Gmyz: Kopacz politycznie nie dożyje końca kadencji

Artykuł
Cezary Gmyz, dziennikarz śledczy
Telewizja Republika

– Niezadowolenie w PO z Ewy Kopacz rośnie w tempie kuli śniegowej. Ona politycznie nie dożyje końca kadencji – powiedział w "Chłodnym okiem" dziennikarz Cezary Gmyz.

Komentując ostatnie dymisje w otoczeniu Kopacz, dziennikarz stwierdził, że problem nie leży w odejściu rzecznik rządu Iwony Sulik.

– Jeśli premier pozbywa się w ciągu kilku dni ludzi ze swojego najbliższego zaplecza, to mamy do czynienia z zamachem stanu – przekonywał.  W opinii dziennikarza, powód dymisji Sulik opisany w jednym z dzienników nie może być rzeczywistą przyczyną jej odejścia.

– Sulik i inni współpracownicy Kopacz zostali dostrzeleni i to nie przez premier – stwierdził. – Ludzie z Platformy mówią coraz głośniej, że te zmiany mają polepszyć wizerunek Kopacz – mówił.

Zdaniem Gmyza, żadne "zabiegi" dokonywane na urzędującej premier nie mają jednak większego sensu. – Ona jest dla mnie niereformowalna – przyznał. – Można przejść chirurgię plastyczną, zmienić okulary i poprawić makijaż, ale to nic nie znaczy, bo z pustego i Salomon nie naleje – tłumaczył.

– Za każdym razem kiedy, ona otwiera usta, żeby powiedzieć coś od siebie, mamy wpadkę – podkreślił, dodając, że cierpliwość tracą nawet przychylnie nastawieni do niej dziennikarze, jak Kamil Durczok czy Monika Olejnik, którzy nie mogą wydobyć z niej żadnych konkretnych odpowiedzi, a zmuszeni są do słuchania dyrdymałów.

Cezary Gmyz stwierdził, że z nominacją Kopacz na premiera jest tak, jak z wyznaczeniem przez Prymasa Stefana Wyszyńskiego Józefa Glempa na swojego następcę.

– Z Kopacz jest tak, jak w 1981 roku, kiedy umierał Prymas Tysiąclecia Stefan Wyszyński i na swojego następce wyznaczył Józefa Glempa – osobę o formacie zdecydowanie mniejszym niż on sam. Ludzie, którzy mają bardzo silne osobowości wyznaczają na swoich następców słabsze osoby, które nie są w stanie zagrozić ich mitowi – przekonywał.

 

Źródło: telewizjarepublika.pl

Komentarze
Zobacz także
Nasze programy