Czarnecki: To nie spór między mną a Różą Thun a spór historyczny sięgający dalej niż III RP

Artykuł
Ryszard Czarnecki, europoseł
Telewizja Republika

– Ta koalicja socjalistów, liberałów, komunistów, zielonych i Europejskiej Partii Ludowej, czyli formacji gdzie jest PO i PSL miała rażącą większość. Byli bardzo pewni siebie, dopiero kilkanaście godzin przed głosowaniem uświadomili sobie, że mogą przegrać – kulisy swojego odwołania z funkcji wiceprzewodniczącego Parlamentu Europejskiego komentował w programie „Z Wiejskiej na Gorąco” Ryszard Czarnecki.

 

– Potrzebowali większości 2/3 głosujących w oparciu o artykuł 21 regulaminu Parlamentu Europejskiego. Tymczasem w trakcie gry zmieniono reguły, po raz pierwszy w historii europarlamentarnego zastosowano „myk prawny”, który stwierdzał, że głosy wstrzymujące nie liczą się do 1/3, która blokowała moje odwołanie. Dobrze policzyli, bo jeśliby zsumować głosy przeciwne i wstrzymujące się to by nie uzyskali – dodaje nasz rozmówca.

Z czego wynikała ta zmiana? – Oni przestraszyli się mojej akcji, która miała miejsce przed tym głosowaniem, czyli ulotki w języku angielskim, które dostał każdy parlamentarzysta, gdzie tłumaczę, że głosy wstrzymujące są na moją korzyść – odpowiada Ryszard Czarnecki.

Zupełnie inaczej potoczyły się losy wniosku o ukaranie Guya Verhofstadta za antypolskie wypowiedzi. – Pisma w sprawie kary dla pana Verhofstadta były zgłaszane przez posłów PiS-u. Antonio Tajani powiedział, że nie ukarze pana Verhofstadta. Spór między mną a panią Różą Thun nie jest sporem personalnym. To spór dwóch obozów politycznych w Polsce. To spór historyczny, on nie zaczął się dwa lata temu kiedy PiS wygrał wybory, nie zaczął się nawet w III RP. To fundamentalny spór między obozem, który ja reprezentuję, który twierdzi, że polskie sprawy załatwia się w Polsce, głosuje się kartką wyborczą, a suwerenem jest nasz naród. Drugi obóz uważa, że punktem odniesienia nie są Polacy, a jest nim zagranica, gdzie należy się udawać po posiłki i wsparcie. To instytucje międzynarodowe i Parlament Europejski. Róża Thun mówiła w niemieckim filmie, że w Polsce jest dyktatura i nie ma demokracji. Zwracam uwagę, że w tym filmie naśmiewano się z tych, którzy polegli pod Smoleńskiem. To pokazuje co to za film. Przypomnę – rok temu podobnych antypolskich wypowiedzi udzielał wiceszef Platformy Obywatelskiej Borys Budka. To nie jedna pani Thun tak opowiada, tych osób jest w PO więcej. Oni też głosowali za antypolską rezolucją w Parlamencie Europejskim – zakończył Ryszard Czarnecki.

Źródło: Telewizja Republika

Komentarze
Zobacz także
Nasze programy