Jakich działań spodziewa się Pan ze strony Brukseli?

Są eksperci, którzy twierdzą, że Unia wobec Polski poszła za daleko i teraz będzie się wycofywała. Inni mówią, że nie ma na co liczyć. Zobaczymy. Tak czy inaczej my musimy bronić naszej suwerenności, naszej godności, ale przede wszystkim naszych interesów. Szczególnie tych związanych z rozwojem gospodarczym naszego kraju. Jeśli ktoś myśli, że jest jakiś ośrodek zewnętrzny, który będzie nas wspierał w wychodzeniu z ekonomicznych peryferii Europy, to się myli. Jeśli chcemy osiągnąć sukces i wejść do centrum UE, mieć porównywalny PKB z Niemcami, to musimy zdawać sobie sprawę z tego, że inni będą nas w tym blokowali. A jedyną drogą do osiągnięcia tego celu w przewidywalnym czasie, a nie za kilkaset lat, jest pilnowanie własnych interesów.

Czy coś nam grozi ze strony Unii Europejskiej?

W czarnym scenariuszu – jakieś utrudnienia, niedogodności. Ale równie prawdopodobny, albo i bardziej prawdopodobny, jest scenariusz optymistyczny, wedle którego faktycznie nic nam nie grozi. Proszę Państwa, jeśli ktoś wchodzi w nowe towarzystwo, w którym wszyscy są już ze sobą dogadani i podzieleni wpływami, to musi napotkać opór. Tak jest w zwyczajnym życiu, tak jest w polityce międzynarodowej. Albo sobie wywalczymy pozycję, albo jej nie będziemy mieli. Na piękne oczy czy po koleżeńsku nikt nam nic nie da.

Najnowszy numer tygodnika „Gazeta Polska” dostępny będzie od środy

002_gp1rgb_1_670