Jurasz: Od 22 lat w stosunku do Białorusi nie wychodzi nam nic

Artykuł
TELEWIZJA REPUBLIKA

W rozmowie z Telewizją Republika Witold Jurasz komentuje wynik wczorajszych wyborów na Białorusi i polską politykę w stosunku do naszego wschodniego sąsiada.

Telewizja Republika: W wyborach parlamentarnych na Białorusi po raz pierwszy od 1996 r. do parlamentu dostała się przedstawicielka opozycji, a także jedna osoba związana ze środowiskami niezależnymi. Co wróży obecność na 110 deputowanych w parlamencie dwóch osób niezwiązanych z prezydentem Łukaszenką?

Witold Jurasz, Ośrodek Analiz Strategicznych – Polsat News 2, były pracownik Ambasady RP na Białorusi: Jeśli miał to być gest w kierunku opozycji, to jest to słaby gest. Jeśli miał to być gest w kierunku Zachodu, to też jest to bardzo słaby gest, bo niczego on nie zmienia. Opozycja na Białorusi jest słaba i podzielona, społeczeństwo nie ma rewolucyjnego ducha w sobie, a na pewno nie w tym momencie. Mamy opozycję umiarkowaną, która idzie na dialog z reżimem i opozycję radykalną, którą ja w odruchu moralnym rozumiem, natomiast w sensie politycznym jej działania służą wyłącznie Moskwie. Polska z jakiegoś powodu konsekwentnie od czasów ministra Sikorskiego stawia na wspieranie opozycji radykalnej, nie zważając zupełnie na fakt, iż jej działania – w odróżnieniu od umiarkowanej – służą Moskwie. To się nie zmieniło i choć doszło do jakiejś zmiany w Polsce, to w relacjach z Białorusią dalej nic się nie zmieni, jeśli strumienie finansowe dalej będą kierowane do opozycji radykalnej.

Czy ze względu na ten niewielki akt w kierunku opozycji ma szansę zmienić się stosunek Zachodu wobec Białorusi czy raczej pozostanie to na Zachodzie przyjęte bez większej sensacji?

- Stosunek Zachodu nie zależy od tych wyborów, a od tego, co stanie się dziś wieczorem, czyli zorganizowanego przez część opozycji wiecu w Mińsku. Konkretnie, czy dojdzie do „pałowania” czy też nie. Mam wielką nadzieję, że do niego nie dojdzie, choć problem polega na tym, że nie brak prowokatorów, którzy takiego scenariusza by sobie życzyli. Mam również nadzieje, że w Polsce nie ma osób, które by sobie tego życzyły, aczkolwiek nie mam takiej pewności, bo mam wrażenie, że dla bardzo wielu ludzi wyzwalanie Białorusi stało się zawodem. W związku z tym takie osoby odczułyby zawiedzenie, gdyby Białoruś stała się państwem demokratycznym, bo musieliby znaleźć sobie inne zajęcie. Nikt nie jest aż tak niemądry, by rozumiejąc słabość opozycji, czekać na zgromadzenie na placu w Mińsku poważniejszego tłumu. Trzeba sobie zdać sprawę, że w systemie białoruskim, o ile nie będzie to pół miliona ludzi - a nie będzie - to każda mniejsza demonstracja zostanie spacyfikowana. W tym sensie Łukaszenka różni się od swojego kolegi z Ukrainy, który wykonywał dziwne ruchy, z jednej strony wysyłając milicję do spacyfikowania Majdanu, a z drugiej wycofując. Pokazał słabość, a pokazanie słabości na Wschodzie oznacza dla siebie wydanie politycznego wyroku. Łukaszenka to rozumie i nie mam cienia wątpliwości, że ręka mu nie drgnie, by w razie czego zdecydować się na twarde działania.

W jaki sposób można scharakteryzować środowiska, z których wywodzą się te dwie wybrane do parlamentu osoby?

- Towarzystwo Języka Białoruskiego, z którego wywodzi się niezależna Alona Anisim, to nie zupełnie nieistotne politycznie środowisko. Zjednoczona Partia Obywatelska, z której pochodzi opozycja kandydatka Hanna Kanapacka, jest kierowana przez Anatola Labiedźkę, który był współpracownikiem Łukaszenki, gdy ten dochodził do władzy. Nie zmienia to jednak faktu, że Labiedźka był potem wielokrotnie aresztowany. ZPO to zdecydowanie ugrupowanie umiarkowanie opozycyjne, co jest zresztą cechą przemian, o ile w ogóle w tej części Europy można mówić o jakichś przemianach. Przemiany zawsze idą tutaj od góry, jednak problem z uznaniem tego faktu ma polska prawica, która podkreśla, że tylko radykalne działania są właściwe. Podkreślam, że beneficjentem przemian radykalnych jest Moskwa. W naszym interesie jest to, żeby Białoruś istniało jako możliwie silne i możliwie niepodległe państwo buforowe między nami a Rosją. Od 22 lat, od kiedy prezydentem jest Łukaszenka, robimy w tej kwestii wszystko, tylko że nic nam nie wychodzi, choć mamy moralną rację. Dlatego ja w polską politykę w stosunku do Białorusi nie wierzę, bo gdy się komuś myli moralność z polityką, to nie powinien się polityką zajmować. Sprawę Białorusi totalnie jako Polska zawaliliśmy.

Łukaszenka pytany wczoraj o opozycję, z jednej strony stwierdził, że chciałby opozycji, ale z drugiej, część opozycjonistów nazywa piąta kolumną. Czy na myśli miał tutaj jakieś konkretne osoby czy ugrupowania?

- Z perspektywy Łukaszenki każda opozycja, która chce mu odebrać władzę będzie określona w negatywny sposób. Łukaszenka jest znany, że wypowiada się w sposób dość kwiecisty. Dałbym poprawkę na styl wypowiedzi i analizował realną sytuację bardziej niż rozłożenie akcentów.

Szefowa białoruskiej Centralnej Komisji Wyborczej, Lidzija Jarmoszyna stwierdziła, że były to najbardziej liberalne wybory od 20 lat, a z drugiej strony obserwatorzy zarzucali szereg nieprawidłowości, do których doszło podczas wyborów.

-Jarmoszyna jest osobą tak specyficzną, że nie warto zwracać uwagi na jej wypowiedzi. Na Białorusi są osoby bardzo nowoczesne, dobrze wykształcone, że gdyby kiedyś złożyły się takie możliwości geopolityczne i była wola, mogłyby spokojnie pójść w kierunku Zachodu i nie odstawałyby od elit Europy Zachodniej. Pani Jarmoszyna w ramach systemu władzy raczej do tej grupy nie należy.

Rozmawiał Michał Dzierżak.  

Źródło: Telewizja Republika

Komentarze
Zobacz także
Nasze programy