Fotyga o słowach szefa FBI: Kłamliwe i bezmyślne, niszczą sojusz, który ma kluczowe znaczenie

Anna Fotyga 22-04-2015, 10:56
Artykuł
telewizja republika

„Nic tak nie podcina szczęścia człowieka, nic nie napełnia go takim gniewem, aniżeli poczucie, że inny stawia nisko, co on ceni wysoko” – Virginia Woolf.

Gniew

Przywołany przeze mnie cytat ze znakomitej amerykańskiej pisarki świetnie oddaje stan ducha Polaków po wypowiedzi szefa FBI Jamesa Comey'a na temat postawy naszego narodu w czasie drugiej wojny światowej, a zwłaszcza wobec Zagłady Żydów. Dodam, że wypowiedź tak daleka od prawdy, tak krzywdząca, że odbiera zdolność chłodnej, wyważonej odpowiedzi. Może taki efekt miała wywołać w zamyśle jej autora.

Zainspirowana tą sytuacją, od kilku dni wspominam brata mojej babci Wacława (Waltera) Krzeszewskiego, który wyjechał do USA w późnym okresie międzywojennym. W drugiej wojnie światowej walczył w wojsku amerykańskim przekonany, że poświęca się w równym stopniu swojej nowej i starej ojczyźnie. Przeżył wojnę, starość spędził w Domu Weterana Armii Stanów Zjednoczonych i tam zmarł. Bardzo przeżywał Jałtę, zapewne również Katyń. Nigdy nie odwiedził Polski, chociaż bardzo za nią tęsknił i utrzymywał żywe kontakty z rodziną. W moim domu pozostawał ważnym nieobecnym. Jego pokolenie już odeszło, a przecież o sojuszu polsko-amerykańskim w walce z niemiecką, hitlerowską nawałnicą mogły świadczyć setki tysięcy takich jak on. To z powodu ważnego wkładu Polski w koalicję antyhitlerowską staliśmy się pierwotnym członkiem ONZ. Jeszcze kilkadziesiąt lat temu na świecie wiedziano, że Polacy walczyli we wszystkich sojuszniczych armiach, a na terenie okupowanej Polski tworzyli podziemne państwo z własną, silną organizacją wojskową. Ta dramatyczna walka była skierowana przeciwko tym, którzy zaprojektowali i stworzyli przemysł śmierci, zagładę na masową skalę Żydów, Polaków, Romów, Rosjan i przedstawicieli innych narodowości.

James Comey w jednym zdaniu usytuował nas z oprawcami i ich ówczesnymi sojusznikami.

Wiem, ze dyrektor FBI nie mówi takich rzeczy z powodu braku wiedzy. Mimo wszystko chciałam odświeżyć jego pamięć o wydarzeniach, które miały miejsce w czasie Zagłady i w których Polacy wykonali swoją powinność. Nie wszystkie narody uczyniły to samo.

Żal

W maju 1939 roku 938 żydowskich uciekinierów z hitlerowskich Niemiec oglądało brzegi Ameryki z pokładu statku St Louis. Decyzją prezydenta Kuby Bru, a następnie administracji prezydenta Roosevelta, musieli zawrócić do Europy. Szkoda, że szef FBI nie przypomniał uczestnikom kolacji w Muzeum Holocaustu, jaki los ich spotkał po przymusowym powrocie. Podobny los spotkał pasażerów francuskiego statku "Flandria" i brytyjskiej jednostki "Ondunia". Setki spośród powracających zostały poddane Zagładzie, tylko część ją przeżyła.

W czasie, w którym odmówiono Żydom wjazdu do Stanów Zjednoczonych, amerykańska administracja nawet nie wyczerpała istniejących kwot imigracyjnych. Wiele miesięcy po rozpoczęciu przez hitlerowskie Niemcy planowej eksterminacji narodu żydowskiego w amerykańskich ośrodkach władzy i głównych mediach nie wspominano o tym nawet słowem. Dopiero bohaterska postawa Polaka, Jana Karskiego, Jego wyprawa do Waszyngtonu i danie świadectwa spowodowały reakcje administracji prezydenta Roosevelta. Pod presją środowisk żydowskich, prezydent powołał War Refugee Board.

Na oficjalnej stronie internetowej Muzeum Holocaustu w Waszyngtonie, placówki w której przemawiał dyrektor FBI, zamieszczono opinie na temat skutków tych zaniechań: "amerykańskie władze nie podjęły żadnej inicjatywy mającej na celu ocalenie czy zapewnienie bezpiecznego schronienia uchodźcom, aż do ustanowienia w 1944 roku War Refugee Board. Do tego czasu cztery piąte Żydów, którzy zostali zabici w Holocauście, już nie żyło". Szkoda, że zamiast przypominać te wydarzenia, zdecydowano się obrażać Polaków

Pamięć

Bill Clinton, były prezydent USA, czy Stephen Mull, obecny ambasador w Polsce, podczas swoich studiów poznali Jana Karskiego, który wykładał na Uniwersytecie Georgetown. James Comey nie miał tego szczęścia. Szkoda, profesor robił takie wrażenie na słuchaczach, że nigdy nie odważyliby się obrażać Polaków przypisywaniem sprawstwa w Holocauscie.

Szef FBI, obejmując swój urząd 4 września 2013 przysięgał, iż będzie wspierał i bronił konstytucji Stanów Zjednoczonych. Zaczyna się ona od słów "My, Naród...". Tydzień temu obraził wielką część swego narodu - miliony Amerykanów polskiego pochodzenia, w tym dziesiątki tysięcy którzy jak mój krewny walczyli w amerykańskim mundurze ze sprawcą Holocaustu. Obraził pamięć o Janie Karskim i setkach tysięcy Polaków, którzy narażając życie, pomagali ratować Żydów, a później, podobnie jak legendarny kurier z Warszawy, Jan Nowak-Jeziorański - trafili do Ameryki. Obraził nie tylko amerykańską Polonię, ale nas wszystkich.

Z uznaniem obserwuję, jak naród żydowski dba o pamięć o Holocauście. Polacy, po przegraniu pokoju i narzuceniu nam jałtańskiego porządku, nie mogą pozwolić sobie na przegranie prawdy historycznej. Nie mogą sobie także pozwolić, aby kłamliwe i bezmyślne wypowiedzi niszczyły sojusz, który ma kluczowe znaczenie dla naszej niepodległości. Ten sojusz ma również znaczenie dla Stanów Zjednoczonych, bo przywiązanie do wartości budowało silę tego kraju. Niech trwa.

 

Źródło: telewizjarepublika.pl

Komentarze
Zobacz także
Nasze programy