„Jeśli chodzi o charakter, Paweł był trochę połączeniem Władysława Komara i literackiej postaci Zagłoby”

Artykuł
Telewizja Republika

– Paweł, czego nie ukrywał, lubił stwarzać rzeczywistość, która była od realiów odległa, to wszystko doskonale się sprzedawało. Potrafił zwrócić uwagę publiczności, kiedy przeciętny dziennikarz sportowy napisałby "nasi piłkarze troszeczkę nas zawiedli", kiedy przegrali 0:5, Paweł, w okresie, kiedy Legia miała kryzys, napisał "w Legii sraczka", taki tytuł ludzie pamiętają do tej pory – wspominał Pawła Zarzecznego Maciej Petruczenko z "Przeglądu Sportowego".

Gościem "Republiki po południu" był Maciej Petruczenko z "Przeglądu Sportowego". 

W sobotę rano zmarł nasz redakcyjny kolega Paweł Zarzeczny. Miał 56 lat. Maciej Petruczenko poznał go jeszcze w latach 80., w tygodniku "Piłka Nożna".

– Paweł kojarzy mi się przede wszystkim z redakcją "Piłki Nożnej", bo tam, jako młody dziennikarz stał się wychowankiem moich przyjaciół – mówił redaktor.

Podkreślił, że "nowa Polska otworzyła przed Pawłem nowe horyzonty i w sytuacji, kiedy można było mówić już bez cenzury, to nic dziwnego, że Paweł bardzo szybko trafił do >>Super Expressu<<". – Nie był jeszcze tym samym człowiekiem, pamiętam, jak to wszystko się rozwijało. Jego wzorem był Janusz Atlas, który lubił sobie, jeszcze w czasach PRL, przekroczyć pewne bariery. Publiczność kocha skrajności, kocha emocje, to nie ulega najmniejszej wątpliwości – podkreślił.

– Jeśli chodzi o charakter, Paweł był trochę połączeniem Władysława Komara i literackiej postaci Zagłoby. Paweł, czego nie ukrywał, lubił stwarzać rzeczywistość, która była od realiów odległa, to wszystko doskonale się sprzedawało. Potrafił zwrócić uwagę publiczności, kiedy przeciętny dziennikarz sportowy napisałby "nasi piłkarze troszeczkę nas zawiedli", kiedy przegrali 0:5, Paweł, w okresie, kiedy Legia miała kryzys, napisał "w Legii sraczka", taki tytuł ludzie pamiętają do tej pory. Paweł był niesłychanym gadułą, niesłychanie ujmowało to publiczność, lubił sypać anegdotami, ale także był przez wiele lat uwikłany w środowisko piłkarskie. Siedział w tej piłce nożnej, początek jego kariery zawodowej – mówił gość Telewizji Republika.

– Pochodził z rodziny, w której wychowywał się jako półsierota, jeszcze będąc uczniem szkoły średniej stał się ojcem. Jego małżeństwo musiało skończyć się rozwodem. Tego rodzaju początek młodego życia człowieka, hartuje i zmusza do samodzielności – podkreślił Petruczenko.

Gość "Republiki po południu" przypomniał, że kiedy Paweł Zarzeczny został zwolniony z "Przeglądu Sportowego", zaczął pisać głębsze teksty, również na tematy polityczne, społeczne, historyczne i okazało się, że ma bardzo dużo do powiedzenia. – Przyćmiuł większość felietonistów politycznych, przede wszystkim dlatego, że był niezależny. Odwaga na gruncie dziennikarstwa sportowego to było jedno. Umawialiśmy się niejednokrotnie z Pawłem na nie tyle co wywiad, ale ostry dwugłos o rzeczywistości. Ludziom szeroko otwierały się oczy. Nie zachowywał żadnej poprawności politycznej, pisał najszczerszą prawdę i trafiał w sedno. Bardzo sobie te felietony w "Polska The Times" cenił. Od momentu, kiedy go z "Polska The Times" wyproszono, to na miejscu jego felietonów, można było drukować białą plamę – wskazał. 

Źródło: Telewizja Republika

Komentarze
Zobacz także
Nasze programy