Jak totalna opozycja pobiera nauki od ludzi KGB i ubeków

Grzegorz Wierzchołowski 25-05-2017, 07:30
Artykuł
Gazeta Polska

Poseł Sławomir Nitras z PO dwa miesiące przed Marszem Wolności ustalał w Szczecinie wspólną taktykę walki z rządem PiS. Jego rozmówcami byli szkolony przez KGB oficer WSI, były szef UOP Andrzej Milczanowski oraz dawni esbecy. Wśród przyjętych metod wymieniono „czynne przeciwstawianie się władzy”, „zaostrzenie form protestu”, a nawet „okupację”.

 

majowym Marszu Wolności w TVP Info pokazano materiały dowodzące, że w manifestacji uczestniczyli byli funkcjonariusze SB. Politycy Platformy Obywatelskiej, na przykład Marcin Kierwiński, zarzucali wówczas telewizji publicznej nadużycie. „Na taką manipulację nie może być zgody. Jeżeli chce pan wyciągać ludzi, którzy byli obok marszu, to proszę zwrócić uwagę, że nie stali nawet na placu Bankowym. Jeżeli ktoś chce powiedzieć, że ludzie, którzy byli obok mnie, to agenci SB, to karygodne i chamskie” – oburzał się poseł PO, zdecydowanie odcinając się od esbeków.

Tymczasem wszystko wskazuje na to, że byli funkcjonariusze komunistycznych służb specjalnych wzięli udział w Marszu Wolności za wiedzą i przyzwoleniem PO.

"Za mną stoją pracownicy resortu"

10 marca 2017 r. w Szczecinie spotyka się grupka byłych milicjantów i esbeków ze Szczecina i Stargardu, określająca się jako „grupa inicjatywna represjonowanych emerytów mundurowych”. Jednym z głównych organizatorów spotkania – nazwanego „konferencją” – jest Leszek Łozienko, który karierę w SB rozpoczynał w 1977 r. od kursu dla nowo przyjętych funkcjonariuszy i wywiadowców SB w Szkole Chorążych MSW w Warszawie. Do 1983 r. Łozienko był wywiadowcą w Wydziale „B” (obserwacja) w Komendzie Wojewódzkiej MO w Szczecinie, a następnie inspektorem i starszym inspektorem w Wydziale III, zajmującym się walką z „działalnością antypaństwową”.

Wśród organizatorów marcowego spotkania jest też Eugeniusz Matuszak, kolega Łozienki z Wydziału III szczecińskiej SB. 1 listopada 1989 r. obaj trafili do Wydziału Ochrony Konstytucyjnego Porządku Państwa szczecińskiej SB – jako porucznicy. Na majowym Marszu Wolności Łozienko rozmawia z dziennikarzem telewizji TVN, która opisuje go jako „pracownika wywiadu, milicjanta i policjanta”. Były esbek mówi: „Za mną stoją pracownicy resortu spraw wewnętrznych: służb specjalnych, milicji”. Skarży się też, że „miał 4970 [zł emerytury], a będzie miał 1600”, choć pracował „dla mojej ojczyzny, dla moich rodaków”.

Ale na tym lista ciekawych uczestników marcowego spotkania w Szczecinie się nie kończy. Pojawia się na nim też Andrzej Milczanowski, w latach 1990–1992 szef Urzędu Ochrony Państwa (potem do 1995 r. minister spraw wewnętrznych), a także poseł PO Sławomir Nitras, główny doradca ekspremier Ewy Kopacz. Parlamentarzysta ten odegrał jedną z czołowych ról podczas zajść w Sejmie w grudniu 2016 r., mających według niektórych charakter antyrządowego przewrotu.

Obok Nitrasa i byłych esbeków na spotkaniu w Szczecinie obecny jest również płk Wiesław Kowalski – przedstawiony jako były szef szczecińskiej delegatury ABW. Ale w rzeczywistości Kowalski ma znacznie bogatszą przeszłość: był oficerem WSI, wymienionym w słynnym raporcie z weryfikacji tej instytucji, m.in. w związku ze znajomością z bossem mafii paliwowej Arkadiuszem Grochulskim. Natomiast w PRL Kowalski pracował w komunistycznym kontrwywiadzie wojskowym, czyli WSW. Zaczynał w 1969 r. jako słuchacz w szkole chorążych w Centralnym Ośrodku Szkolenia WSW im. Feliksa Dzierżyńskiego w Mińsku Mazowieckim. Od 1982 r. jako starszy oficer Wydziału III Oddziału WSW w Bydgoszczy obsługiwał 31. Pułk Inżynieryjno-Budowlany w Pile i tamtejszą Wyższą Oficerską Szkołę Samochodową. W latach 1984–1985 delegowany był do Syrii w charakterze szyfranta-kierownika Stacji Pocztowej Polskiego Kontyngentu Wojskowego ONZ. A między wrześniem 1987 r. a lipcem 1988 r. odbywał dziesięciomiesięczny kurs podwyższania kwalifikacji w Wyższej Szkole KGB w Moskwie.

Co sprawiło, że w jednym miejscu znaleźli się poseł PO (będący zarazem wiceministrem spraw zagranicznych w gabinecie cieni utworzonym przez Platformę), były szef UOP, dawni esbecy oraz kursant sowieckich służb specjalnych?

Okupacja i czynny opór

Jak wynika ze stenogramu spotkania – punktem wyjścia i motywem przewodnim rozmów toczonych na spotkaniu była sytuacja „represjonowanych” milicjantów, esbeków i wojskowych funkcjonariuszy totalitarnego reżimu. Ale wnioski z marcowej dyskusji były znacznie szersze. Dokładnie opisało je na swojej stronie internetowej Stowarzyszenie „Sowa”, kierowane przez gen. Marka Dukaczewskiego – byłego szefa WSI, a wcześniej oficera komunistycznego wywiadu wojskowego i uczestnika kursów GRU w Moskwie. Czytamy tam, że uczestnicy konferencji zdecydowali się na:

„– masowy udział planowanej na początku maja dużej manifestacji skierowanej przeciwko działaniom rządu, organizowanej w Warszawie i w innych miastach. Należy zrobić wszystko, aby środowisko represjonowanych emerytów mundurowych i inne środowiska jak najliczniej czynnie włączyły się do tej manifestacji;

– czynne przeciwstawianie się władzy!!! Dlaczego czynne, ano dlatego, że PiS nie ugnie się przed argumentami prawnymi (...);

– głodówka i okupacja jako pomocnicze działania dla demonstracji ulicznych. (...) Formy protestu trzeba wzmocnić i zaostrzyć”.


Poseł Sławomir Nitras brał czynny udział w dyskusji z esbekami i kursantem KGB płk. Kowalskim. Na spotkaniu mówił m.in.:

 

„Chciałem podziękować Państwu za zaproszenie. (...) Dzisiaj ja mam świadomość, że rok 1989 był rokiem, którym możemy się szczycić. Jeżeli będzie to w podręcznikach historii, to inni powinni czerpać z Polski wzorce. To był rok zgody narodowej, pewnego porozumienia, pewnej umowy, która legła u podstaw budowy społeczeństwa – jak się okazało – demokratycznego. Które jest europejskie i cywilizowane. Nikt się wówczas nie mordował, nikt nikogo nie wieszał. U podstaw tego była pewna umowa. Jako parlamentarzysta zgadzam się z tym, że umów należy dotrzymywać, bo to jest niezbędny warunek zgody społecznej”. I dalej: „Myślę, że Państwo w tej materii powinniście trzymać się razem. Bo oni naprawdę ulegają, jak widzą realne zagrożenie, realny opór. Mogę Państwu zobowiązać się, nie tylko w imieniu moim, w imieniu partii. Nie dalej jak dwa dni temu rozmawiałem dokładnie na ten temat z Panem posłem Meysztowiczem. I to jest też ich pogląd. My do tej sprawy po wyborach wrócimy”.


Nitras wprost zapraszał też swych rozmówców na majowy marsz PO. „Pan Milczanowski wspomniał o demonstracji. Rzeczywiście, my, jako Platforma, jesteśmy inicjatorem tych demonstracji, ale to nie znaczy, że tylko my w takich manifestacjach uczestniczymy. Uważam, że my wszyscy musimy być razem”. Poseł PO zasugerował też, że gdyby PiS nie zmienił składu i zasad funkcjonowania Trybunału Konstytucyjnego, to dawny aparat bezpieczeństwa mógłby dziś czuć się bezpiecznie: „Gdyby Trybunał Konstytucyjny był normalny, to ta Wasza ustawa nie utrzymałaby się chociażby z jednego powodu: nie można człowieka, wszystkich traktować równo. Nawet jeżeli się komuś zabiera, to nie za jeden dzień. A tutaj najbardziej się karze za jeden dzień. Żaden Trybunał poza pisowskim nie przyjąłby tej ustawy” – stwierdził.

Więcej w najnowszym numerze tygodnika „Gazeta Polska”

 

Źródło: Gazeta Polska

Komentarze
Zobacz także
Nasze programy