Friedman: Jesteśmy w momencie, gdy Niemcy upadają, a Rosja coraz bardziej słabnie. Polska jawi się jako stabilne państwo

Artykuł
Telewizja Republika

- W Europie wasze położenie geograficzne, tu, na wielkich równinach północnoeuropejskich, połączone z mocną świadomością narodową, która was łączy, która pozwala podejmować ryzyko i wymagać poświęceń - to razem sprawia, że zastąpicie ośrodki siły. Jak to konkretnie zostanie zrobione, to zupełnie inna sprawa. Ale ja sądzę, że kiedy patrzymy na Rosję, kiedy patrzymy na kruszące się Niemcy i spojrzymy na Polskę to zobaczymy niezwykle stabilne i relatywnie dobrze radzące sobie państwo. Nie jakieś cudowne i wspaniałe, ale porządne - powiedział w rozmowie z Krystianem Kaźmierczykem i Aleksandrem Wierzejskim politolog, szef Stratforu, George Friedman.

Działania Chin na Morzu Południowochińskim są wyrazem przerażenia blokadą

- Chińczycy agresywnie szukają możliwości wyprowadzenia pieniędzy wszędzie poza Chiny. Dlaczego tak robią? Bo nie chcą zatrzymać gotówki w kraju. Rozumieją, że przed tą gospodarką są poważne kłopoty. Szukają więc okazji w sporej liczbie krajów. Większość z tych inwestycji, które dokonują Chińczycy, to tak naprawdę ucieczka kapitału. Fundusze opuszczają kraj jako pieniądze rządowe, a w jakimś punkcie planety okazuje się, że są to już pieniądze prywatne – powiedział Friedman pytany o chińskie inwestycje na Białorusi i lądowe połączenie Chin z Europą.

W kwestii działań chińskich na Morzu Południowochińskim, mających być wyrazem agresywnej postawy Chin wobec USA, George Friedman stwierdził: Tak naprawdę to Chińczycy nic nie zrobili. Nie było żadnej strzelaniny ani niczego w tym stylu. Ich problem jest taki: Morze Południowochińskie otacza wianuszek wysepek i Stany Zjednoczone mogą w bardzo łatwy sposób zablokować chiński handel. Chiny żyją z eksportu, a kiedy USA je zablokują, to są zaduszone. Tak więc mają potrzebę strategiczną się wyłamać z potencjalnego okrążenia. Robią to, wywierając wpływ na takie kraje jak Filipiny, zachęcając je do sojuszu. Starają się blefować, demonstrując ogromną potęgę wojskową, która jednak nie dorównuje amerykańskiej. Wreszcie dostarczają broń poza ten rejon do krajów takich jak Myanmar. Tak więc działania Chin nie wynikają z tego, że są agresywni, ale z przerażenia, że Stany Zjednoczone mogą zniszczyć ich gospodarkę przez zablokowanie jej.

Sprzeczne interesy organizacji zbudowanej na zasadzie wzajemnego porozumienia

- Kapitalizm zawsze przechodzi kryzysy finansowe. Od drugiej wojny światowej to czwarty w Stanach Zjednoczonych. Pojawia się kwestia instytucji, które są powołane by je rozwiązywać. W Stanach Zjednoczonych szef Rezerwy Federalnej, minister finansów i ośmiu lub dziewięciu prezesów największych banków zamknęli się w pokoju w niedzielę i rząd im powiedział: w poniedziałek banki mają normalnie pracować i musimy znaleźć sposób, jak to zrobić. Bez tego nie wyjdziemy z tego pokoju. W Europie nie możemy zebrać wszystkich decydentów w jednym pokoju. Ponadto niemożliwe jest podjęcie decyzji w trzy lub cztery godziny choćby w najważniejszych sprawach. Musicie koordynować wszystkie te sprzeczne interesy organizacji zbudowanej na zasadzie wzajemnego porozumienia – odparł Friedman pytany o przeciągające się w Europie skutki ostatniego kryzysu finansowego.

- Jest jeszcze jeden ważny aspekt tej sprawy. Kiedy pojawił się kryzys, to dotknął Grecję w inny sposób niż Niemcy. Dotknął Teksas inaczej, niż stan Nowy Jork, ale Teksańczycy nie protestowali, kiedy ich pieniądze poszły do Nowego Jorku. Niemcy jednak powiedzieli „przecież nie jesteśmy Grekami, dlaczego mamy pomagać”. Tak więc głębszy problem polega na tym, że każdy z krajów musi zmierzyć się ze swoimi własnymi kłopotami. Europa południowa miała olbrzymie bezrobocie, północna Europa nie była gotowa do transferów olbrzymich sum pieniędzy, które mogłyby zmienić sytuację. Tak więc problem instytucjonalny jest również głębszy, kiedy wybuchł kryzys, każdy naród dbał o samego siebie – dodał politolog.


 

Euro jest wyceniane w interesie Niemiec

Aleksander Wierzejski zapytał Friedmana o to, czy przez najbliższe 10-20 lat utrzyma się w krajach Europy euro. - Nie wiem czy się utrzyma, ale nie wiem też, jak można wyjść z euro. Ta waluta nie jest do utrzymania, bo waluta odzwierciedla sytuację danego państwa. Mówi nam to, jak wyceniamy dobra, za ile chcemy je sprzedać lub kupić, ile wydamy na edukację naszych dzieci, to bardzo narodowa sprawa. Jeśli internacjonalizujesz walutę, to tracisz kontrolę nad tymi sprawami, czyli pieniędzmi i nad tym, w zgodzie z czyim interesem pieniądze są wyceniane. Okazuje się, i to nie jest specjalnie zaskakujące, że waluta jest wyceniana w interesie Niemiec. To oczywiście rozsądne, bo Niemcy to największa gospodarka, silnik napędzający Europę i musimy o nie dbać. Ale kiedy jesteś Włochem albo Hiszpanem, to płacisz za stabilność Europy podczas tego wyceniania waluty. Problem zaczyna się gdy chcesz wyjść z Euro. Jest tylko jeden sposób - czyli bankructwo – powiedział założyciel ośrodka Stratfor.

Gdy ropa potaniała, alternatywne paliwa nie przynoszą zysku

- Węglowodory napędzają gospodarkę, słyszymy fantazjowanie o energii słonecznej i innych takich, to się może wydarzyć w końcu, ale teraz napędza nas ropa naftowa. Co się zmieniło, to nie znaczenie ropy naftowej, ale jej dostępność. Olbrzymia pomyłka w obliczeniach, jaką wszyscy zrobili dwadzieścia lat temu polegała za założeniu określanym jako peak oil - szczycie wydobycia, po którym miało ono tylko spadać. Ale w miasteczku na pustyni gdzieś w Teksasie kilku gości kombinowało, jak wycisnąć ropę ze starych szybów naftowych. Dzięki temu mamy rewolucję w technologii wydobycia. Doszło to tego, że Stany Zjednoczone, które były importerem ogromnych ilości paliwa - w latach siedemdziesiątych doświadczyliśmy przecież embargo na import ropy - teraz są praktycznie samowystarczalne, a niebawem być może przekroczymy ten punkt. Dlatego też spadła wartość ropy naftowej. Wcześniej analitycy zakładali, że będzie tylko rosnąć, cena była za wysoka więc przestawialiśmy się na paliwa alternatywne. Teraz, kiedy znacząco potaniała, alternatywne paliwa nie przynoszą zysku ekonomicznego – powiedział George Friedman pytany o wieszczony koniec epoki ropy.

Na pytanie, czy tania ropa i tanie LNG pozwolą zrównoważyć rosyjskie wpływy w krajach rozgrywanych politycznie przez Kreml za pośrednictwem dostaw gazu, Friedman odpowiedział: - To się już dzieje. Dwa lata temu Rosjanie byli w stanie grozić odcięciem dostaw gazu itp. Teraz Rosja potrzebuje pieniędzy ze sprzedaży ropy o wiele bardziej, niż potrzebuje broni tego typu. Przy cenie 50 dolarów za baryłkę Rosjanie nie mogą zamknąć swojego budżetu. Kończy im się gotówka w rezerwach federalnych. Jeden z funduszy wyczerpie się latem, drugi wystarczy może do końca roku, jeśli utrzyma się ta cena.


 

Im bardziej uczynimy Polskę samowystarczalną, tym bardziej poprawia się nasza pozycja wobec Rosjan

- Musimy tu zrozumieć jedno. W Ameryce przeszliśmy przez kryzys energetyczny. Nie polegał on nie na braku surowca ale na tym, że poczyniono ogromne inwestycje w wydobycie gazu łupkowego. Jego cena nagle spadła. Więc wielu inwestorów znalazło się w gigantycznych długach, inni zbankrutowali, szukali dodatkowego finansowania. Teraz te instalacje znalazły się w rękach ludzi, którzy nie mają tych długów i są gotowi do sprzedaży. Tak więc jeśli polski rząd jest gotów odbierać ten gaz za cenę, która da godziwy zysk, to wyślemy go wszędzie. I to nie są decyzje podejmowane w Waszyngtonie, ale w Houston – stwierdził szef Stratforu pytany o wsparcie amerykańskie w polskim projekcie „Bramy Północnej”.

- Powiem tylko, ze szef dyplomacji Tillerson był wcześniej szefem koncernu Exxon. Trudno znaleźć polityka bardziej nastawionego na eksport. Nie, że są tu jakieś konflikty interesów, on byłby pierwszy, który poprze takie projekty. To pomoże nam też politycznie. Im bardziej uczynimy Polskę samowystarczalną, tym bardziej poprawia się nasza pozycja wobec Rosjan. Tak więc dyskusja jest taka, czy Polskę będzie stać na ten surowiec, czy znajdzie finansowanie, ile będą trwać dostawy, itp. - dodał.

Polska będzie ostatnim, który utrzyma się na nogach

Aleksander Wierzejski przypomniał o tezie, którą w swojej książce zawarł Friedman. Mówiła ona o przyszłym wielkim znaczeniu Polski i stworzenia przez nasz kraj własnego ośrodka oddziaływania na rzeczywistość. Zapytany, czy widzi symptomy podążania w tym kierunku, szef Stratforu odpowiedział:

- Widzę je, ale mniej w Polsce, co wokół waszego kraju. Zdaliśmy sobie sprawę teraz, że upadek Związku Sowieckiego nie był końcem epoki, ale początkiem nowej. Obecna słabość Federacji Rosyjskiej, nie do rozwiązania, wywołuje dalsze osłabienie tego kraju. Oczywiście Moskwa udaje supermocarstwo, wysyła wojsko do Syrii, zajmuje się hakowaniem komputerów i tak dalej. Ale fakty są takie, że nie może utrzymać swojego modelu gospodarki. I jest całkowicie uzależniona od sprzedaży ropy, której ceny nie kontroluje. Po stronie Niemiec macie kraj na krawędzi upadku. Trzeba bardzo poważnie potraktować niemiecki kryzys bankowy. Niemcy nie powinny mieć kryzysu bankowego. Do tego dochodzą kwestie eksportu. Stoimy teraz w momencie, gdy Niemcy upadają - przynajmniej moim zdaniem. Rosja - kiedyś mówiłem, że może stać się agresywna, a teraz uważam, że ten okres agresji dobiega końca. No i wy pomiędzy nimi. Ta mocna pozycja, o której pisałem w książce nie polegała na tym, że Polska nagle stanie się bardzo dynamiczna, ale na tym, że będziecie ostatnim, który utrzyma się na nogach.

- W Europie wasze położenie geograficzne, tu, na wielkich równinach północnoeuropejskich, połączone z mocną świadomością narodową, która was łączy, która pozwala podejmować ryzyko i wymagać poświęceń - to razem sprawia, że zastąpicie ośrodki siły. Jak to konkretnie zostanie zrobione, to zupełnie inna sprawa. Ale ja sądzę, że kiedy patrzymy na Rosję, kiedy patrzymy na kruszące się Niemcy i spojrzymy na Polskę to zobaczymy niezwykle stabilne i relatywnie dobrze radzące sobie państwo. Nie jakieś cudowne i wspaniałe, ale porządne – dodał George Friedman.

George Friedman w ciepłych słowach wypowiedział się o wicepremierze Morawieckim. - To technokrata o najwyższych kwalifikacjach. I spełnia wymagania stawiane na takim stanowisku. Angażuje się w rozwiązywanie bardzo skomplikowanych problemów i wychodzi mu to. Myślę, że zdaje sobie sprawę z rozwoju sytuacji wokół niego. Jednak stanowisko nie pozwala mu na zbyt otwarte wypowiadanie osądów. Podczas gdy ja nie mam takich ograniczeń. Tak więc bardzo go szanuję. Spotkałem wielu waszych przywódców i w szczególności w tym rządzie są ludzie świadomi biegu wydarzeń na świecie.

Źródło: Telewizja Republika

Komentarze
Zobacz także
Nasze programy