Jorgensen o raporcie technicznym: To są dowody, które pokazują, jakich manipulacji dokonali Rosjanie

Artykuł
Telewizja Republika

Aleksander Wierzejski w programie Telewizji Republika ,,10.04.10 fakty'' rozmawiał z Glennem Jorgensenem, członkiem podkomisji ds. ponownego zbadania wypadku lotniczego - ,,To co przedstawiamy w tym raporcie technicznym to prezentacja dużej liczby dowodów, ważnych dowodów, które zostały pominięte podczas poprzedniego dochodzenia. To są dowody, które pokazują, jakich manipulacji dokonali Rosjanie, jak ustawiali dowody i jak niszczyli dowody po to, by pasowały do założonej tezy. Tymczasem hipotezy powinno się wyciągać na podstawie zebranych dowodów'' - powiedział w programie.

– Gratulujemy zakończenia tego raportu, to nie jest końcowa wersja.

– To jest raport techniczny. Zostaliśmy poproszeni o przygotowanie go przez rząd, więc go zrobiliśmy. Zwykle powinno się poczekać na raport ostateczny. To co przedstawiamy w tym raporcie technicznym to prezentacja dużej liczby dowodów, ważnych dowodów, które zostały pominięte podczas poprzedniego dochodzenia. To są dowody, które pokazują, jakich manipulacji dokonali Rosjanie, jak ustawiali dowody i jak niszczyli dowody po to, by pasowały do założonej tezy. Tymczasem hipotezy powinno się wyciągać na podstawie zebranych dowodów.

– Tak więc z badań wynika pewien scenariusz katastrofy i jak ten scenariusz wygląda na podstawie waszych badań?

– Co wiemy na pewno? Tak, jak powiedziałem dochodzenie trwa, ale są rzeczy, które wiemy na pewno. Wiemy na pewno, że w lewym skrzydle doszło do wybuchu. Eksplozja miała miejsce od 80 do 100 metrów przed słynną brzozą. Od tego miejsca na powierzchni były rozprzestrzenione elementy samolotu, do tego w lewym skrzydle mamy jasne wskaźniki dowodzące wybuchu. Widać to zresztą na zdjęciach. Widać to zjawisko, które po polsku nazywa się loki, które mają więcej niż jeden zwój, czyli są zawinięte o więcej niż 360 stopni i stanowią pozostałości po wybuchu. Oznacza to, że mogą powstać wyłącznie w wyniku eksplozji.

– Paliwo w skrzydle nie może w ten sposób wybuchnąć?

– Paliwo w skrzydle może wybuchnąć, jeśli paliwo jest podgrzewane powyżej 38 stopni stopni C to można oczekiwać eksplozji. Jednak badania wykonane przez członków komisji oraz badania badaczy dowodzą, że nie mamy do czynienia z wybuchem paliwa. Po pierwsze brakuje tu takiej temperatury, paliwo powinno być podgrzane. Paliwo lotnicze to bardzo bezpieczna substancja, tak jest zaprojektowane. Samolot zniżał się dość szybko, z dużej wysokości. Na wysokości 30 tys. stóp temperatura powietrza sięga - 30 stopni C. Jest więc tam bardzo zimno, żeby paliwo mogło wybuchnąć musiało zostać podgrzane, by pojawiły się opary, które mogą wywołać detonacje, to po pierwsze. Po drugie charakterystyka wybuchu paliwa jest znacząco różna od tej z którą mamy do czynienia. Potwierdziliśmy to, nie tylko komisja. Zgodził się z tym ekspert francuski, a także ekspert brytyjski oraz ekspert holenderski, który wcześniej wyjaśniał katastrofę samolotu MH-17. Wszyscy trzej niezależnie od siebie potwierdzili, że mamy do czynienia z typowymi zjawiskami potwierdzającymi wysokie ciśnienie wewnętrzne, co potwierdza eksplozje.


– Potwierdziliśmy wybuch w lewym skrzydle i co dalej?

– Mamy obszar nad którym musimy jeszcze popracować, ale ostatnie 2 sekundy lotu zostały bardzo precyzyjnie opisane. Skąd to wiemy? Mamy uszkodzenia drzew po obu stronach ulicy, które zrekonstruowaliśmy bardzo szczegółowo - drzewo po drzewie, gałąź po gałęzi. Ustaliliśmy pozycje samolotu, czyli stopień obrotu i jego wysokość, tak więc wiemy na jakiej wysokości znajdował się nad ulicą Kutuzowa.

Źródło: Telewizja Republika

Komentarze
Zobacz także
Nasze programy