Działacz opozycji w PRL: Nie mogę znieść tego, że połowa mojego narodu uważa Jaruzelskiego za bohatera

Artykuł
Adam Borowski
Telewizja Republika

Ludzie nie rozumieją, dlaczego z jednej strony określa się Jaruzelskiego mianem bohatera, a ja nazywam go zdrajcą - mówi w Telewizji Republika działacz opozycji demokratycznej w PRL Adam Borowski.

Jego zdaniem "tę wiedzę trzeba naszemu społeczeństwu przekazać". - Ludzie musze wiedzieć, co Jaruzelski zrobił swoim rodakom. Ja staram się tę wiedzę uzupełniać. Mam nadzieję, że ta rzeczywistość powoli będzie się zmieniać - przyznaje.

- Ludzie nie rozumieją, dlaczego z jednej strony określa się Jaruzelskiego mianem bohatera, a ja nazywam go zdrajcą. Nie zdają sobie sprawy ze skali represji. Uważają, że 100 ofiar to niewiele, bo inni zabili więcej osób - dodaje.

Opozycjonista z czasów PRL przypomina, że "stan wojenny nie skończył się po roku, jak mówią suche przepisy prawa". - Przepisy stanu wojennego trwały de facto do 1989 roku - podkreśla.

Borowski przyznaje też, że "jako średniej wielkości działacz, był przekonany, że 14 grudnia będzie stała cała Polska". - Że działacze Solidarności ogłoszą strajk generalny. Wtedy Jaruzelski miał rację, w rozmowie ze swoimi mocodawcami z Moskwy, że jeśli będą strajki tylko w zakładach pracy, to sobie poradzą. Ale gdyby ludzie wyszli na ulice i próbowali zdobyć budynki użyteczności publicznej, radiostacje, telewizje, to Jaruzelski był przekonany, że sobie nie poradzi, bo ma za małe siły. Dlatego prosił Rosję o pomoc - wspomina.

- Natomiast kiedy robotnicy zamknęli sie w zakładach pracy, wtedy wiedział, że wygrał. Łatwo było mu pacyfikować kolejne zakłady i tak właśnie robił - zaznacza Borowski.

Źródło: Telewizja Republika

Komentarze
Zobacz także
Nasze programy