PUBLIKUJEMY TEKST KONRADA MATYSZCZAKA:

Niektórzy moi czytelnicy i osoby zainteresowane tragedią smoleńska zapewne zastanawiają się, co się dzieje z moim wnioskiem do prokuratury z kwietnia 2013 roku dotyczącym możliwości sfałszowania zapisu taśm z wieży oraz zapisów CVR, czyli zapisu tzw. czarnej skrzynki. Dziś mija rok „walki” z prokuraturą o poważne zajęcie się tym wnioskiem i mogę poinformować, że dzięki działaniom mec. Piotra Pszczółkowskiego, który na wniosek p. Jadwigi Gosiewskiej zaangażował się w sprawę postanowieniem z dnia 25 marca 2014 roku Wojskowy Sąd Okręgowy w Warszawie po rozpoznaniu sprawy sygn. Kp 9/14, uchylił postanowienie Wojskowej Prokuratury Okręgowej w Warszawie z dnia 13 grudnia 2013 roku wydane w sprawie sygn. akt: PO Śl 21/13 o odmowie wszczęcia postępowania  i przekazał sprawę prokuraturze. Historia kontaktów z prokuraturą oraz historia sprawy PO Śl 21/13 jest pełna dramaturgii, zwrotów akcji i pokazu sposobu pracy prokuratury, dlatego moim zdaniem jest warta opisania. 

ŚCIEŻKA, MAPA SATELITARNA I TRASA POLSKIEGO RZĄDOWEGO SAMOLOTU

 Czy to się komuś podoba, czy nie, fakty pokazują jednoznacznie, że 10.04.2010 rosyjscy kontrolerzy w Smoleńsku „naprowadzali” załogę polskiego rządowego Tu-154m. Proces naprowadzania na ścieżce podejścia jest bardzo istotnym, jeśli nie kluczowym, elementem obsługi samolotów na tego typu lotniskach, jakie było w Smoleńsku. Niezależnie od polityki, miejsca czy narodowości kontrolerów relacja miedzy załogą samolotu a kontrolerami lotu jest oparta na pełnym zaufaniu. Pilot musi mieć bowiem pełne zaufanie do informacji przekazywanych przez kontrolerów. W Smoleńsku było podobnie, z tą różnica, że rosyjscy kontrolerzy celowo (jako chęć przeszkodzenia lub wprowadzenia w stan zagrożenia) lub w wyniku niekompetencji, bycia podpływam alkoholu lub innej substancji podawali błędne informacje dotyczące położenia samolotu na ścieżce. Uszkodzenie sprzętu przekraczające kilkakrotnie dopuszczalną normę wypada raczej wykluczyć gdyż dwie ważne komendy, początku wejścia na ścieżkę (10 km) oraz podejścia do dalszej radiolatarni NDB (6,1 km) według ekspertyz wykonanych na podstawie skrzynki parametrów lotu zostały wypowiedziane w prawidłowym miejscu. W związku z tym trudno przyjąć do wiadomości, że jedyne komendy weryfikowalne przez załogę za pomocą urządzeń samolotu są prawidłowe w czasie gdy wszystkie pozostałe były obarczone błędem kilkakrotnie przekraczającym dopuszczalny margines błędu sprzętu dopuszczonego do użytku (według Rosjan przed wizytą polskiej delegacji dokonano komisyjnego oblotu w którym nie stwierdzono żadnych błędów przekraczających dopuszczalne normy). 

 

1_02

 

To, czy załoga samolotu miała prawo zrobić tzw „podejście do lądowania” (podejście do lądowania nie jest lądowaniem, gdyż może być jedynie próba zorientowania się w warunkach do ewentualnegolądowania) nie podlega już dyskusji. Wszystkie instytucje zajmujące się sprawą, polskie i rosyjskie nie miały innego wyjścia jak uznać, że w przypadku otwartego lotniska załoga polskiego rządowego samolotu miała prawo być naprowadzana przez rosyjskich kontrolerów do 100 m, czyli wykonać tzw. podejście do lądowania. Natomiast to, czy powinna najlepiej pokazuje zapomniane pogodowe zdjęcie satelitarne okolic Smoleńska z dnia tragedii. Widać, że ostatnia faza lotu odbywała się w słońcu, piloci widzieli, że chmury są tylko na granicy miasta i lotniska.

2_670_01

Opracowanie zdjęcia przy współpracy z Markiem Dąbrowskim.

 

Warto tu także przypomnieć, że w dyskusjach na Twitterze członek komisji Millera i szef utworzonego przez Donalda Tuska „zespołu ds. wyjaśniania Polakom Smoleńska” Maciej Lasek nie zaprzeczał temu, że załoga, lecąc na wysokości 500-1000 metrów w okolicach Smoleńska, widziała, że zachmurzenie jest tylko na obrzeżach miasta i w związku z tym miała pełne prawo podejść w okolice lotniska i wykonać próbne podejście.

ODKRYCIE NIEPRAWIDŁOWOŚCI – WNIOSEK

Aby nie zajmować zbyt dużo miejsca, nie będę przedstawiał tutaj całości mojego wniosku. Można się z nim zapoznać na stronie: LINK. Tutaj przedstawiam tylko jego fragmenty.

Na początku 2013 roku dość przypadkowo odkryłem sporo nieprawidłowości w odczytach dotyczących komendy wejścia na ścieżkę. Zgodnie z kartami lotniska, które zaprezentowałem wcześniej załoga polskiego rządowego Tu-154m miała schodzić wg ścieżki 2⁰40, która rozpoczynała się w odległości ok. 10 km. W tym wypadku komenda rosyjskich kontrolerów dla wszystkich samolotów korzystających z lotniska w Smoleńsku powinna brzmieć „odległość dziesięć wejście na ścieżkę”. I trzeba przyznać, że komenda ta brzmiała tak dla samolotów JAK-40 i IL-76.

Dowód na to, że w dniu 10.04.2010 wszystkie samoloty wchodziły na ścieżkę w tym samym miejscu. Ścieżka Ił-76 i JAK-40 zaczynała się w odległości 10 km, a więc wynosiła 2⁰40...!

Załącznik nr.8, CZĘŚĆ DRUGA, str.16/77 (ZARAZ PO STENOGRAMACH ROZMÓW Z KOKPITU)
ODPIS KORESPONDENCJI Z WIEŻY KIEROWANIA LOTAMI NA LOTNISKU SMOLEŃSK PÓŁNOCNY zarejestrowanej na magnetofonie P-500 w dniu 10.04.2010 roku: LINK

JAK-40 (znak wywoławczy - PLF031)

5:14:43 (R) Тридцать один, удаление десять, левее сто, вход вглиссаду.

Trzydzieści jeden, odległość dziesięć, sto w lewo, wejście na ścieżkę.

Ił-76 strona 25/77

5:25:27 (R) Восемь - семнадцать, удаление десять на курсе вход в глиссаду.

Osiem - siedemnaście, odległość dziesięć na kursie wejście na ścieżkę.

Oraz najważniejszy fragment rozpoznany na (nagrywającym również tę samą co czarna skrzynka polskiego samolotu korospondencję kontrolera z załogą tu-154m), nagraniu z wieży
Tu-154m (znak wywoławczy PLF 101), strona 72/77 

6:39:12  (R)  Сто первый, удаление десять, вход в глиссаду.  Sto pierwszy, odległość dziesięć, wejście na ścieżkę

 

Początkowo wszystkie odczyty wskazywały, że komenda ta miała taką samą postać także dla samolotu Tu-154m. Odczyt przedstawiony przez Rosjan w stenogramach taśmy CVR komisji MAK z maja 2010 roku oraz polski i rosyjski odczyt taśm z wieży (nagranie rozmowy i korespondencje kontrolerów lotniska z kwietnia 2010 roku wykonane przez polski wywiad) ukazywały, że komenda ta brzmiała „101 odległość dziesięć wejście na ścieżkę".

Jednak wraz z liczbą kopii nagrania CVR, które trafiały do Polski po styczniu 2011 roku (kopii jest już ponad siedem) zmieniała się forma odczytu. W odczytach ogłoszonych w 2011 roku na zlecenie prokuratury i komisji Millera komenda ta miała postać: „101 odległość dziewięć wejście na ścieżkę”.

W tym miejscu pewnie każdemu nasuwa się pytanie, dlaczego Rosjanie mieli sfałszować ten fragment nagrania. Ja także zadałem sobie takie pytanie i odpowiedź przyszła bardzo szybko. Rosjanie sfałszowali kopię nagrania, aby dopasować ją do swoich tez z raportu końcowego i ukryć swoje kłamstwo z projektu raportu MAK dotyczące początku ścieżki, które zostało całkowicie obnażone przez polskich ekspertów w grudniu 2010 w dokumencie „Uwagi Rzeczypospolitej Polskiej do projektu Raportu końcowego komisji MAK z badania wypadku samolotu Tu-154m nr boczny 101.

Faktem jest, że raport komisji MAK przekazany Polsce jesienią 2010 roku zawiera zakłamania dotyczące używanej przez kontrolera ze Smoleńska ścieżki zniżania.  Rosjanie, starając się najprawdopodobniej ukryć błąd rosyjskich kontrolerów skłamali jakoby kontroler sprowadzał polski samolot ścieżką 3⁰10, zamiast obowiązującej i przekazanej polskiej stronie w dokumentach ścieżki 2⁰40. Kłamstwo  to zostało odkryte i opisane w grudniu 2010 roku w oficjalnym polskim dokumencie państwowym będącym odpowiedzią na projekt raportu końcowego rosyjskiej komisji MAK (strona 114 oraz 115 Uwagi Rzeczypospolitej Polskiej do projektu Raportu końcowego komisji MAK z badania wypadku samolotu Tu-154m nr boczny 101).  Kluczowym dowodem zawartym w dokumencie był fakt, że wedle dostępnych w grudniu 2010 danych kontroler wypowiedział komendę „101 odległość dziesięć wejście na ścieżkę”,co jednoznacznie oznaczało używanie ścieżki 2⁰40.

3

strona 115 „Uwagi Rzeczypospolitej Polskiej do projektu Raportu końcowego komisji MAK z badania wypadku samolotu Tu-154m”

 

Dlatego Rosjanie, aby ukryć swoje kłamstwo w oficjalnym raporcie MAK najprawdopodobniej dokonali manipulacji w przekazanej Polsce kopii zapisu CVR i zamiany 101 odległość dziesięć, wejście na ścieżkę” na zapis 101 odległość dziewięć wejście na ścieżkę”.Jak wspomniałem wcześniej, dokument polskich ekspertów zatytułowany: Uwagi Rzeczypospolitej Polskiej do projektu Raportu końcowego komisji MAK z badania wypadku samolotu Tu-154m nr boczny 101w sposób jednoznaczny wykazał, że Rosjanie w swoim projekcie raportu końcowego dotyczącego katastrofy polskiego Tu-154, odnosząc się do wartości ścieżki zniżania, piszą nieprawdę. Oczywiście Rosjanie zignorowali te uwagi i nie zmienili swego raportu.

 W tym miejscu warto przypomnieć, że tak ważny dokument Uwagi Rzeczypospolitej Polskiej do projektu Raportu końcowego komisji MAK z badania wypadku samolotu Tu-154m nr boczny 101 został przetłumaczony na język angielski dopiero w lipcu 2011 roku dzięki staraniom członków stowarzyszenia Rodzin Katyń 2010, które skupia rodziny ofiar tragedii smoleńskiej. Stowarzyszenie rodzin ofiar tragedii smoleńskiej było zmuszone zlecić wykonanie oficjalnego tłumaczenia tak ważnego doku

Źródło: telewizja republika

Komentarze
Zobacz także
Nasze programy